Czas płynął jak dla mnie za
wolno wpatrywałam się smutnym spojrzeniem w piasek unoszący się na zewnątrz.
Zastanawiałam się nad wieloma sprawami. Lecz nie potrafiłam na nie
odpowiedzieć. Nie wiedziałam jak.
Spojrzałam się na swoją
prawą nogę, która mocno krwawiła. Rana była nie zbyt głęboka, lecz poszarpana. Mało
mnie ona przejmowała z resztą jak zwykle. Z plecaka wyjęłam apteczkę i
powoli zaczęłam oczyszczać ranę.
Wyjęłam bandaż i gazę, po
czym położyłam na ranę i owinęłam starannie nogę opierając się o ściany
jaskini. Mogłam nawet teraz powiedzieć, że była bardzo nie wygodna. Ściany
mojej krajówki były strasznie nie równe zazwyczaj jak dobrze pamiętałam
trafiałam do jaskiń, które zazwyczaj były o wiele większe i w prawdzie
wygodniejsze. Jak każda jaskinia miała też swoje plusy nie musiałam się
obawiać.
Oparłam głowę o ścianę
zamykając oczy i powoli uderzałam ręką o ziemię w danym rytmie. Nie mogłam
pozbyć się dziwnego wrażenia. Ale nie potrafiłam ocenić, co to było. Strach?
Chyba nie to. Radość? Może odrobinę. Lecz czemu się cieszyłam? Może, dlatego że
zostałam sama? Nie. Może, dlatego że mogę odpocząć? Wątpię w to. Więc skąd się
wzięła moja radość. Nie miałam pojęcia. W mojej głowie była wielka pustka. Tak
jakby powstała tam czarna dziura, która wchłonęła wszystko.
Siedziałam wpatrując się w
ścianę. Nie mrugając. Nie mówiąc kompletnie nic, a tym bardziej nie myślałam.
Po prostu tylko siedziałam nie zwracając na nic uwagi.
Odgarnęłam włosy z twarzy po
pewnym czasie i spojrzałam na zewnątrz. Burza wciąż trwała, a ja? Uśmiechnęłam
się szeroko. Nie wiedziałam, czemu przecież zgubiłam się i to sprawiało, że na
mojej twarzy pojawił się uśmiech? Nie? Pokręciłam przecząco głową musiałam
pomyśleć, co później.
Co zrobię, gdy burza
ustanie? To będzie trudne bym mogła odnaleźć landrynę i resztę. Moje
ślady zostały już kompletnie zatarte. Nie miałam nawet najmniejszych szans
znaleźć ich nie wiedząc, w jakim kierunku nawet podążałam a tym bardziej jak
daleko się oddaliłam.
Musiałam sama sobie
jakoś poradzić. Tylko, w jaki sposób. Oczywiście wiedziałam, że warunki nie
będą mi pomagać. W dzień, bowiem na pustyni jest cholernie gorąco. Wiec będę
musiała maszerować w nocy, gdy temperatura gwałtownie spada. To przynajmniej da
mi jakąś szansę przetrwania. Tak samo jak musiałam oszczędzać wodę oraz
jedzenie. Wypuściłam powoli powietrze przez zęby.
Moje oczy powoli się
zamknęły ze zmęczenia czekaniem. Oddychałam zaskakująco spokojnie powoli
zasypiając skulona w kłębek.
~&~
Powoli otworzyłam oczy
rozglądając się wokoło siebie, po czym spojrzałam na wyjście. A zewnątrz się
już uspokoiło. Uśmiechnęłam się słabo przecierając oczy, po czym zebrałam swoje
rzeczy i wstałam wychodząc.
Na moją twarz padły pierwsze
od kilku dni promienie światła zmrużyłam oczy. Mogłam stwierdzić ze nie długo
będzie noc. Lecz to były jednie moja intuicja. Plecak nałożyłam na plecy idąc
przed siebie.
Przedzierałam się przez
piasek rozglądając się wokoło siebie, lecz nic się nie zmieniało.
Krajobraz otaczający mnie
był taki sam. A mianowicie wszędzie był złocisty piasek w upływem czasu robiło
się to coraz bardziej denerwujące. Nie wiedziałam czy w ogóle się oddalam.
Dla mnie wyglądało to tak jakbym stała w miejscu bądź, co gorsza kręciła się w
koło. Nie zniosłabym drugiej myśli.
Ale nie mogłam się poddać
musiałam podążając dalej nie ważne jak ciężko było. Nie mogłam się
poddać w końcu po tak długiej przerwie w końcu mogłam udać się na kolejną
misje tak jak było to teraz. Po kilku tygodniowej przerwie w końcu dostałam
misje. Oczywiście zaczęła się strasznie, lecz chciałam ją ukończyć. Musiałam
jedynie dotrzeć do wioski piasku. Jestem właśnie na pustyni musiałam jedynie na
niej znaleźć ową wioskę.
- To będzie proste…-
Powiedziałam sama do siebie, aby chodź odrobinę siebie zmotywować. Wspinałam
się na jakiegoś wzgórze zsuwając się z piachem na dół. Podparłam się rękoma wspinając
się, co było trudne gdyż nie mogłam się o nic podeprzeć czy po prostu
nie było niczego, czego mogłam się złapać.
Ciężko oddychałam, gdy w
końcu udało mi się dotrzeć na szczyt wzgórza zerkając przed siebie i
zmarszczyłam brwi.
- Piasek…- powiedziałam
chodząc z górki. W prawdzie można powiedzieć, że z jechałam z niej upadając na
kolana a na ziemie zaczęły kapać krople potu… nie mogłam złapać powietrza tak
bardzo zmęczyłam się zwykłym wspinaniem się.
- Kurwa!!!! Gdzie ja do
cholery jasnej jestem?- Wydarłam się rozglądając się w okół siebie kopiąc
piasek chcąc się na czymś wyżyć, lecz nie przyniosło to zbyt dobrego rezultatu.
Zaczęłam przedzierać
się dalej przez piasek zastanawiając się czy w ogóle szłam w odpowiednim
kierunku.
- Nie poddawaj się…
Szłam dalej oddychając
spokojnie by się uspokoić i nie męczyć się zbyt bardzo. Oczywiście czułam już
oznaki zmęczenia, lecz nie zwracałam uwagi idąc dalej. Słońce już zaszło, więc
czułam ulgę. Przyjemny zimny powiew wiaterku dodawał mi zaskakującej siły.
Zaczęłam szybciej się
przedzierać chcąc jak najdalej się oddalić i oczywiście znaleźć bezpiecznie
schronienie przed słońcem i bym mogła odpocząć.
Musiałam oczywiście uważać
by nie wpaść w ruchome piaski czy nie zostać zaatakowanym przez jakieś zwierze…
Miałam nadzieje, że nic mnie już nie takiego nie spotka… Lecz czy mogłam mieć
taką nadzieje? Na tej pustynia zaczęło mi się zdawać, że zaczynam być bardziej
pesymistyczna niż do tych czas. Nawet potrafiłam kłócić się sama z sobą
najbardziej obwiniałam siebie za to, że zgubiłam swoją drużynę… to było zbyt
bardzo poniżające jak dla mnie.
- Jak mogłam zgubić
Landrynę!
- No nie szkoda mi zgubić
Sasuke, ale czemu właśnie teraz musiałam się zgubić?
Miałam mieszane myśli z
jednej strony cieszyłam się z tego ze się zgubiłam natomiast z innej strony
nie.
- Jeszcze kawałek…
W oddali zaczęłam widzieć
jakieś skały. Zmrużyłam oczy ciut nie wierząc własnym oczom. Zbliżyłam się do
owych skał siadając na ziemi i oparłam się o ścianę, po czym wyjęłam
butelkę wody pijąc łapczywie jej zawartość.
Oddychałam ciężej skuliłam
się. Po chwili wyjęłam śpiwór chowając się w nim kuląc się z zimna i
zamknęłam oczy. Do moich uszu zaczął dochodzić znajomy głos. Burczało mi
już w brzuchu, więc wzięłam Jedną Kanapkę zjadając ją by chodź odrobinę
uspokoić głód.
Zasnęłam po pewnym czasie.
~Naruto~
Kręciłem się nie spokojnie
czekając, kiedy właśnie wyruszymy do poszukiwań, lecz Kakashi-sensei kazał nam
na niego poczekać a on sam gdzieś polazł. To było denerwujące. Czemu musieliśmy
czekać, gdy ona gdzieś się błąka sama.
- Naruto przestań się tak
kręcić.- Powiedziała zdenerwowana Sakura spojrzałem się na nią i usmiechnąłem
się.
- Ale Sakurka, powinniśmy
już ruszyć a nie.- Powiedziałem podenerwowanym tonem. Spojrzałem na Sasuke,
który siedział jak gdyby nic się nie stało. Miał zamknięte oczy tak jakby spal.
Miałem ochotę mu przywalić za to jego zachowanie. Złapałem go za jego bluzę
podnosząc do góry.
- Naruto zostaw go!-
Krzyknęła jak zwykle wściekła Sakura.
- O co ci chodzi
młotku.-Powiedział spokojnie, Sasuke za spokojnie jak dla mnie. Zazgrzytałem z
wściekłości zębami.
- O co!! Zaraz ci powiem!
Powinniśmy jej szukać, a nie tu siedzieć!- Krzyknąłem patrząc się w jego czarne
oczy.
- Mogła się nie gubić.-
Powiedział spokojnie Sasuke nie wytrzymałem, a moja pięść uderzyła w jego twarz
z łoskotem. Nie zdążyłem drugi raz uderzyć gdyż Sakura jak zwykle mnie
powstrzymała. Czasem potrafiła być denerwująca. Nie rozumiałem tego, dlaczego
każda dziewczyna uganiała się za nim, co on ma w sobie, że wszystkie za nim
szalały. Zamknąłem oczy, aby się uspokoić Odwróciłem się oddalając się od nich
czekając na Kakashi- sensei.
- Kakashi-sensei
pośpiesz się.- Wyszeptałem zerkając na rozciągającą się pustynię.
~Kakashi~
Przedzierałem się przez
pustynię rozglądając się wokoło szukając, jakiej kolwiek poszlaki. Jakiego
kolwiek śladu.
- Pakkun znalazłeś jakiś
trop?- Zapytałem się psa, który ma brązowe futro, a na uszach i pysku ma
ciemniejszy brąz. Prawa ręka jest owinięta bandażem. Nosi opaskę ninja wokół
głowy. Jest ubrany w standardowe ubranie ninkenina - z tyłu peleryny widnieje
znak heno-hej-moheji. Często marszczy czoło i ma lekko przymrużone oczy.
- Przykro mi Kakashi lecz
nie znalazłem żadnego śladu.- Odpowiedział Pakkun biegnąc dalej zatrzymał się
jednak przy jakiejś skale wąchając ją.
- Znalazłem jakiś ślad.-
Powiedział podbiegłem do niego zerkając na skale gdzie znajdowała się krew.
- Dobra robota Pakkun
podążaj za nim.- Rozkazałem i odwróciłem się do niego plecami.
- Dobrze Kakashi.-
Powiedział i zaczął szybko się przemieszczać. Wróciłem do naszej kryjówki i tak
jak mogłem się spodziewać moja drużyna była w czasie zażartej kłótni.
- Spokój!- Powiedziałem
zerkając na nich.
- Ale Kakashi-sensie…-
Zaczął Naruto podbiegając do mnie.
- Nie teraz Naruto. Pakujcie
się wyruszamy.- Powiedziałem czekając na nich na zewnątrz gdy w końcu do mnie
dotarli mogliśmy ruszyć. Musieliśmy ją znaleźć jak najszybciej się da. Mogła
nie przeżyć… Pierwszy raz mi się zdążyło zgubić podopiecznego w ten sposób jak
teraz.
- Ale gorąco!- Jęknął
niezadowolony Naruto.
- Przestań mięczaku-
Powiedział do niego Sasuke. Zwiesiłem głowę ignorując ich kłótnie
- Nie mamy czasu na wasze
kłótnie!- Krzyknęła wściekła Sakura, co w prawdzie bardzo mnie zdziwiło.
Zamrugałem kilka razy okiem zerkając na różowo włosą i uśmiechałem się.
Chodź jedna rozumie, w jakiej jesteśmy sytuacji i nie ma czasu na kłótnie.
Sakura biegła tuż, obok
Sasuke chcąc z nim o czymś porozmawiać, lecz jak zwykle nic te starania nie
przyniosły wyczekiwanego rezultatu.
~Sakura~
Po raz kolejny nie udało mi
się chodź odrobinkę porozmawiać z Sasuke w prawdzie zaczęłam nawet wątpić w to
czy to będzie kiedykolwiek możliwe. Mimo to wciąż chodź trochę chciałabym z nim
porozmawiać przynajmniej przez krótki czas tak jak było na egzaminie na chinina
pierwszy raz byłam szczęśliwa. Mogłam ich obydwóch ochraniać, mimo iż nie za
dobrze mi to szło. Czułam się w tedy potrzebna. Wiele w tedy zrozumiałam.
Najbardziej to, że stałam w miejscu chowając się za ich plecami nie mogłam już
na to pozwolić. Musiałam to ja teraz się do czegoś przydać, ale nie miałam
pojęcia, w jaki sposób. W prawdzie nie byłam pewna czy to kiedyś nastąpi.
Zerknęłam na Kakashiego,
który podążał ciut przede mną miał poważny wyraz twarzy. Biegłam za nimi
starając się dotrzymać ich tępa. Zaczęłam się zastanawiać czy dobrze
postąpiłam. Byłam dla Ayako nie zbyt miła. Może powinnam ją przeprosić?
Tak powinnam być dla niej znacznie milsza w końcu już nie jestem jedyną
dziewczyną w drużynie. Uśmiechnęłam się szczęśliwa z tego właśnie faktu.
- Sakura coś cię martwi?-
Zapytał się Kakashi-sensei a ja spojrzałam przed siebie.
- Co się stanie, jeśli jej
nie znajdziemy sensei??- Zapytałam się nie zwracając na pozostałą dwójkę zbyt
wielkiej uwagi.
- Nie gadaj głupot Sakurka!-
Krzyknął łamiącym się głosem Naruto. Wiedziałam, że chciał ją znaleźć by moc ja
ochronić taki już był Naruto. Głupi i odważny.
- Nie martw się Sakura
znajdziemy ją. – Powiedział z uśmiechem sensei a ja nie pewnie kiwnęłam głową
zastanawiając się skąd on bierze tę pewność nie mamy pojęcia czy się ukryła a
tym bardziej czy podążamy za nią.
- wątpisz w moje zdolności?-
Zapytał się sensei. Pokręciłam przecząco głową.
- nie o to chodzi po prostu
skąd mamy wiedzieć, że podążamy w odpowiednim kierunku. A nawet, jeśli to
możemy nie zdążyć na czas.- Powiedziałam zmartwionym głosem.
- więc przestańcie narzekać
i przyspieszmy może akurat zdążymy i nic jej nie będzie.- Powiedział, Kakashi
przyspieszając. Podążyłam za nimi miał racje mniej gadanie a więcej działania.
Nie mieliśmy czasu by narzekać. Nie mogłam tracić czasu na takie błahostki.
- Dobrze Kakashi-sensei-
powiedział Naruto przyśpieszając biegł właśnie koło Sasuke i żadne na siebie
nie spojrzało pierwszy raz byli spokojni nie kłócąc się czy wyzywając się jak
mieli to w zwyczaju.
Przedzieraliśmy się przez
piasek dłuższy czas. Słońce już dawało o sobie znać parząc skórę. Na mojej
twarzy zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki zmęczenia, którym były krople potu
i przyspieszony oddech. Mimo to nawet nie zwolniłam nie mogłam być ciężarem dla
nich nie teraz mieliśmy ważniejsze zadania.
Czułam jednak na sobie
spojrzenia pozostałych przygryzłam jedynie wargę przyśpieszając
zniecierpliwiona.
~Sasuke~
Zdziwiłem się widząc jak
Sakura gwałtownie przyspieszyła. Zmarszczyłem brwi nie zwracając uwagi na
nerwowego Naruto. Ciekawiło mnie, w jaki sposób Kakashi wie, w którym
kierunku podążała. Przecież wszystkie ślady zatarła burza, więc jakim cudem…
Przed nami widać było
znajomego mi psa zmarszczyłem brwi
- Pakkun?- Zdziwiłem się
podbiegając do niego zatrzymując się.
- Była tu przez dłuższy
czas. – Powiedział pies do Kakashiego a my weszliśmy do jaskini spojrzałem się
na piach i zmarszczyłem brwi.
- Krew.- Powiedziałem
zerkając na pozostałych.
- tu odpoczniemy.-
Powiedział Kakashi a ja poderwałem się by zacząć się z nim kłócić, lecz
wyręczył mnie młotek.
- Ale Kakashi-sensei nie
mamy czasu sam pan widzi krew musimy iść dalej.- Powiedział zdenerwowany
Naruto.
- Naruto! Ty i Sasuke dacie
rade iść, lecz Sakura nie jest taka jak wy potrzebuje odpoczynku.- Powiedział
zerkając na dziewczynę spojrzałem się na nią i z nie zadowoleniem musiałem
przyznać prawdę. Różowo włosa oddychała ciężko mrużąc oczy trzymała się kurczowo
za klatkę. Aby dotrzymać nam kroku musiała zużyć swoją chakre nic dziwnego ze
musimy odpocząć.
- Ale…
- młotku jak ruszymy teraz
będziemy musieli szukać Sakury, bo nie dotrzyma nam kroku.- Powiedziałem
siadając pod ścianą w końcu ten Młotek spojrzał się na nią i zrozumiał siadając
pod ścianą.
Zamknąłem oczy starając się
uspokoić swoje szalejące w głowie myśli. Nie chciałem myśleć o najgorszym. Nie
wiedziałem, czemu wiedziałem, że będzie żyć. Nie mogła zginąć oczywiście nie
teraz. Zmarszczyłem brwi czując czyjś dotyk na swoim ramieniu otworzyłem oczy
zerkając na zmartwione spojrzenie Sakury.
- Czego?- Wycedziłem nie
spuszczając z jej wzroku
- Proszę zjedz coś.-
Powiedziała podając mi coś do jedzenia nie wiedziałem, co to, lecz też nie
chciałem ważne było, że jest jadalne.
Wziąłem od niej i
powoli zacząłem jeść musiałem odzyskać siły by podążyć dalej. Po
zjedzeniu każdy z nas poszedł spać jak gdyby nic się nie wydarzyło.
~Ayako~
Przeciągnęłam się słysząc
strzelanie kości w prawdzie w ogóle się nie wyspałam wciąż byłam tak samo
zmęczona jak wcześniej. Wypuściłam niezadowolona powietrze i wstałam
pakując śpiwór nie miałam czasu do stracenia musiałam podążać
dalej.
Zaczęłam iść zasłaniając
chustką twarz tak, że było widać jedynie moje oczy. Podążałam dalej przed
siebie nie zwracając na nic już uwagi po prostu moim celem było wszystko, co
znajdowało się przede mną. Nie ważne, co to mogłoby być.
Uporczywy upał wcale mi nie
pomagał mogłabym powiedzieć ze nawet zwolniłam tępa nie mogąc się prawie
poruszać spojrzałam się na słońce ciężko oddychając. Po raz któryś z kolei
wspinałam się na wzgórze denerwując się, iż po raz setny nie mogła na nie za
pierwszym razem podejść tylko musiałam powtarzać to kilkakrotnie.
Biegłam przed siebie nie
zwracając na ból w nodze do oczu napłynęły mi łzy. Za wszelką cenę starałam się
je powstrzymać. Nie chciałam by zaczęły cieknąć mi po policzkach. Od dawna już
nie płakałam. I nie chciałam ponownie zaczynając płakać. Nie miałam sił na to.
Przedzierałam się przez pustynie starając nie na nic nie patrząc. Chciałam jak
najszybciej dotrzeć do swojego celu.
Ale jaki miałam? Dokąd
tak podążałam? Jak długo to mi zajmie? Czy dam radę jednak tam dotrzeć?
Nie znałam na żadne z
tych pytań odpowiedzi i prawdzie wątpiłam bym znalazła chodź odrobinę więcej
siły by dotrzeć tam. Mimo to wciąż biegłam dalej przed siebie.
- Jak myślisz lider będzie
zadowolony?- Usłyszałam w oddali donośny glos i zmrużyłam brwi starając się
wspiąć na kolejną górkę.
- Ciszej ktoś może nas
usłyszeć.- Powiedział drugi głos. Zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę
słyszałam głosy czy to były już moje omamy. Wbiegłam na wzgórze spojrzałam na
dół.
- A jednak to były tylko
moje omamy.- Wyszeptałam zjeżdżając po piasku upadając na kolana syknęłam z
bólu i podążyłam dalej krzywiąc się z bólu. Przygryzłam wargę biegnąc przed
siebie chwiejąc się na prawą bądź na lewą stronę. A obraz zaczął mi się
rozmazywać walczyłam ze zmęczeniem zdjęłam plecak pozbywając się niepotrzebnego
bagażu biegnąc dalej.
Moje spojrzenie zmieniało
się. Każdy miesień zaczął w bolesny sposób sprzeciwiać się moim rozkazom. Mimo
iż bardzo chciałam biec moje ciało powoli odmawiało mi posłuszeństwa.
- stój! – Usłyszałam przed
sobą męski głos powoli podniosłam wzrok. Moim uszom doszedł dźwięk dzwoneczka.
Na początku dostrzegłam
pomalowane na fioletowo paznokcie u nóg, po czym czarne sandały z jakby to ująć
białymi getrami na fioletowych spodniach. Zmarszczyłam brwi widząc
pojawiającego się kolo niego kolejną osobę.
- Co robimy?- Wyszeptał
zerkając na mnie.
- Zastanówmy się najpierw.-
Powiedział spokojnie.
Mój wzrok zaczął kierować
się coraz wyżej zastanawiając się, kim oni są. Mieli na sobie czarne płaszcze z
wyszytymi czerwonymi chmurami w białej obwódce, oraz z kołnierzem sięgającym do
podbródka. Wewnętrzna strona płaszcza ma kolor czerwony. Noszą kapelusze ze
słomy z małymi dzwoneczkami dzwoniącymi na wietrze. Zmrużyłam oczy słysząc
cichutkie dzwoneczki dziwnie to zabrzmi, lecz uspakajały mnie. Uśmiechnęłam się
delikatnie.
- Powinniśmy się jej
pozbyć.- Zaczął wyższy, lecz nie widziałam jego twarzy zasłaniał ją kapelusz.
Zmarszczyłam brwi.
- K…Kim wy jesteście?-
Zapytałam, lecz odpowiedziała mi jedynie cisza a ja wpatrywałam się słabo w
nich.
Owy niższy mężczyzna wyjął z
kieszeni rękę podchodząc do mnie powoli.
- Coś nie tak?- Wyszeptał
jego towarzysz.
- Konoha…- wyszeptał
dotykając mojego ochraniacza na czole, po czym powoli odsłonił moją twarz.
Chustka powoli upadła na
ziemię, ręka owego człowieka powoli opadła wraz z wypuszczeniem powietrza.
- znasz ja?- Ponownie się
zapytał podchodząc do niego i położył rękę na jego ramieniu. Spojrzałam się na
niebieską dłoń i zmarszczyłam brwi zerkając na pierścień na jego palcu.
- Kim wy jesteście?-
Wyszeptałam cofając się od nich zmrużyłam z bólu oczy.
- będą jej szukać.-
Powiedział zerkając na mnie nie mogłam powiedzieć nawet jak wyglądał nie
widziałam nic.
Cofnął swoją dłoń robiąc
kilka kroków w tył i kiwną delikatnie głową.
Zamknęłam oczy czując po
chwili potworny ból w okolicy ramienia odskoczyłam zerkając na swoje ranne
ramie.
- Nie możemy ryzykować… może
wiedzieć coś…
Nie mogłam zostać zaczęłam
biec, mimo iż wiedziałam, że nie uda mi się uciec. Czułam na swoim karku ich
spojrzenia.
- Zaczekaj!- Usłyszałam za
sobą kogoś Mało mnie to obchodziło, który z nich to powiedział. Nie chciałam
się zatrzymać musiałam uciec. Tylko dokąd. Gdzie mogłabym się przed nimi ukryć?
Na twarzy poczułam silne
uderzenie w twarz upadlam na ziemie szorując kilka metrów po niej podparłam się
patrząc się na niego.
- Kim do cholery jesteś!-
Krzyknęłam czując kolejne uderzenie.
Nie miałam sił by się
bronić. Zamknęłam oczy uderzając ponownie w ziemię kaszląc krwią złapałam się
za żebra patrząc się na niego mrużąc oczy.
Powoli wstałam kaszląc a na
mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Przynajmniej zginę jak na
schinobi’ego przystało. Nie zginę z odwodnienia tylko w walce z nieznajomymi.
Poczułam ból zerkając na
potężne kopnięcie mogłabym przysiądź, że właśnie moje żebra zostały połamane
upadłam na ziemie nie mogąc złapać oddechu.
- Wystarczy idziemy!
- Ale…
- Bez żadnego, ale nie
zapominaj o naszej misji.
- Hai- Powiedział oddalając
się przekręciłam głowę w kierunku gdzie byli.
Nikogo tam już nie było.
Zakaszlałam ciężko zamykając ze zmęczenia oczy. Czułam silne pragnienie
silniejsze od bólu, jaki właśnie czułam. Moja ręka zsunęła się delikatnie na
piasek a ja leżałam bezwładnie na ziemi.
Yoshi.. Z gory przepraszam za brak polskich znakow ale jestem na tel.. Wiec bd pisac lakonicznie nie wdajac sie w szczegoly czyli bledy. Co do rozdzialu jakos szybko mi sie go czytalo. Uuuu akasie^^ ciekawa jestem co dalej ? Beda chcjeli ja zabic i kakashi wbije? A moze sama bd walczyc? Albo ja ze sb zabiora.. Zobaczymy w nastepnych rozdzialach :D jesli chodzi o bledy : jakiegokolwiek, jakikolwiek. Plus zle postawiosne przecinki a w niektorych miejscach ich brak. Znacznie mniej bledow ort xd i to mnie bardzo cieszy. Styl pisania o wiele lepszy. Coraz mniej powtorzen, wiecej barwnego slownictwa. W niektorych miejscach brak odpowiednich znakow. Powinny byc znaki zapytania i wykrzyknikia ja sie pytam oh god why? To tyle z mojej str czekam na next. :D
OdpowiedzUsuńNIesamowita historia, naprawdę ! Świetny blog jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz ciekawe miłosne historie, sporo akcji i miły klimat to zapraszam do siebie na bloga. Nowe notki w każdy piątek/sobotę. Zapraszam do czytania i komentowania ! http://jedenkrok-sasusaku.blogspot.com/
Proszę zajrzyj