czwartek, 3 lipca 2014

Pułapka.


Spoglądałam się na odchodzącego Sasuke z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Co miał na myśli „Będę z nim walczył”? Niech mnie tak nie wnerwia jak mu życie miłe. To moja decyzja a nie jego. Usiadłam na bujawce zerkając na niebo. Pewnie jest już późno muszę już wracać. Zapewne Temari będzie się martwić. No i nie zniosę dłużej tej kiecki. Aa! Jak ja nie lubię takich ciuchów są cholernie nie wygodne. Wole spodnie i koszulka na ramiączkach. Wstałam zdejmując z nóg buty i zaczęłam kierować się w kierunku dobrze mi znanym. Oczywiście z drugiej strony nie śpieszyło mi się do domu. Mogłam przeczuwać co mogło się stać.
Zmarszczyłam brwi idąc dalej. Pod nogami czułam przyjemny chłód, który koił obolałe nogi. Już postanowiłam. Za nic w życiu nie ubiorę takich butów… takiej sukienki. Będę musiała zrobić porządki w szafie. I doszczętnie w niej posprzątać.
Przecież Sasuke jest inny nie lubię go a nawet nienawidzę za to co się stało na pierwszej naszej misji.
Ale na swój sposób jest pociągają…
- Aaa!!- Krzyknęłam łapiąc się za głowę.
O czym ja myślę! Wybij to sobie z głowy. Nie mogę tak myśleć. To nie zdrowy tok myślenia. Aya! Weź się w garść już!
Szłam dalej omijając kilka sklepów gdy dostrzegłam osobę, której nie chciałam widzieć a była nią Landryna.
-  Już skończyłaś się bawić? – Zapytała się tym swoim tonem. Jeszcze chwila a mi nerwy pójdą. Zamknęłam oczy by się opanować. Aya pamiętaj jak jej przywalisz co by było najprzyjemniejszą rzeczą, o której właśnie myślałam. Nie pójdzie na misję a mam już dość skąpy budżet. Co nie za bardzo mi się podobało.
- Wiesz to nie moje klimatu.- Odpowiedziałam jej na pytanie z uśmiechem na twarzy. Sakura spojrzała się na mnie podejrzliwie.
-  Spotkałaś się później z Sasuke?- Zapytała się nie spuszczając ze mnie wzroku. Czy jej świat kręci się wokół tej o to osoby?
-  Tak zaczepił mnie gdy siedziałam na placu zabaw.- Odpowiedziałam nie będę jej okłamywać nie miałam teraz takiej ochoty. Widziałam jak zaciska dłonie w pięści. Zaraz eksploduje… już jej z uszu para idzie. Jej wściekłość zaraz sięgnie zenitu.
-  Rozumiem.- Powiedziała i zaczęła iść przed siebie.
He… Coś mi tu nie grało? Kto podmienił Landrynę? Przecież powiedziałam jej, że się spotkałam z Sasuke. A ona co? Nic. Kompletnie nic. Anie nie nawrzeszczała. Ani nie zaatakowała. Może to przez alkohol jaki spożyła. To jedyne logiczne wyjaśnienie tej sytuacji.  Zamrugałam kilkakrotnie i zaczęłam dalej iść. Zmarszczyłam brwi widząc starszą panią. Oczywiście znałam ją była to moja sąsiadka. Podeszłam do niej i się uśmiechnęłam.
- Dobry wieczór może pani pomóc z zakupami.- Powiedziałam spokojnym głosem. Zdziwiłam się gdy zareagowała dość w dziwaczny sposób gdyż spadła z ławki łapiąc się za serce. Wiem ze strasznie wyglądałam w tym stroju, lecz aby tak reagować to już lekka przesada.
-  Ayako?- Wyszeptała spoglądając się na mnie.
- Tak to ja.- Powiedziałam przyjaznym tonem. A niby kto inny? Duch? Pokręciłam przecząco głową i pomogłam starszej pani wstać.
- Myślałam, że jesteś u siebie w domu.- Powiedziała starsza pani przyglądając mi się uważnie.
- Byłam na zabawie właśnie się z niej wracam a coś się stało?- Zapytałam zerkając na nią. Zazwyczaj sąsiedzi mówią tak „ Oo. to ty cały czas byłaś w domu?” A ta od powiedz nie pasowała o co jej chodziło z „ Myślałam, że jesteś u siebie w domu”.
- Było słychać huk i dziwne odgłosy. – Powiedziała sąsiadka a ja się wyprostowałam. Huk? Dziwne odgłosy? Przekręciłam głowę w bok.
- To może być moja znajoma, która przez dwa dni będzie u mnie nocować. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- To dobrze bo już myślałam, że to jacyś włamywacze i z nimi walczysz. I nie dziękuje czekam na wnuka, który właśnie kończy biwak.- Powiedziała a ja pomachałam jej na pożegnanie. Idąc dalej. Włamywacze? U mnie w domu. Też dobre nie mieli by czego wynosić wszystko to przeżytki. Można powiedzieć, że Antyki. Na przykład stół naciśnie się go na prawy róg a on się w pięknym stylu złoży potem problem z rozłożeniem go.
Jeszcze jedna prosta i będę w domu. W końcu. Już się nie mogę doczekać, kiedy się położę i zasnę.
Huk. Spojrzałam się za siebie po czym wokoło siebie zamrugałam kilka krotnie. Rozglądając się za tym co wydało ten odgłos.
Jeszcze tylko trzy stopnie i będę w domu.
Huk…
Nie mówcie mi że…
Huk…
Zamknęłam oczy zaciskając dłonie w pięści
Huk…
Zaczęłam szukać klucza.
Huk…
Przekręciłam drzwi i złapałam za klamkę.
Jęknięcie…
Otworzyłam drzwi otwierając szerzej oczy. Z resztą nie wiedziałam co miałam otwarte szerzej oczy czy usta.
Dosłownie spodziewałam się wszystkiego.
Ale tego!
To już nie.
Temari rozebrana siedziała na Shikamaru ukradkiem poruszając się przy tym. Shikamaru delikatnie jeździł po jej ciele. Po chwili jednak przekręcił się tak by to on znajdował się nad nią.
- O nie Shikamaru nie ma mowy.- Powiedziała Temari spoglądając się na niego.
- O czym nie ma mowy?- Wyszeptał a Temari oplotła nogi wokół jego pasa a ręce wokół szyi. Shikamaru wstał i docisnął ją do ściany nie przerywając swojej czynności ani na Moment. Z gardła Temari zaczęły wydobywać się pojękiwania i zaczęła odwzajemniać pocałunki Shikamaru.
Nawet nie zorientowali się, że mają osobę trzecią. Czyli mnie.
Po chwili Shikamaru rzucił Temari na łóżko, które pękło w pół.
Te łóżko to ANTYK! Moja złość zaczęła sięgać zenitu nie byłabym tak wściekła jak by mnie o ich planach poinformowali.
Połamane łóżko wywołało u kochanków wybuch śmiechu i zaczęli kontynuować swoje czynności. Shikamaru całował szyje Temari a to w odpowiedzi pojękiwała mu przy każdym jego ruchu jej odgłosy stawały się coraz bardziej głośniejsze.
Oj będą się śmiać.
 Ja im dam śmiać się.
 Zamknęła drzwi nie miałam zamiaru ich tego widzieć. Skierowałam się do sklepu z ubiorem dla Ninja i weszłam. Po kilkunastu minutach wyszłam w koszulce na ramiączkach koloru czarnego oraz tego samego koloru spodenki. W końcu coś normalnego mam na sobie. Wróciłam do domu zerkając na wychodzącego po cichu Shikamaru.
- Nawet nie waż się uciekać.- Powiedziałam spoglądając się na niego.
- A..Ayako? O czym ty mówisz ja tylko przyszedłem się spytać jak się czuje.- Powiedział spoglądając się na mnie. Taa. A ja jestem świstak i zawijam je w te sreberka. Przykro, ale ten blef nie zadziała może jakby powiedział to jakieś półgodziny temu to jeszcze tak.
- To nie działa widziałam co wyprawialiście. – Powiedziałam a Temari się zarumieniła.
- Ile widziałaś?- Wyszeptała a Shikamaru spojrzał się na mnie ze strachem.
- Wystarczając wiele.- Powiedziałam zerkając na nich. – Ale może lepiej nie będziemy rozmawiać o tym na dworze prawda. – Powiedziałam i pokazałam im drzwi.
- Przepraszam powiedziałabym wam, że możecie usiąść, ale jak widać nie ma na czym. – Powiedziałam patrząc na dosłownie zdezelowany pokój.
- Przepraszam Ayako.- Powiedziała Temari zerkając na ziemię.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? Gdy byście powiedzieli, że między wam jest już taki stopień posprzątałabym tamten pokój i bym tak szybko nie wracała i nie doznałabym szoku termicznego gdy weszłam do środka a wy pieprzyliście się na środku pokoju. – Powiedziała zerkając na nich.
- Jesteś zła o to, że nie powiedzieliśmy ci o tym, że się kochamy?- Zdziwił się Shikamaru.
- A meble?- Zdziwiła się Temari.
- Te meble są raczej teraz były starsze niż III Hokage nie zdziwiłabym się, że przetrwały I Wielką Wojnę Shinobi więc nie zdziwiłoby mnie to jakbym weszła a pokój jest zdemolowany. – Powiedziałam zerkając na nich.
- Hee.- Zdziwili się. Trzeba zademonstrować dzieciom. Podeszłam do stołu w kuchni i delikatnie dotknęłam prawego dogu stołu, który się rozsypał.
- Już rozumiecie, ale ja przyszłam chyba o kilkanaście minut za wcześnie i widziałam co się tu działo zniknęliście trzy godziny przede mną z imprezy i nie chce wiedzieć co się tu w tedy działo. Następnym razem powiedzcie mi ze planujecie zdemolować mi pokój. – Powiedziałam.
- Teraz macie ten pokój wyszorować ja przyniosę rzeczy by poskładać swoje meble by jeszcze przetrwały kilka miesięcy. – Powiedziałam z ironią w głosie. Po prostu bosko.
- Nawet dobrze to zniosła zazwyczaj obrywało się mi za to. – Powiedział Shikamaru.
- Czemu mam się wściekać? Oczywiście jestem wściekła, lecz nie będę… Skończmy temat staram się właśnie wymazać to z pamięci. Powiedziałam składając stół.
- Aya… A tu co się stało przeszło tędy tornado czy co?- Zdziwił się Kakashi a ja spojrzałam się na niego. Nie czułam się w nastroju więc lepiej niech mnie nie wnerwia bo nie wiem co zrobię.
- Tak jakby.- Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Mamy misję za półgodziny chcę cię widzieć obok bramy wyjściowej. – Powiedział znikając.
- Do czasu moje go powrotu proszę nie puśćcie mi chaty z dymem i ma być czysto zrozumiano.- Powiedziałam zerkając na nich spojrzeniem nieznoszącym sprzeciwu.
- Klucze zostawcie pod wycieraczką. – Powiedziałam wzięłam plecak i wyszłam. Byłam tak wściekła, że nie zwracałam uwagi na to co się wokół mnie działo. Zatrzymałam się dopiero tuż przy bramie opierając się plecami o ścianę. Byłam zmęczona. Oczy kleiły mi się nie miłosiernie. Wiedziałam, że ta cała impreza to będzie zły pomysł. Miałam zwieszoną głowę czekając aż pozostali się zbiorą. Najpierw przyszła o dziwo Sakura bez żadnych zaczepek czy denerwujących uwag to nie było podobne do landryny jaką znałam. Z drugiej strony bardzo mi to pasowało. Ta cisza i spokój nie mogłam prosić o nic więcej. Chwile po niej dołączył do nas nie kto inny jak Sasuke, lecz w towarzystwie roześmianego Naruto. Dobra… Drugi szok nie spodziewałam się, że ta dwójka ma aż takie dobre relacje jak dla mnie ciągle się kłócili. Dziś to był jakiś poryty dzień każdy zachowywał się jak nie on. No dobrze była jedna osoba, która się nie zmieniła oczywiście był nim nie kto inny jak Kakashi, który oczywiście spóźnił się o dwie godziny. Zaczęliśmy iść za nim.
- Na czym polegać będzie nasza misja?- Zapytała się Sakura spoglądając na sensei’a.
- Naszą misją jest zdobycie informacji i pilna likwidacja.- Powiedział a ja spojrzałam się na niego zdziwiona.
- Likwidacja.- Powtórzyłam to co mnie jakby to ująć najbardziej zainteresowało.
- Oczywiście jak się nam uda ich złapać żywych to było by dobrze, ale jak to jest nie wykonalne to ich zabić. – Powiedział przyglądając się nam po kolei. Szłam za nim. Zamyślona. Zastanawiałam się o jakie mogły być to informacje. W końcu gdyby nie były ważne nie kazaliby nam likwidować celu.
- Tak teraz was podzielę… Więc tak Naruto ty udasz się z Sasuke na północ natomiast Sakura z Ayako udadzą się na północny wschód. Najlepiej byście współpracowali ze sobą gdyż możecie teraz zginąć zrozumiano. – Powiedział wrogo Kakashi. Spojrzałam się na Sakure.
- Dobrze niech tak będzie, ale teraz może pan wyjawić nam jakieś konkrety? – Zapytałam w prawdzie nie tylko mnie to interesowało.
- Dobrze jest to grupa zbiegłych ninja jest ich czwórka. Dowiedzieliśmy się, że planują atak na Konohe. Teraz musimy dowiedzieć się co wiedzą. Jak mają jakiegoś szpiega to się o tym dowiedzieć. Wydobyć z nich informację o ich zleceniodawcy. – Powiedział Kakashi rysując coś na ziemi.
- Na tym wzgórzu znajduje się ich kryjówka. Zakradniemy się do nich i ich zaatakujemy. – Dodał spoglądając na nich.
- Nie brzmi to tak trudno- wyszeptałam spoglądając się na niego. Po czym na Sakure.
- Chodź Sakura idziemy zająć swoje miejsce. – Powiedziałam czekając na landrynę. Po czym ruszyłam przeskakując przez drzewa w milczeniu. Na miejsce dotarliśmy dopiero po godzinie. Spojrzałam się na urwisko i zamknęłam oczy.
Dobrze.
Zaczęłam się przygotowywać gdy po chwili koło mojej głowy przeleciał kunai. Spojrzałam się na przeciwnika i zmarszczyłam czoło.
- Ayako to nasz cel.- Powiedziała do mnie a ja uderzyłam się w czoło. Kurwa jaką ona skończyła szkole. Przecież wiem, że to nas cel i teraz i on o tym wie. Przygryzłam wargę zerkając na niebieskowłosego chłopaka na prawym policzku miał dość charakterystyczną Blizne w kształcie strzałki. Na sobie miał tradycyjny strój ninja. Nie było czasu do stracenia. Zaczęłam go atakować. Odbiłam się od ziemi tak by móc uniknąć jego ataku. Nie mrugałam starałam się nie spuszczać z przeciwnika oczu ani na chwilę. Z kieszeni wyjęłam shurikeny z żyłką i rzuciłam w jego kierunku owijając go, lecz po chwili zdałam sobie sprawę, iż był to wodny klon.
Sakura stała wmurowana na walkę.
Rusz się Landryna!
I nic. Poczułam kopnięcie w przeponę na tyle mocne ze przed oczami pojawiły mi się gwiazdki. Zamachnęłam się i uderzyłam go w szczękę tak, iż upadł na ziemię.
To, że jestem dziewczyną nie sprawia, iż nie znam się odrobinkę na tajutsu. Musiałam coś wykombinować. Więc zaczęłam robić pość szybką pieczęć i dotknęłam ziemi.
- Daton: Ryuu no Jutsu.- Powiedziałam a z ziemi wyłonił się smok atakując przeciwnika. Dość zwinny był więc od razu zaczął atakować. Zmarszczyłam brwi.
Nie używa Ninjutsu?
Ani Genjutsu?
Znalazł się pode mną i kopnął tak, że uniosłam się nad ziemię po czym jego klon chciał mnie zaatakować od góry. Ale nie tak prędko. Zrobiłam pieczęć. Tworząc cienistego klona, który złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. A Landryna wciąż stała. Teraz zrozumiałam… Ona była w barierze. Upadłam na ziemię z gracją.
I uśmiechnęłam się do niego znikając.
Przeciwnik zaczął się rozglądać.
pik pik…
Słyszałam to.
Jego przyśpieszony oddech.
Jak przełyka ślinę.
Wyjęłam kunai i zaatakowałam go poważnie raniąc. Nie był tak silny na jakiego wydawał się być. Spojrzałam się na niego po czym na znikającą barierę i zdezorientowanie Sakury.
Huk
Spojrzałam się na przerażeni w oczach Landryny i zaczęłam spadać przez moment widziałam ją jak wychyla się za mną.
Krzyczy…
Musiałam coś zrobić. Musiałam chodź odrobinę wyhamować nie mogłam tak gruchnąć o ziemię szybko wyjęłam shurikena z żyłką i rzuciłam w drzewo nad sobą. Po chwili poczułam mocne szarpnięcie i zawisłam w powietrzu. Spojrzałam się na ziemię. Byłam kilka metrów nad drzewami. Więc puściłam spadając niżej przez gałęzie. Po czym na ziemię.
- Teraz Konoha na nas poluje.- Powiedział męski głos.
Spojrzałam się na czarnowłosego mężczyznę z resztą jak na jego towarzyszy

piątek, 6 czerwca 2014

Impreza.



Od owego pocałunku minęło już kilka dni. A mnie nurtowało coraz więcej pytań bez odpowiedzi. W prawdzie było to dość krępujące. Lecz nic nie mogłam na to poradzić.
Leżałam w wannie w gorącej wodzie wpatrując się w sufit. Byłam rozleniwiona przez tę przyjemną wodę. Nie miałam ochoty nawet rozmyślać o pocałunku. Tak samo jak o czym, kolwiek co miało coś wspólnego z osobą imieniem Sasuke. Zamknęłam oczy oddychając spokojnie. Rozkoszując się odrobinką spokoju. Delikatnie na swoją skórę polałam żel do kąpieli o zapachu arbuzowym i delikatnie przemywałam gąbką wpatrując się w pianę. Po jakimś czasie spłukałam wodą i zaczęłam myć włosy. Oczywiście po jakimś czasie zmuszona byłam przerwać przyjemną kąpiel przez stukot do drzwi.
- Za chwile otworzę!- Krzyknęłam zawijając włosy w ręcznik tak samo owiałem się wokół ręcznikiem zasłaniając nagie ciało. Weszłam do pokoju i zerknęłam przez judasza wpatrując się w najmniej spodziewaną osobę. Otworzyłam drzwi wychylając głowę.
- Temari? Co cię do mnie sprowadza?- Zapytałam się zdziwiona wpatrując się w dziewczynę z wachlarzem na plecach.
- Mogłabym wejść?- Zapytała się zerkając na mnie. Wpuściłam ją a ona zmierzyła mnie wzrokiem.
- Przeszkodziłam?- Zapytała się nie pewnie.
- Nie i tak już wychodziłam. – Powiedziałam spoglądając na nią przez tę jej niepewność czułam się coraz gorzej. To nie była ta Temari, która znałam.
- Napijesz się czegoś?- Zapytałam wchodząc do kuchni.
- Tak może być woda.- Powiedziała Temari zerkając na ziemię.
- Proszę- Powiedziałam po kilku minutach. – I co się stało Temari jesteś jakaś dziwna?- Zapytałam się a dziewczyna napiła się spokojnie.
- Wiem, że to nie wypada, ale mogłabym kilka dni przenocować u ciebie?- Zapytała się zerkając na mnie. Zmarszczyłam brwi.
- A coś się stało?- Zapytałam spoglądając się na nią.
- Przybyłam tu z moimi braćmi, lecz każdy z nich nocuje u kolegów a ja nie mam u kogo więc tak pomyślałam o tobie.- Powiedziała a ja westchnęłam.
- Dobrze możesz normalnie mam dwa pokoje, lecz jeden zrobiłam taki składzik więc ty będziesz spać na łóżku a ja na materacu.- Powiedziałam w końcu to moja znajoma.
- Dziękuje ci Ayako ratujesz mi życie.
- Jakie tam zaraz ratuje życie to tylko taka przysługa. – Powiedziałam zamyślona po czym poszłam do łazienki ubierając się w dres. I wyszłam siadając w kuchni.
- Nie idziesz na imprezę?- Zapytała się Temari zerkając na mnie. Miała na sobie wyzywając strój.  Miała na sobie czarne botki… i czarną dobrze dopasowaną do jej tali sukienkę bez ramiączek. Sięgała jej do połowy ud. Włosy miała o dziwo rozpuszczone i delikatnie polokowane oraz makijaż.
Nie wiedziałam czy dobrze widzę nigdy nie myślałam, że Temari może nosić takie coś.
- Impreza?- Zdziwiłam się nie wiedząc co powiedzieć.
- Tak impreza będzie tam Sakura Ino Hinata i inne dziewczyny myślałam, że też tam będziesz. – Powiedziała zerkając na mnie.
Zmarszczyłam brwi. Oczywiście coś tam Sakura wspominała na ostatniej misji o babskiej imprezie i bym na nią przyszła, ale jak to ja nie mam głowy do takich rzeczy no i treningi sprawiły, że wyleciało mi to z głowy.
- Coś mi tam Sakura wspominała.- Powiedziałam zerkając na nią.
- To się szykuj zaraz będziemy szli. – Powiedziała podchodząc do mnie.
-S…słucham?- Zdziwiłam się zerkając na nią.
- Ubierz jakąś sukienkę…- Powiedziała a ja spojrzałam na nią jak na jakąś wariatkę.
- Sukienkę?- Wyszeptałam spoglądając na nią.
- Tak sukienkę.- Powiedziała westchnęłam ciężko i podeszłam do szafy.
- Po jaką cholerę jestem wam potrzebna na jakiejś imprezie?- Zapytałam przeglądając to co miałam.
- Aby się wyluzować ubierz tę satynową- Powiedziała pokazując na tę co trzymałam w ręku.
- Relaksuje się na treningu.- Powiedziałam wchodząc do łazienki i ubrałam ją spoglądając na swoje odbicie.
Miałam na sobie satynową sukienkę w Japan style. Która nie miała ramiączek dokładnie leżała na moim biuście. Z Boku na wysokości biustu znajdował się suwak o długości 30 centymetrów. Sukienka miała też dużą ozdobną kokardę. Sukienka sięgała mi do kolan.
Wyszłam z łazienki pokazując się Temari, która zakrztusiła się wodą.
- No teraz rozpuść włosy i delikatny makijaż albo nie bez makijażu i możemy iść.- Powiedziała zrobiłam tak jak kazała nie miałam ochoty się kłócić. Ubrałyśmy buty i wyszłyśmy idąc do baru.
- Jest jakiś chłopak, który ci się podoba?- Zapytała się spoglądając na mnie.
- Wątpię dla mnie ważne są misje nie mam czasu by uganiać się za chłopakami. – Powiedziałam spokojnym głosem.
- Rozumiem też taka byłam. –Powiedziała Temari spoglądając na mnie.
- byłaś, czyli teraz jest chłopak, który ci się podoba?- Zapytałam się i uśmiechnęłam się widząc zmieszanie na jej twarzy.
- T…To nie tak… - Wyszeptała zmieszana Temari nie wiedząc, co mi odpowiedzieć.
- Nic się nie stało Temari.- Powiedziałam by ją uspokoić a ona odetchnęła z ulgą.
- To dobrze… - Powiedziała trzymając się za serce.
Uśmiechnęłam się wchodząc do baru. Spoglądając na grupkę dziewczyn.
- Witaj Sakura…- powiedziałam nie chętnie rozglądając się po pomieszczeniu.
- Ayako?-Zdziwiła się widząc mnie w ubraniu, którym sama jestem zdziwiona, że takie miałam w szafie.
- Tak to ja a co?- Powiedziałam spoglądając na nią.
- My się jeszcze nie znamy jestem Yamanaka Ino.- Przedstawiła się blondynka w fioletowej sukience. Nerwowo się rozglądała tak jakby czegoś szukała lub kogoś.
- Ja jestem Hyuuga Hinata- Powiedziała spokojnym głosem długowłosa jasno oka dziewczyna, która miała na sobie czarną sukienkę do kolan.
- Natomiast ja jestem Tenten. – Powiedziała brązowowłosa dziewczyna w tradycyjnej chińskiej sukience.
- Miło mi was poznać jestem Ayako.- Powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
Siedziałam przy barze patrząc się jak reszta się bawiła pomału piła sok spoglądając na wstawione już dziewczyny.
- Też się napij sake nic ci nie będzie.- Powiedziała Temari i nalała mi odrobinkę do kieliszka.
Czemu nie raz można sobie odpuścić. „ Pomyślałam i wypiłam krzywiąc się. Po jakimś czasie tańczyłam w rytmie piosenek. Uśmiechając się delikatnie.
-Witam…- Spojrzałam się na grupkę chłopaków był tam Naruto oraz wielu nieznajomych, ale było widać ze tylko ja nie znałam.
- Cześć Choji, Shikamaru, Neji, Naruto. Lee- Powiedziały dziewczyny.
- Sasuke…- Wyszeptała Sakura patrząc się w moją stronę. Zmarszczyłam brwi i zadrżałam czując oddech na swojej szyi.
- Nigdy bym nie przepuszczał, że ty to ty.- Powiedział mi do ucha a ja spojrzałam się na niego oparzona.
Spojrzałam się w jego czarne oczy. Miał na twarzy ten tajemniczy uśmieszek. Zacisnęłam rękę w pięść gotowa uderzyć go w każdej chwili.
- Może zatańczyłabyś ze mną?
- Ze wszystkich osób musiałeś wybrać mnie?
- Ze wszystkich osób chce zatańczyć z tobą.
- No nie wiem jest więcej dziewczyn, które by chciały z tobą zatańczyć.
- Aya…
- Jeden taniec – Powiedziałam czując jego dłoń na swojej tali. I dłoni po czym tańczyliśmy. Sasuke prowadził nigdy nie spodziewałam się, że umie tak dobrze tańczyć.
- Dobrze tańczysz.
- Nie tak jak ty.- Odpowiedziałam zerkając na niego delikatnie tańcząc tak jak prowadził. Mogłam nie widzieć tego jak właśnie wyglądała Sakura i Ino, ale wyobraziłam to sobie.
Gdy piosenka się skończyła podeszłam do baru czując mordercze spojrzenia na sobie.
- Co cię łączy Sasuke?- Zapytała się Ino.
- Ino uspokój się.- Powiedział chłopak siedzący koło Temari.
- Przymknij się Shikamaru.- Powiedziała wściekła Ino podchodząc do mnie.
- Nic mnie nie łączy z Sasuke. Czemu ty i Sakura macie takiego bzika na tym punkcie. – Powiedziała ma wściekła. Nie znosiłam tego. I tak o to mój piękny wieczór minął w zastraszającym tempie.
- Jak by cię nic z nim nie łączyłobyś nie tańczyła z nim.- Powiedziała Ino. Nie no zaraz jej szczele tak, że nie pozbiera swoich zębów z posadzki.
- A ciebie coś łączy z chojim? – Zapytałam się ironicznie.
- Przecież z nim tańczyłaś.
- To coś innego on jest moim przyjacielem.- Powiedziała Wściekała Ino.
- Chodzę z nim na misję.
- Ja tak samo chodzę z Sasuke na misje, ale wiesz takimi wariatkami jak ty rozmawiać nie będę.- Powiedziałam i wyszłam idąc do parku. Usiadłam na huśtawce.
- Nie powinnaś przez nie płakać.- Powiedział Sasuke ocierając moje policzki.
- Co ty możesz wiedzieć? Czemu to zawsze mnie spotyka nie mogłeś wybrać Sakury bądź Ino?
- ONE MI SIĘ NIE PODOBAJĄ!- Uniósł głos spoglądając na mnie spojrzałam się na niego.
- Myślisz ze mnie nie męczy to jak one się tak zachowają przez nie lubię dziewczyn. Ty jesteś inna nie umiem tego wyjaśnić. Ty nie krzyczysz „Oh Sasuke”. Z tobą mogę usiąść i normalnie porozmawiać. –Powiedział spoglądając na mnie łapiąc mnie za podbródek.
- co robisz…- Powiedziałam spoglądając na niego. Serce zaczęło mi szaleńczo bić nie wiedziałam dlaczego.
- nie martw się nic złego nie zrobię.- Powiedział zerkając w moje oczy wpatrywałam się w nie zapatrzona.
Po pewnym czasie nasze usta się zetknęły ze sobą w delikatnym pocałunku. Poczułam jego ręce na swojej tali delikatnie masując ją. Zarumieniłam się pozwalając mu przejąć inicjatywę. Pewnie językiem badał moje policzki zapraszając językiem do zabawy. Nie wiedząc, czemu nie protestowałam.
Sasuke przycisnął mnie do słupka całując namiętniej objął delikatnie moją twarz w dłonie po czym jego dłonie zjechały na moją talie po czym ciut niżej.
Odwróciłam wzrok i przerywając pocałunek i odsunęłam się. Chciałam odejść, lecz poczułam uścisk spoglądając na mnie.
- Już spokojnie. – Wyszeptał.
Zamknęłam oczy.
- Nie rób tak więcej proszę. Nie wiem co myśleć.- Powiedziałam a po moich policzkach pociekły łzy.
- Wiec jedno nie pozwolę by inny chłopak się do ciebie tak zbliżył. –Powiedział mi do ucha co sprawiło, że się zarumieniłam bardziej.
- Nie masz co nie pozwalać sama o tym decyduje.- Powiedziałam zerkając na niego.
- Jeszcze się przekonamy…- Szepnął mi do ucha spoglądając na mnie tajemniczo. – Będę o ciebie walczył nie ważne z kim. – Powiedział do mnie spoglądając mi w oczy. Uśmiechnął się do mnie. Po chwili złapał mnie za podbródek i pocałował mnie odwróciłam głowę
- Przestań. Nie mów tak. – Powiedziałam zerkając na niego przez chwilę po czym usiadłam na bujawce.
- Nie rób tak więcej… - wyszeptałam nie patrząc się na ziemię. Usiadł na drugiej bujawce przyglądając mi się obserwując każdy ruch.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Dlaczego?

Siedziałam nad jeziorem delikatnie zanurzając poranione stopy. Byłam zmieszana. Nie miałam pojęcia co zrobić.
Pogodzić się z Sakurą czy też tego nie robić? Przecież znam konsekwencje mojego wyboru. Jak się pogodzę to będziemy mogli chodzić na silniejsze misje. Natomiast jak nie będę musiała wysłuchiwać narzekań Naruto oraz Sasuke do końca swoich dni. Po prostu nie wiem czy nie ucierpi mój honor. To Landryna wszystko zaczęła, więc czemu to ja mam po niej sprzątać. Eh. Co robić? Co robić?
Delikatnie machałam Jedną nogą sprawiając na wodzie fale. Uśmiechnęłam się szeroko do swojego odbicia. Nie zwracając uwagi na zbliżając się do mnie kroki.
- Cześć.- Usłyszałam za sobą głos landryny. Tego jeszcze mi było trzeba użerania się. Nie miała, kiedy przyjść.
- Cześć. – Odpowiedziałam jej krótko i nawet przyjaznym głosem. Nie chciałam się kłócić wiedziałam, że teraz nikt by mnie nie powstrzymał a ja jej bym kości połamała.
- Wiesz. Chciałabym cię przeprosić źle cię traktowałam.- Powiedziała. Co mnie bardzo zdziwiło? Nie należała do osób, które umieją przyznać się do błędu.
- Nie musiałaś ja też powinnam była cię przeprosić.- Powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam nie patrząc się na nią nawet na chwilę.
- I lepiej jest dla reszty drużyny jak się pogodzimy. – Powiedziałam spoglądając na nią.
- Tak to prawda.- Odpowiedziała mi z uśmiechem.
- następnym razem jak będziemy się kłócić to jedynie w wiosce i bez świadków. – Powiedziała Sakura. Ten pomysł mi się nawet podoba.
- Czemu tu tak siedzisz sama.- Powiedziała po chwili zerkając na mnie.
- Przychodzę tu myśleć. – Powiedziałam spoglądając się na nią.
- Jest tu tak przyjemnie cicho, Spokojnie. Po prostu tu się relaksuje. – Dodałam zerkając w bok. Co sprawiło, że się zainteresowała moim zachowaniem.
- Jacy byli twoi rodzice?- Zapytała się zerkając na mnie. Westchnęłam cicho.
- Nie znam swoich rodziców zawsze byłam sama.- Powiedziałam spoglądając na nią.
- czyli dlatego myślisz, że ci na wszystko wolno?- Zapytała się ponownie.
- Nie uwarz an tak.- Powiedziałam spoglądając na nią.
- Jak to nie przecież wiele razy udowadniałaś mi, że tak jest. – Powiedziała patrząc się na mnie oburzona tym zachowaniem.
- Sakura to ty zawsze się mnie czepiałaś. A to, że podrywam Sasuke? A to ze byłam na randce z nim a to nie było prawdą gdyż on się dosiadł a za to ja oberwałam. – Powiedziałam z założonymi rękoma.
- A tak to była prawda ja zaczęłam wszystkie kłótnie. – Powiedziała zmieszana.
- I wiecie to, co powinniście wiedzieć i tak naprawdę sama nie wiem zbyt wiele o sobie. – Powiedziałam zerkając na ziemię.
- Jak to?
- Normalnie. Nie wiem, kim byli moi rodzice? Czy miałam rodzeństwo? W prawdzie mówiąc nigdy nie chciałam tego wiedzieć. – Powiedziałam obejmując kolana.
- Dlaczego?
- Może dlatego że się boje?- Wyszeptałam nie patrząc się na nią.
- Może zmieńmy temat nie lubię być w centrum uwagi.- Powiedziałam patrząc się przed siebie.
- Zauważyłam to.- Powiedziała siadając koło mnie.
- Jaka była twoje drużyna?
- Coś ty taka ciekawa się zrobiłaś Sakura co?- Powiedziałam spoglądając na siebie.
- A tak z ciekawości.- Powiedziała marszcząc brwi.
- Nie ważne jak było. Normalna jak inne drużyny. Był mistrz i jeszcze dwójka dzieciaków w naszym wieku.-  Powiedziałam patrząc się na nią.
- Bardzo to konkretne było.- Powiedziała z smutkiem w głosie. Spojrzałam się na nią.
- Czyli możemy powiedzieć Kakashi'emu, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. – Powiedziałam spoglądając na nią.
- wiesz możemy powiedzieć, ale od razu przyjaciółkami wątpię by w to uwierzył. – Powiedziała śmiejąc się Sakura.
- Ayoko?
- Tak? – Zapytałam zerkając na nią.
- Co sądzisz o Sasuke?- Zapytałam spojrzała się na mnie.
- Co mam sądzić?- Wyszeptałam spoglądając na nią.
- Jest przystojny. Jego oczy… - Wyszeptałam spoglądając się na swoje odbicie.
- czyli ci się podoba?- Wyszeptała zaciskając dłonie w pięści.
- Może mi się podoba.
- Może?
- Sakura nie zastanawiałam się nad tym czy mi się Sasuke podoba czy też nie. Po prostu za krótko go znam. Nie cale trzy miesiąc. Sam wygląd to nie wszystko ważne jest jaki jest w środku. – Powiedziałam pokazując na serce.
- Oczy to najlepsze zwierciadło duszy człowieka. Jego oczy ukazują… że wycierpiała przez tyle lat więcej niż nie jeden dorosły. – Powiedziałam przypominając sobie jak pomagał mi w remoncie.
- Rozumiem chyba, co mówisz.
- A ty jesteś w nim szaleńczo zakochana zresztą jak większość wioski. – Powiedziałam śmiejąc się.
- Czy to zabawne?
- Troszeczkę. Po prostu czasem to męczące nie widzisz, co się dzieje w Okół ciebie i ranisz swoim zachowaniem innych. – Powiedziałam patrząc na nią.
- Wiesz słowa bardziej bolą niż milczenie.- Powiedziałam wstając przypomniałam sobie jak traktuje Naruto, który był jest i chyba będzie w niej zakochany. Ten ból w jego oczach i nie moc.
- Dlaczego tak sądzisz?- Zapytała się.
- Z własnego doświadczenia.- Powiedziałam idąc w stronę domu.
- Na razie mam nadzieje, że jeszcze sobie tak pogadamy.- Powiedziałam i zaczęłam biec. Omijałam drzewa czując wiatr na swoim ciele. Uśmiechnęłam się delikatnie czując ulgę na sercu. Może i lepiej, że się pogodziliśmy?  Wbiegłam do wioski wskakując na dachy i biegłam słysząc od czasu do czasu krzyki bym złaziła. Miałam to gdzieś. Chciałam tylko dostać się do domu. Wbiegłam do niego rozglądając się po pustych pomieszczeniach. Zamknęłam drzwi i usiadłam na ziemi zmęczona.
- Eh….
Wyszeptałam i wdrapałam się na łóżko i zamknęłam oczy. Oddając się w ręce morfeusza. Zasnęłam ze spokojem na twarzy.

~&~

Usiadłam na ziemi odgarniając włosy z twarzy i spojrzałam się w niebo. Wiedziałam, że coś się wydarzy. Lecz nie wiedziałam czy to coś dobrego czy też złego. Z resztą mało mnie co to obchodziło. Wstałam i wzięłam prysznic i się przebrałam, po czym wyszłam na miasto by zjeść coś szybkiego. Spojrzałam się na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
Jak zwykle Naruto siedziała przy budce z ramen. Z resztą to było do przewidzenia. Koło niego siedział Iruka. Z ukrycia przyglądałam mu się dziewczyna z klanu Hyuuga. Jak jej było na imię? Mmmm. Jak się nie mylę Hinata.
- Ayo?- Usłyszałam za sobą znajomy głos spojrzała w tam tę stronę.
- Sasuke.-  Powiedziałam spoglądając na niego.
- Idziesz się ze mną przejść?- Zapytała spokojnym głosem.
- Czemu nie – powiedziałam i zaczęłam iść kolo niego.
- Jak ci poszła rozmowa z Sakurą mówiła, że się pogodziłaś z nią?- Zapytałam nie pewnie Sasuke.
- Nie wierzysz jej?- Zdziwiłam się spoglądając na niego.
- Wolę mieć pewność.- Powiedział zerkając tymi swoimi czarnymi oczami.
- Tak pogodziłyśmy się.- Powiedziałam i poczułam ciepło.
- Otworzyłam oczy. Sasuke przyciągną mnie do siebie i przytulił do siebie. Czułam jego ciepło. Oddech na swojej szyi. A jego serce biło nie regularnie. Na mojej twarzy pojawiły się delikatnie rumieńce.
- Dziękuje Ayo.- Powiedział przyjemnym miłym głosem.
- Nie ma za co.- Wyszeptałam starając się by mój głos nie zadrżał. Spojrzałam w jego oczy, Które dziwnie się świeciły. Zdawało mi się, że był szczęśliwy.
Odgarnął moje włosy z twarzy. Delikatnie położył dłoń na mojej twarzy. Zamknęłam oczy starając się skupić myśli. Nie wiedziałam, co się działo, czemu serce zaczęło mi tak walić. Bałam się? Nie to nie te uczucie.
Otworzyłam szeroko oczy czując na swoich wargach ciepło. Spojrzałam się na twarz Sasuke. Jego wargi delikatnie dotknęły moich a jego dłoń wplatała się w moje włosy. Po czym pocałował mnie pewniej. Drugą ręką złapał mój podbródek a językiem sprawdzał moje podniebienie. Zamknął oczy.
Nie wiedziałam jak długo to trwało. Odepchnęłam go tak, że upadł na ziemię.
- C…Co robisz?- Wyszeptałam z zaciśniętymi mocno oczami odwróciłam się i uciekłam. Zostawiając go zdziwionego na ziemi. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi i osunęłam się na ziemię. Po policzkach ciekły mi łzy.
Zasłoniłam twarz w dłoniach. Nie wiedząc, co zrobić i co myśleć. Co sobie myślał całując mnie? Przez niego mam mętlik w głowie. Nie wiem co myśleć, a tym prędzej co sądzić.
-Dlaczego to zrobiłeś?

Zapytałam sama siebie dotykając dłonią piekących po pocałunku wargi. I zamknęłam oczy. 

niedziela, 16 marca 2014

Nie spodziewana pomoc.


- Ayako wiesz czemu cię wezwałam.- Powiedziała dość wysoka kobieta z jasną karnacją. Uśmiechnęłam się nie pewnie spoglądając w jej brązowe oczy które wpatrywał się we mnie. Po moich plecach przeszły ciarki. Miała blond sięgające jej do pasa. Często wiąże je w dwie luźne zwisające końskie ogony.  Na czole widnieje mały fioletowy romb.
Nosi często n sobie zielony płaszcz ze znakiem Hazard. Pod spodem ma szare kimono bez rękawów i granatowe spodnie. Na nogach nosi sandałach n wysokich obcasach.
- Nie za bardzo Hokage-sam – Powiedziałam szczerze starałam się przypomnieć za co mogła by mnie  wezwać.
- Otrzymałam list z piasku…- Zaczęła, a ja zesztywniałam.
- To nie tak to nie była moja wina to Sakura zaczęła… - Powiedziałam pośpiesznie.
- są bardzo zadowoleni z misji i mówią że się bardzo spisałaś. – Powiedziała z uśmiechem siadając za biurkiem.
- że co proszę? – Zdziwiłam się siadając na krześle. A to dopiero mi nowina.
- Mam listy napisane przez rodzeństwo piasku oceny twojej misji.- Zaczęła spokojnie lecz mi się coś tu nie podobało.
- Ocenę?- Zapytałam się przyglądając się uważnie Tsunade nie podobało mi się to o czym ona do mnie mówiła.
- Poprosiłam ich by ocenili twoje zdolności.- Powiedziała jak gdyby nic się nie stało.
- Co pani zrobiła?- Zdziwiłam się nic z tego nie rozumiałam przecież zawsze wykonywałam  zadania pozytywne.
- Oczywiście trochę słabiej ocenili twoją współprace z drużyną.- Powiedziała spoglądając na mnie. Zacisnęłam pięści i zerknęłam na nią.
- A czego się pani spodziewała że będę się z nimi dogadywać od tak. Naruto jeszcze, ale Sakura!- Krzyknęłam wściekła wstając z miejsca.
- AYAKO!- Uderzyła pięścią w biurko na tyle mocno że pękło na pół. Spojrzałam się na to stojąc.
- Postanowiłam że będziesz chodzić na misje z drużyną Kakashiego.- Powiedziała uspakajając się. Spojrzałam się na nią tak jakbym oberwała właśnie czymś twardym w głowę. Potrzebowałam kilka minut by mogło dojść do mnie ta wiadomość. Usiadłam załamana zwieszając głowę.
- Widzę że się cieszysz z tego.- Powiedziała przeglądając jakieś dokumenty. Mówiąc to chyba nie zwróciła uwagi na to że się poważnie myli. Nie cieszę się z tego i nie będę się cieszyć.
- Nie…- Odpowiedziałam ledwie słyszalnie. Spoglądając na swoje kolana po czym podniosłam wzrok na Hokage.
Tsunade – Tak bowiem miała na imię owa kobieta siedząca naprzeciw mnie. Nie odrywała oczu od dokumentów leżących n biurku.
- Mam nadzieje że zaprzyjaźnisz się z Haruno Sakurą.- Dodała jak gdyby nic. Przez chwile miałam ochotę ją wyśmiać lecz się powstrzymałam.
- Nigdy…- Powiedziałam pewnie spoglądając na Tsunade.
- Będziesz troszczyć się by nic się nie działo złego Naruto.- Powiedziała ignorując to co wcześniej powiedziałam.
- Jestem nianią czy co?- Zapytałam się ironicznie przekręcając głowę w bok.
- Będziesz wspierać przyjacielskimi stosunkami Sasuke…- Powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Chyba w pani snach. Pani chce by Landryna zginęła.- Powiedziałam przekręcając głowę w bok.
- Będziesz się słuchała rozkazów Kakashiego.- Powiedziała nie zwracając nawet na moje sprzeciwy i docinki.
- To jeszcze można zrobić… nie chętnie ale lepsze to niż to wszystko co powiedziała pani wcześniej. – Powiedziałam patrząc się w Okno. W końcu to była prawda. Najlepiej będzie mi się dogadać z Kakashim niż z pozostałymi
- Czemu pobiłaś Sakure?- Zadała pytanie zerkając na mnie swoim tajemniczym spojrzeniem.
- Ooo w końcu przeszła pani do sedna sprawy.- Powiedziałam nie patrząc się na nia.
- Ayako!- Uniosła głos co sprawiło, że spojrzałam na nią niechętnie.
- Może dlatego że landryna sobie na to zasłużyła. – Powiedziałam zakładając ręce na piersiach.
- Zasłużyła?- Kolejne pytanie co sprawiło, że zacisnęłam dłonie w pieści
- Tak zasłużyła ale to jest sprawa między nami dwiema i same rozwiążemy to- Powiedziałam zerkając na wchodzącego Kakashiego.
- Ooo chyba przeszkodziłem?- Zapytał zdziwiony moim towarzystwem Kakashi.
- Nie Kakashi właśnie miałem cię wzywać.- Powiedziała spokojnie zerkając na niego z uśmiechem.
- Tak?- Ponownie zapytał lecz się nie wiedząc czego mógł się spodziewać.
- Ayako została oficjalnie dołączona do grona twojej drużyny. – Powiedziała z uśmiechem Tsunade. Oczywiście na mojej twarzy nie widniał uśmiech. Z resztą jak u Kakashiego.
- Eh…- Westchnął podłamany Kakashi w prawdzie mówiąc zgadzam się z tym co pewnie pomyślał.
- Jak sobie pani życzy. – Powiedział kłaniając się.
- Macie kolejną misję. – Powiedziała podając mu informacje związane z misją.
- Dobrze.- Powiedział biorąc informacje a ja wyszłam by się przyszykować na misję. Przez wioskę szłam przybita tym wszystkim. Już nie rozumiałam. Czy Temari mnie w tedy chwaliła? Czy może krytykowała?
I co im strzeliło do głowy aż tak bardzo mnie chwalić teraz nie uwolnię się od tej przeklętej drużyny.  Naprawdę musiałam mieć pecha. Weszłam do domu i przygotowałam plecak wychodząc oczywiście czekając pod bramą Kakashi nie omieszkał się spóźnić natomiast Sakura widząc mnie opartą o ścianę muru była tak wściekła, że mogłam przysiąść ze z uszu poszła jej para a twarz zmieniła się na bordową.  Ale cóż mało mnie to obchodziło postanowiłam ją ignorować tak jakby jej nie było. Oczywiście Naruto zdążył mi wyliczyć wszystkie spóźnienia Kakashiego, a Sasuke przyglądał mi się w milczeniu. I w końcu Kakashi dotarł do nas na wyznaczone miejsce. Owa misja trwała dwa tygodnie. Dwa tygodnie piekła w którym o mały włos nie zabiłam Sakury. Sasuke jak zwykle denerwował Naruto. Natomiast Kakashi pod sam koniec misji się mocno wściekł. I skoczyliśmy na tym, że jeśli nie znajdziemy porozumienia nasze misje będą tylko misjami rangi D. Oczywiście Naruto szybko doszli do porozumienia z Sasuke gorzej było ze mną i z Landryną. Nie widziałam żadnego porozumienia. Z resztą nie tylko ja.
- Sakura… Ayako zachowujecie się jak jakieś bachory.- Powiedział wściekły Sasuke po kolejnej naszej kłótni.
- Kurwa spójrz się na siebie i Naruto.- Powiedziałam wściekła zerkając na niego.
- Nie mów tak do Sasuke!- Krzyknęła wściekła Sakura. Spojrzałam na nią z uśmiechem na twarzy.
- Przymknij się Landryna!- Ryknęłam przygotowując się do Ataku.
- Nie nazywaj tak Sakurci!- Krzyknął oburzony Naruto.
- Uspokójcie się w końcu jesteśmy już w wiosce, a wy jak nie wiem co się zachowujecie cala czwórka do odwołania ma zero misji poza wioską.- Powiedział w końcu wściekły Kakashi który po chwili zniknął.
- Widzisz to twoja wina Ayako!- Krzyknęła do mnie Landryna co sprawiło że wyprostowałam się z zaciśniętymi w pieści dłońmi
- Gdybyś się tak Sakura nie zachowywała byś miała spokój. –Powiedziałam wściekła. Sakura spojrzała się na mnie wrogo.
- Chcesz zgonić całą winę na mnie!- Krzyknęła Sakura przybliżając się do mnie. Spojrzałam się na nią. Nie miałam pojęcia czemu mnie tak wnerwia.
- Nie. Ja też zawiniłam, ale potrafię się do tego przyznać.- Powiedziałam i odwróciłam się plecami do nich.

Szłam po wiosce zatrzymując się przy kilku miejscach. Poczym swoje kroki skierowałam się w kierunku domu. Zatrzymałam się. Wyjęłam klucze z kieszeni i włożyłam do zamka słysząc znajome kliknięcie. Otworzyłam drzwi i włożyłam do środka dwa wiadra i reklamówkę.
Zdjęłam buty kładąc tuż przy drzwiach i weszłam do środka. Po czym skierowałam się do szafy wyjmując jakieś stare czarne spodenki i białą koszulkę na ciężkich ramiączkach. Po czym weszłam do łazienki i przebrałam się w owe ciuchy. Po czym weszłam powrotem do pokoju. Folią zasłoniłam odsunięte łóżko po czym szafę i komodę.
Wzięłam pędzel i zanurzyłam w farbie i powoli zaczełam malować ścianę przy drzwiach.
~&~
Malowałam tak rozluźniając się i zapominając o zmartwieniach i innych rzeczach. Uśmiechałam się delikatnie odsłaniając twarz. Dłonie miałam pobrudzone farbą.
Puk puk.
Usłyszałam stukot do drzwi i odstawiłam pędzel. Po czym podeszłam do nich i otworzyłam je.
- S…Sasuke?- Zdziwiłam się na widok chłopaka który mi się przyglądał z dziwnym wyrazem twarzy.
- Możemy pogadać?- Zapytał aż nadto spokojnym głosem. Oczywiście jak by to nie był Sasuke nie zwróciła bym na to najmniejszej uwagi, lecz właśnie z tego że to był on. Nie spodobał mi się ten jego ton. Zazwyczaj nie był tak spokojny czy miły.
- O czym? Wiesz jestem teraz zajęta.- Powiedziałam spoglądając na niego po czym na swoje dłonie ubrudzone farbą.
- Remont?- Zdziwił się spoglądając na nie.
- A jak tak to co?- Powiedziałam spoglądając na niego.
- Może ci pomóc?- Zapytał. Spojrzałam ze zdziwieniem w oczach. Zaczęłam się go bać.
- D…dobrze.- Otworzyłam drzwi wpuszczając go do środka.
- Czegoś się na wdychałeś?- Zapytałam, a ten spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Nie? Coś się stało?- Zapytał spoglądając się na mnie. Przełknęłam ślinę odwracając wzrok
- Nie… Nic takiego. – Powiedziałam biorąc pędzel i powoli malowałam.
- Pogódź się z Sakurą. W tedy będziemy mogli chodzić na lepsze misje. – Powiedział, a ja westchnęłam zerkając na niego.
- Czyli o to chodziło?- Zapytałam znając odpowiedz.
- Tak. – Powiedział spokojnie. Zerknęłam chwilę na niego. Po czym zaczęłam malując dalej. Podskoczyłam.
- Aa! C…Co ty robisz!- Krzyknęłam zerkając na brudne od farby nogi i spojrzałam na niego. Machnęłam pędzlem tak by pobrudziłam jego policzek.
- O hoho!- Powiedział podbiegając do mnie. Cofnęłam się dotykając plecami ściany.
- Nie zbliżaj się!- Zawołałam widząc jak coraz bardziej podchodził do mnie. Zacisnął pędzel i zaczął nim mazać po mnie.
- Zapłacisz za to dobrym za nadobne! Pokarz twarz!- Wołał z uśmiechnęłam na twarzy. Pierwszy raz tak dobrze mi się z nim rozmawiało.
- Nie ma mowy! Zostaw! Aaa!- Krzyknęłam starając się nie dopuścić do tego by mnie pomalował.
- Wiesz ze się nie poddam?- Zapytał. Wiedziałam o tym doskonale.
- Aa! Puść! Nie!- Krzyczałam siedząc na ziemi skulona w kłębek za wszelką cenę starając się osłonić twarz przed mazaniem.  Mimo to Starał się znaleźć jakąś szczelinie gdzie mógłby pomazać mi twarz.
- Co to jest?- Zapytał. Odruchowo podniosłam twarz zerkając o co mogło mu chodzić.  Żałując potem tego. Jego biała od farby dłoń dotknął mój policzek zostawiając biały odcisk. Na moich policzkach pojawiły się bordowe rumieńce.
- Ej!- Krzyknęłam odsuwając się i dotknęłam białego policzka wpatrując się na skulonego ze śmiechu Sasuke. Pierwszy raz widziałam jak się tak śmieje. Nigdy nie myślałam ze On potrafi się śmiać. Ba! Ze się uśmiecha i to normalnie, a nie stylem „ale mnie brzuch boli” bądź „ zaraz cię zabije”. Zamrugałam kilkakrotnie zdziwiona.
- Co to za wyraz  twarzy.- Spojrzał się na mnie, a ja odwróciłam wzrok. Sasuke wciąż się śmiał lecz inaczej.
- Nie ważne. – Powiedziałam i zaczęłam mazać po nim pędzlem. Sasuke złapał mnie za nadgarstki spoglądając się w moje oczy.
Przez chwile miałam wrażenie jakby moje serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej po czym jednak gwałtownie zamarło. Patrzałam się w jego oczy.
- Puścisz?- Zapytałam zerkając na niego,  a on się uśmiechnął spoglądając na mnie.
Jego uścisk poluźnił się po czym puścił moje dłonie. Spojrzałam na jego dłonie. Po chwili jego ręka delikatnie złapała delikatnie mój kark.
Po moich plecach przeszły delikatnie ciarki. Na chwile zamknęłam oczy. Druga dłoń chłopaka delikatnie dotknęła mój zabrudzony od farby policzek. Po czym delikatnie złapał ją i się uśmiechnął. Czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. Spojrzałam się na jego czarne oczy.
- Sasuke…- Wyszeptała drżącym głosem. A on delikatnie cofnął dłonie pokazując kawałek papieru po czym uśmiechnął się zerkając na swoją bluzkę. Zaśmiał się delikatnie. Zerknęłam na niego po czym objęłam się za kolana. Spojrzałam się na niego. Wzięłam pędzel i wstałam po czym zaczęłam delikatnie kończyć malować. Podszedł do mnie pomagając mi malować ściany. Z ledwością sięgałam mu do ramienia.
- Uśmiechnij się.- powiedział i maznął mnie po nosku białą farbą. Zmarszczyłam go spoglądając na niego. Zaśmiał się z mojej miny.
Machnęłam pędzlem robiąc na Sasuke białe kropki. Zaśmiałam się z szokowanej miny Sasuke. Jeszcze nigdy nie widziałam na jego twarzy skuliłam się łapiąc się za brzuch nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
 - Aa!- Pisnęłam łapiąc się gdy przerzucił mnie przez ramie.  Po czym przekręcił tak że wisiałam do góry nogami.
- Puszczaj mnie Sasuke!- Krzyknęłam usiłując się wydostać z jego uchwytu.
- A co mi zrobisz?- Zapytał się z tym swoim szyderczym uśmiechem.
- Musze skończyć malować…- Powiedziałam patrząc się na niego. Nie puści mnie? Na pewno tego nie zrobi?
O dziwo postawił mnie na ziemię i się uśmiechnął biorąc pędzel i zaczął malować wstałam z ziemi i zaczęłam malować stojąc w pewnej odległości od niego. Po jakiś trzech może czterech godzinach skończyliśmy.
- Dziękuje za pomoc – Powiedziałam gdy zaczął wychodzić z mojego mieszkania.
- Nie ma za co. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Do zobaczenia jutro – Dodał znikając za drzewami. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę. Zastanawiając się nad tym wszystkim. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Po chwili  zamknęłam drzwi. Osunęłam się na ziemię po drzwiach. Odgarnęłam włosy z twarzy i cicho się zaśmiałam.