środa, 22 stycznia 2014

Burza piaskowa nadchodzi

Nigdy dosłownie nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż nadejdzie kiedyś taka chwila gdzie będę marzyła o wyparowaniu, zniknięciu czy po prostu o zakopaniu się pod ziemię. Lecz ta o to chwila miała miejsce właśnie teraz. W jednej z łazienek Hotelowych przy gorących źródłach stałam ja… w samym ręczniku, a przede mną leżał pół rozebrany chłopak. Który właśnie delikatnie przyłożył koniuszki palców do swojego prawego policzka, na którym widniał czerwony ślad drobnej dłoni. Moja prawa ręka znajdowała się właśnie na piersiach podtrzymując tym samym kurczowo ręcznik. Nie wiem, czemu miałam nieodparte wrażenie, iż za chwile zsunie się ze mnie ukazując moje wszystkie wdzięki. Pokręciłam nerwowo głową starając się pozbyć owego uczucia. Stałam przed Sasuke w delikatnym rozkroku a lewą dłoń zacisnęłam w pięść.  Zdawał się być tym wszystkim zdziwiony, oszołomiony. Po chwili jednak podparł się o ziemię wstając wyprostowany. Jego czarne włosy opadły mu na twarz w nieładzie. Był ode mnie znacznie wyższy i bardziej zbudowany. Czułam na sobie jego spojrzenie tak intensywne, że przez moje ciało przeszły dreszcze. Jego wzrok lustrował każdy milimetr mojego ciała. Co sprawiło ze zdębiałam nie mogłam się poruszyć. Na samym początku wpatrywał się w moje oczy, po czym delikatnie zaczął kierować swój wzrok na moje wargi przygryzione ze wstydu i złości. Delikatnie i powoli za wolno jak dla mnie zniżał wzrok. Zatrzymał go na wysokości mojej szyi patrząc jak strużki wody zaczęły cieknąc po niej niknąc w ręczniku.  Jego wzrok zmierzył moje obojczyki ramiona, dłonie delikatnie masując swój czerwony policzek. Zamruczał coś nie zrozumiale pod nosem. Zmierzył delikatnie mój dekolt, co sprawiło, że lewą rękę przyłożyłam tak by zasłonić, co tylko się dało. Jego spojrzenie zjechało niżej mierząc ręcznik, w jakim byłam zawinięta. Nie podobało mi się to. Po jaką cholerę on mnie tak mierzy.
 Te spojrzenie… Nie podobało mi się… Odwróć ten wzrok… Nie gap się tak na mnie…
Delikatnie przekrzywił głowę w bok zmrużyłam oczy nie wiedząc, o co chodzi po chwili jednak zesztywniałam. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż ręcznik, w jakim byłam zawinięta był średniej wielkości teraz żałowałam, że nie poczekałam na większy. Sięgał mi on jak by to ująć może z pięć centymetrów za moją pupę. A jego wzrok dosłownie zatrzymał się na samym końcu ręcznika, co sprawiło, że odruchowo złączyłam swoje nogi razem czerwieniąc się bardziej, lecz teraz już jedynie z wściekłości, jaka mnie ogarnęła. Zamachnęłam się nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Poczułam silny uścisk na swoim nadgarstku. Usiłowałam go uwolnić, lecz nie byłam w stanie. Nie potrafiłam… Zerknęła z wściekłością na jasną twarz Sasuke krzywiąc się.
- Puszczaj.- Powiedziałam z wściekłością w głosie. I zamachnęłam się drugą ręką tym razem nie zdążył jej zatrzymać i ponownie uderzyłam go w twarz. Przez chwilę Sasuke miał głowę odchyloną w bok tak, że nie byłam w stanie dostrzec wyrazu jego twarzy. Po chwili jednak poczułam uścisk na drugiej dłoni i silne dociska mnie do ściany.
Czy oni muszą mieć tak małe łazienki?
 Zerknęłam to na prawą rękę to na lewą i zamarłam zerkając na to jak się przybliżył. Pochylił się tak, że czułam na swojej szyi jego oddech.
- Nigdy więcej nie waż się podnieść na mnie ręki.- Wyszeptał to do mojego ucha, co sprawiło, że skrzywiłam się starając się uwolnić dłonie bezskutecznie. Sasuke ścisną mocniej swój uścisk a ja się skrzywiłam patrząc na niego wrogo.
- Puszczaj mnie! Ty…- powiedziałam przez zaciśnięte zęby starając się opanować swoje łzy, które nagromadziły się w moich oczach przez emocje, jakie właśnie targały moim ciałem.
Nic nie odpowiedział jedynie wpatrywał się we mnie z góry. Zacisnęłam dłonie w pięści czując upokorzenie, jakiego jeszcze nie czułam. Nawet, gdy przegrałam podczas egzaminu, na chunina gdzie w tedy czułam się upokorzona gdyż przegrałam o wiele słabszym od siebie przeciwnikiem, ale nie było tak upokarzające jak to.  Przygryzłam wargę odwracając głowę w bok. Nie chciałam patrzeć się na niego ogarniała mnie w tedy fala złości, nienawiści i innych negatywnych emocji. Twarz miałam tak czerwoną, że czułam piekący ból w policzkach.
- Puść… -przygryzłam bardziej wargę i opuściłam głowę tak by włosy zasłoniły moją twarz nawet szczęście.  Gdyż po moich policzkach pociekło kilka łez. W ostatniej chwili opuściłam wzrok. Oddychał miarowo patrząc się na mnie w milczeniu.
- Sasuke?- Z korytarza dobiegł głos zaniepokojonej Sakury.
- Gdzie on może się podziewać?- Zdziwiła się przechodząc koło łazienki właśnie chciałam ją zawołać, gdy poczułam jak jego dłoń zaciskającą się na mojej twarzy. Podnosząc ją tak bym zerknęła w jego oczy.
- lepiej jej nie wołać.- Powiedział trzymając dłoń jeszcze przez chwilę. Kiwnęłam twierdząco głowa na znak, że się zgadzam na to a on delikatnie się uśmiechną odsłaniając mi twarz.
- puścisz mnie?- Zapytała zerkając na ziemię, po czym spojrzałam się nie pewnie nie wiedząc czy dobrze robię w jego czarne oczy. Na samym początku Sasuke zacisną swoją dłoń na moich nadgarstkach, po czym powoli zaczął poluźniać uścisk i w końcu puścił opuściłam dłonie łapiąc kurczowo za ręcznik, jakim byłam owinięta. Czułam na sobie jego spojrzenie. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi.
- Zachowam dla siebie ten widok.- Powiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy zamykając je, gdy o nie rozbił się szklany dzbanek. Żałowałam, że nie roztrzaskał się na jego głowie. Przygryzłam wargę by nie zacząć się wydzierać na całe gardło. Ubrałam się pośpiesznie i rozczesałam włosy. Wyszłam zerkając na zdziwiona Sakure. Jeszcze tego mi brakowało…
- Widziałaś Sasuke?- Zapytała się.
- Skąd niby miałabym go widzieć w końcu byłam w łazience. – Powiedziałam z wściekłością głosie. Nie mogłam powiedzieć, że tak w końcu siedział w łazience bez bluzy a ja w samym ręczniku.
Sakura cofnęła się po nagłym ataku mojej niewyjaśnionej (jak dla niej) złości. Odwróciłam się napięcie i swoje kroki skierowałam do pokoju kładąc się na futon w zaskakującym tempie. Jak najszybciej pragnęłam zasnąć i nie myśleć o tym, co się wydarzyło już nigdy więcej.
~&~
W domu na wzgórzu otaczającym ciemnym lesie. Dochodziły ciche skamlania… jęki. Tak jakby ktoś bardzo cierpiał nie mogąc się uwolnić. Dom, który za razem dawał bezpieczeństwo mógł je tak samo odebrać. Unosząca się mgła uniemożliwiała zobaczenie, czego kol wiek na podwórku. Ściany domu widać było, że są stare. Gdzie nie gdzie jak się nacisnęło zaczęła nie bezpiecznie skrzypieć?
- Aaa- Rozniósł się przeraźliwy krzyk osoby znajdującej się w środku. Nie bezpiecznie wyglądające schody prowadzące na pierwsze piętro skrzypiały przy najmniejszym kroku. Na samym końcu korytarza było widać światło przedzierające się przez uchylone delikatnie drzwi.
-Aaa- Kolejny raz donośny krzyk zdawał się być coraz bliżej i bliżej. W pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby. Jedna- Kobieta natomiast drugą postacią był mężczyzna
Siedziałam ukradkiem na chłopaku, który siedział związany i oparty o ścianę patrząc się pustymi czarnymi oczami na moja twarz. W prawej słoni trzymałam srebrną iglicę, którą powoli wbiłam w udo skrępowanego chłopaka z uśmiechem na twarzy. Złapałam go za włosy odchylając głowę by spojrzeć się w jego cierpienie. Mimo iż tak wiedziałam, że to jest nie możliwe i że to mi się tylko śni, ale bardzo mnie cieszyło to, że się na nim powyżywam. Na twarzy chłopaka pojawił się grymas bólu po chwili z jego gardła wydobył się krzyk. Gdy jego ciało przebił kunai rozcinając jego porcelanową karnacje. Uśmiechnęłam się wyjmując powoli ostrze tak by zadać mu najwięcej bólu.
- Ayako…
Uśmiechnęłam się wbijając po raz kolejny. Zaczęłam się zastanawiać, co by było najlepsze, lecz nie mogłam tego wymyśleć. Zastanawiałam się coraz bardziej i bardziej. Kręcąc w dłoni zabrudzonego kunia.
- Proszę….- Wyszeptał z trudem chłopak. Co sprawiło radość moim uszom.
- Ayako…
Moja ręka zbliżyła się powoli do jego szyi by zacisnąć się na niej. Pochyliłam się by zaśmiać się mu do ucha. Lecz to, co usłyszałam przyprawiło mnie o ciarki.
- szkoda, że miałaś go na sobie...- 

Otworzyłam oczy wpatrując się w oddaloną o kilka centymetrów od mojej twarzy twarz osoby, której nawet nie spodziewałam się zobaczyć z takiej bliskiej odległości jak teraz. W dodatku ta sama osoba mówiła to samo zdanie, co we śnie.
- A…- Zasłonił mi twarz dłonią uniemożliwiając tym samym krzyku. Usiłowałam się wydostać i oddalić się na najbezpieczniejszą odległość, jaka mogłaby być.
- Tak reagujesz na osobę, która przyszła cię obudzić?- Zapytał się najbardziej niespodziewana osoba – Sasuke.
Zabrałam jego rękę z twarzy
- Ja, jaką cholerę się nade mną pochylasz! Idioto!- Krzyknęłam cofając się jak najdalej pozwalała mi ściana za mną. Trzymałam się za serce, które waliło jak opętane. Oddychałam z trudem nie mogąc się uspokoić. Co to miało niby być. Dlaczego? Co takiego złego zrobiłam?
- Ayako! Sasuke! Ruszcie się do cholery jasnej – Krzykną zniecierpliwiony tym wszystkim Naruto nie cierpliwie chodząc od drzewa do drzewa.
- Naruto nie krzycz na Sasuke to pewnie wina tej całej Ayako.- Powiedziała wściekła Sakura, co sprawiło, że zacisnęłam dłonie w pięści. Pośpiesznie się spakowałam nie zwracając uwagi na przyglądającego się Sasuke. Starałam się go ignorować. To było jedno z najlepszych rozwiązaniem. I można nawet uznać, że całkiem dobrze mi to wychodziło.
- Przepraszam Naruto, że musieliście na mnie czekać. – Powiedziałam idąc koło blondyna, który opowiadał o różnych rzeczach i o swoich przygodach. Prawdzie mówiąc od razu mogłam zauważyć, iż nie zbyt dobrze dogaduje się z Sasuke. I tu się cieszyłam nie byłam samotna. Natomiast Naruto bardzo starał się zbliżyć do Sakury tylko nie udawało mu się to zbyt dobrze.  Może to tylko mi się tak zdawało bądź naprawdę Naruto coś czuł do landryny. Zmarszczyłam brwi starając się sobie to jakoś poukładać i w prawdzie nie zbyt dobrze mi to szło może, dlatego że nie potrafiłam sobie wyobrazić kogokolwiek, kto mógłby znieść jej denerwujący charakter. I byłam pod dużym wrażeniem tego, iż jeszcze się nie poddał w dążeniu do zdobycia serca landryny.
Cała ta podróż zdawała mi się bardzo dłużyć. Nie miałam pojęcia ze ta drużyna jest taka milcząca. No nie do końca… Naruto mówił jak nakręcony czasami po prostu nie miałam już pojęcia, o czym ten blondyn do mnie mówi. Może to mój mózg po trzech godzinach słuchania się wyłączył.
- Mięczaku przestań tak gdakać. Zaczyna głowa nas boleć.- Powiedział Sasuke idąc koło Kakashiego.
- SASUKE!- Krzykną zły Naruto chcąc się na niego rzucić, lecz powstrzymała go Sakura uderzeniem.
- Naruto nawet się nie warz zaczepiać Sasuke! I Sasuke ma racje. Przymknij się w końcu.- Powiedziała wściekła landryna a ja zerknęłam na nią.
- Mnie nie przeszkadza to, że mówisz Naruto. – Powiedziałam spokojnie uśmiechając się przez zamknięte oczy.
- Naprawdę?- Zapytał nie pewny Naruto.
- Tak.- Odpowiedziałam a Sasuke delikatnie uderzył się w czoło.
- No świetnie teraz się zacznie.- Powiedział zły Sasuke a ja zmrużyłam wrogo oczy gotowa do ataku.
Naruto zdążył mi opowiedzieć o tym jak podziwia Umimo Irukę. Jak w niego uwierzył, gdy wszyscy uważali go za nic niewarte dziecko. To, że bardzo się ucieszył, gdy usłyszał, co mówi o nim Iruka. Opowiedział też o tym, jaki trudny test do zdania zadał im Kakashi sensei, co sprawiło, że się cicho zaśmiałam. Naruto opowiadając o tym wszystkim zdawał się być szczęśliwy. A ja jedynie słuchałam go czasem motywowałam go do opowiadania dalej zdaniami „ jestem ciekawa, co się wydarzyło dalej”, „naprawdę się to wydarzyło”.  Po Tym jak opowiadał o Sasuke mogłam stwierdzić, że on go tak naprawdę nie nienawidzi. Dla Naruto Sasuke był kimś ważnym. Trudno jest mi to wyjaśnić. To może mi się zdawało, lecz mogłam wywnioskować, że Naruto go podziwiła.
Mimo iż Naruto za wszelką cenę chciał pokazać jak bardzo go nienawidzi jego ton głosu mówił coś innego najbardziej rzucało się to w oczy, gdy opowiadał o walce z Zabuzą jak to uwolnili Kakashiego z wodnego więzienia Zabuzy. Czy też podczas walki z Haku, co nie dokończył, bo Sasuke skutecznie go uciszył ciosem w głowę. Co sprawiło, że musiał wkroczyć do Akcji Kakashi powstrzymując ich walkę. Sakura zdawała się być przybita z tego, co wywnioskowałam nie za bardzo zabłysnęła w misjach. Trochę nawet zrobiło mi się jej żal. Wiedziałam ze jest jej ciężko wciąż znajdując się w cieniu tych dwojga. No, ale cóż począć Sakura musiała by wiele trenować a wątpię by jej się chciało. Wolała bardziej uganiać się za Sasuke niż się szkolić.
- Może teraz ty opowiesz coś o sobie?- Zapytała znienacka Landryna, co sprawiło, że się skrzywiłam.
- Nie mam, co opowiadać. – Powiedziałam spokojnie zerkając na ziemie.
- Każdy ma, co opowiadać sama widziałaś ile Naruto opowiedział nawet ty byś tyle mogła powiedzieć. – Powiedziała zła Sakura a ja zerknęłam w bok nie patrząc się na nich.
- Co takiego ciekawego ukrywasz?- Zapytał ciekawy Sasuke a ja cicho prychnęłam.
- Nic ciekawego nie ukrywam, lecz nie miałam takich przygód, co wy. Więc nie mam, co opowiadać. Na misjach?... Hm… Jak bym mogła oceniać swoją skuteczność… na normalną wypełniałam rozkazy sensei’a. Z drużyną? Mało, co rozmawiałam… - Powiedziałam zerkając na zmrużone oko Kakashiego i westchnęłam.
- W wiosce…- zaczęła myśleć nie wiedząc, co opowiedzieć.
- Trenuje.- Dodałam patrząc się w niebo nie byłam w stanie nic więcej o sobie powiedzieć.
- W czasie akademii była zajęta nauką… I… Mogę powiedzieć, że nie miałam przyjaciółki czy też zwyklej koleżanki. – Powiedziałam a Sakura się zdziwiła zerkając na mnie.
 - Jak to? – Zdziwiła się Sakura a ja spojrzałam się jedynie w ziemie nie widząc, co mogłabym jej powiedzieć.
- Normalnie Sakura… Po prostu nie ma, co wyjaśniać…- powiedziałam zerkając przed siebie. Po tej rozmowie zapadła głucha cisza w prawdzie bardzo krępująca cisza, której nie chciałam.
Jedyne, co było słychać to „skrzypienie” ziemi pod naszymi nogami. Ciche ćwierkania jakiś ptaków.
Delikatny przyjemny wiatr otaczał moje ciało. Zamknęłam oczy zastanawiając się nad kilkoma sprawami.
- Zatrzymamy się tutaj na jakiś czas.- Powiedział znienadzka Kakashi wyrywając mnie z zamyślenia. Zatrzymałam się siadając pod drzewem obserwując ich w milczeniu.
- Naruto przestań za mną łazić.- Powiedziała zdenerwowana tym Sakura.
- Zjedź ze mną Sakurka.- Gaczoł z nadzieją w głosie Naruto.
- Nie ma mowy jesteś beznadziejny Naruto.- Powiedziała Sakura mimo to uśmiech nie znikną z jego twarzy.
- Ale Sakurka…- Zaczął Naruto.
- Jesteś zaskakująco tajemnicza. – Powiedział znienadzka Sasuke zerkając na nie.
- A co cię to interesuje.- Zerknęłam na niego.
Przez chwile wpatrywałam się w jego czarne oczy, które lustrowały mnie tajemniczo. Odwróciłam wzrok zerkając na ziemie i usiadłam opierając się o drzewo nie spodziewałam się, że Sasuke usiądzie tuż obok mnie prawie stykaliśmy się ramionami. Mimo tej odległości czułam jego ciepło. Zerknęłam na wściekłą a zarazie zazdrosną Sakure. Już wiedziałam, co się zdarzy a nie chciałam tego.
- Ayako! Pomogłabyś mi poszukać gałęzi by rozpalić ognisko?- Zapytała się Sakura a ja wstałam podchodząc do niej oddalając się wraz z nią w głąb lasu.
- Trzymaj się od niego z daleka. – Powiedziała w końcu Sakura. A jednak moje przepuszczenia okazały się prawdziwe wiedziałam, że to się w końcu wydarzy. Nie przyjemna rozmowa z Sakurą. Naprawdę nie mogło mnie to ominąć.
- O co ci chodzi Sakura?- Zapytałam się podnosząc gałąź, po czym położyłam ją na swoim przedramieniu. Zbierałam tak, co chwile coraz więcej gałęzi. 
- Nie udawaj głupiej widzę jak rozbierasz go w wzrokiem. – Powiedziała wściekła Sakura łapiąc mnie za ramie. Jeszcze chwila a będzie żałować tego zachowania.
- Co?- Zdziwiłam się. O co jej chodziło z stwierdzeniem „rozbierasz go wzrokiem”? Niby, kiedy w taki sposób na niego spojrzałam.
- To, co powiedziałam Ayako.- Powiedziała wpatrując się w moje oczy a ja wpatrywałam się w jej zielone oczy. Słyszałam, że jest Inteligentna, lecz jeśli w grę wchodził Sasuke zaskakująco głupiała.
- Sakura zwariowałaś niby, kiedy tak się na niego patrzałam.- Powiedziałam zerkając na nią. Miałam nadzieje ze się uspokoi i mi uwierzy, lecz się przeliczyłam.
- Nie wmawiaj mi ze się tobie nie podoba.- Ciągneła tą głupią wymianę zdań. Zamknęłam oczy by się uspokoić i czasem nie uderzyć jej. Nie miałam zamiaru się kłócić o to.
- Sakura on mnie nie obchodzi zrozum to- Powiedziałam zerkając na nią. Oddychałam spokojnie, lecz czułam dziwne ukucie. Zaczełam się niepokoić. Nie podobały mi się jej chore podejrzenia.
- nie okłamuj mnie.- Ścisnęła mocniej swoją dłoń. Złapałam jej rękę z wściekłością zaciskając mocniej. Miałam dosyć już jej głupoty i upartości. Czemu nie dopuszcza do siebie takich rzeczy, jakie mówiłam.
-Wysłuchaj mnie…- zerknęłam na nią stanowczo patrząc w jej zielone oczy. Wiedziałam, że nie będzie mi łatwo jej przekonać do swoich racji. Ale cóż muszę przynajmniej spróbować.
- Jesteś jak inne dziewczyny…- Powiedziała znacznie smutniej Sakura. No świetnie jeszcze mi tego brakowałoby się załamała.
- Nie uganiam się za Sasuke…- Powiedziałam stanowczo puszczając jej rękę. Po czym zaczęłam dalej zbierać gałęzie.
- No tak a w źródłach zaginą na wiele czasu.- Zaczęła Sakura. No i weszła na cięki lud. Za wszelką cenę chciałam zapomnieć o tym wszystkim.
- A co mnie to obchodzi gdzie się błąkał. – Skłamałam, bo akurat dobrze zdawałam sobie sprawę, że wiedziałam gdzie się znajdował Sasuke. Tylko, że za wszelką cenie nie chciałam by to wyszło na jaw. Takie poniżające wydarzenie nie mogło nigdy wyjść na jaw. Nie zniosłabym tego.
- Ayako nie mieszaj się w moją miłość… - Powiedziała błagalnie Sakura a ja odwróciłam głowę w bok.
- Daj mi spokój Sakura. – Powiedziałam smutno i zerknęłam na nią.
- Powiedz mi Sakura czy widziałaś, że się dog lizywałam czy biegałam za Sasuke krzycząc za nim? Wątpię byś to widziała, bo nigdy tego nie zrobiłam i nie zamierzam się tak poniżać. Chce jedynie spokojnie wykonać tę misję i wrócić do wioski. – Powiedziałam zbierając dalej gałęzie.
- Dobrze Ayako.- Powiedziała spokojniej, a ja odetchnęłam spokojniej.
- Idziemy już?- Zapytałam nie pewnie nie chciałam znów się zacząć z nią kłócić nie wiedziałabym czy nie uderzyłabym jej.
W drodze powrotnej obie milczałyśmy. Nie wiem jak ona, ale ja nie miałam już ochoty, z kim kolwiek, o czym kolwiek rozmawiać. Chciałam po prostu zjeść i ruszyć dalej.  Kakashi zerkną na nas, gdy tylko wyszłyśmy za krzaków.
- Coś długo wam to zeszło.- Powiedział podejrzanie Kakashi a ja zerknełam na niego.
- Troszeczkę.- Odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Można wiedzieć, co się stało?- Zapytał bardziej podejrzliwie. No tak mogłam się tego spodziewać. Odwróciłam głowę delikatnie w bok widziałam ciekawsze spojrzenie Sasuke.
- Nic takiego po prostu drobną rozmowę mieliśmy.- Odpowiedziałam spokojniejszym głosem niż wcześniej. Zamknęłam oczy starając się skupić.
- Naprawdę Sakura?- Kolejnie pytanie zerkając tym razem na Sakure. Zerknęłam na nią.
- Nie ufa mi pan.- zaczełam zerkając na Kakashiego, lecz nie odpowiedział wiec już wiedziałam i to mi się nie podobało.  I z drugiej strony było mi przykro odwróciłam wzrok nie chciałam by ktokolwiek zobaczył moje oczy.
- Tak sensei Ayako ma racje jedynie rozmawialiśmy.- Powiedziała pewnie Sakura uśmiechając się delikatnie do Kakashiego/
- Widzi pan miałam racje.- Powiedziałam i zaczełam się oddalając rzuciłam na ziemie zebrane gałęzie podchodząc do drzewa, pod którym wcześniej siedziałam.
- A ty, dokąd?- Powiedział Kakashi tonem „ nie waż się nigdzie iść” odwróciłam się do niego gwałtownie.
- Pod drzewo jak by pan chciał wiedzieć.- Powiedziałam siadając pod owym drzewem, co wcześniej z plecaka wyjełam swoje bento ze śniadaniem i powoli jadłam nie patrząc na nich nawet nie rozmawiałam z nimi jedynie przysłuchiwałam się temu, o czym oni rozmawiają.
W prawdzie nie przeszkadzało mi to, że nie zwracają na mnie uwagi. W końcu mogłam wypocząć i odetchnąć. Zamknęłam pudełko chowając ponownie do plecaka zerkając na to jak gaszą wodą ogień, po czym zebrali rzeczy.
- Idziemy!- Rozkazał Kakashi idąc oczywiście Naruto z szerokim uśmiechem wyprzedził resztę natomiast Sakura i Sasuke szli razem z Kakashi'm rozmawiając o czymś natomiast ja szłam za wszystkimi nie chciałam ich wyprzedzać a tym bardziej wyrównać.
Na horyzoncie było widać złocisty piasek rozciągający się dalej. Uśmiechnełam się wiedząc, że niedługo ta misja dobiegnie końca a ja nie będę musiała już widzieć ich.  I mogłabym się uspokoić oraz potrenować.
Nie weszliśmy dobrze na pustynie i już się zaczęło.
- Gorąco…- powiedział zniechęceniem tym wszystkim Naruto.
- W końcu to pustynia mięczaku.- Powiedział poirytowany zachowaniem Sasuke a ja jedynie się przyglądałam w milczeniu.
-Jak gorąco. – Powtórzył Naruto odpinając bluzę swojej bluzy
- Nie nażekaj mięczaku…- powtórzył Sasuke zerkając na blondyna z uśmiechem na twarzy. Co sprawiło, iż Naruto mocno się zdenerwował.
- Przymknij się Sasuke!- Krzykną rzucając się na niego.
- Naruto zamknij się- uderzyła go Sakura stawiając po stronie jak zwykle Sasuke a ja cicho prychnęłam.
- Ale Sakurka- zaczął błagalnie Naruto. Pokręciłam przecząco głową nie mogąc zrozumieć tego, o co oni się tak kłócą.
- Nie Sakurka nie nazywaj mnie tak!- Wściekła się Sakura uderzając go ponownie tym razem mocniej.
- Jesteście żałośni.- Powiedział obojętnie Sasuke. Zerknęłam na niego zdziwiona.
- Ale Sasuke ja nie jestem taka jak Naruto. – Powiedziała załamana Sakura podchodząc do niego.
- No tak jesteś gorsza od niego i słabsza. – Powiedział Sasuke nie zwracając na nią uwagi.
- Uspokójcie się!- Rykną w końcu Kakashi a ja się jedynie Uśmiechnełam.
- Dobrze sensei- Powiedzieli jednocześnie Naruto i Sakura. No proszę, jaka synchronizacja.
Szłam za nimi zmieszana tym wszystkim, gdy mocno zawiał wiatr. Zamknęłam oczy zasłaniając twarz.
- O cholera jasna!- Krzykną Kakashi rozglądając się. Nie podobała mi się ta reakcja już wiedziałam, że to może być burza piaskowa. Byliśmy w niebezpieczeństwie musimy znaleźć jakąś kryjówkę i to bardzo szybko.
- Co jest Kakashi- Zapytał się Sasuke zerkając na Kakashiego zaciekawiony jego reakcją z resztą nie tylko on. Sakura i Naruto też zerkali na niego.
- burza piaskowa musimy znaleźć ukrycie- Powiedział pośpiesznie Kakashi i zaczął przyśpieszać jak najszybciej mógł.
Wiatr gwałtownie się wzmógł. Zwolniłam gwałtownie zastanawiając twarz. Zaczełam kaszleć czując w swoim gardle piach zamknęłam oczy j chusteczką zasłoniłam usta wraz z nosem. Zerknełam przed siebie.
- Kakashi!- Zawołałam rozglądając się. Niczego jednak nie mogłam dostrzec.
- Naruto!- Ponownie zawołałam kaszląc.
-Sakura!- Nie mogłam złapać oddechu. Zaczęłam kaszleć.
- Sasuke!- Zawolalam nie wiedząc czemu chciałamby chodź on jeden mnie usłyszał.
- Gdzie jesteście!?- Wołałam za każdym razem, lecz co było słychać to jedynie silny wiatr szłam coraz wolniej nie wiedząc gdzie iść.
Nie widziałam nic kompletnie nic. Zwiesiłam głowę przedzierając się przez burze nie wiedząc czy dobrze szłam.
***
Biegłem za Kakashim trudno mi było go dotrzeć. Słyszałem koło siebie Sakure wraz z Naruto. Po jakimś czasie dostaliśmy się do groty, w której się ukryliśmy. Zesztywniałem odwracając się. Nie mogłem w to uwierzyć jak mogliśmy nie zauważyć tego, że znikła. Jak mogliśmy nie zauważyć, że nie da rady nas dogonić szła w pewniej odległości.
- Kakashi, Ayako nie ma.- Powiedziałem zerkając na nauczyciela dostrzegłem jak zaciska pięści coś przed nami ukrywał bez powodu by się tak nie denerwował.
- Jak to jej nie ma?- Zdziwił się Naruto usiłując wybiec z groty.
- Naruto zdurniałeś to nie bezpieczne życie ci nie miłe!- Zatrzymała go Sakura łapiąc za ramiona.
- A co mamy robić? Mamy pozwolić by tam zginęła?- Zapytał wściekły Naruto.
- Nie znajdziesz jej podczas burzy.- Powiedział spokojnie Kakashi.
Nie wiele razy mogłem się zgodzić z Naruto, lecz teraz miał racje. Nie mogliśmy jej tam zostawić. Musieliśmy ją znaleźć i to jak najszybciej, lecz tak jak Kakashi wspominał nie uda się nam jej znaleźć musieliśmy poczekać aż ustanie.
Czekanie na ten moment strasznie się przeciągał widziałem jak się Naruto denerwował, co nie ułatwiało mi. Z resztą nie tylko on, lecz i Sakura. Mogłem stwierdzić wcześniej, że nienawidzą a teraz… Jak by to ująć nie rozumiem dziewczyn i chyba nigdy ich nie zrozumiem. Uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie owego wspomnienia, jakie miało miejsce w gorących źródłach. Zasłoniłem usta by ukryć uśmiech.
- Burza jeszcze potrwa. – Powiedział Kakashi wpatrując się w szalejącą burze.
- Ale jak długo sensei. – Zerkną na niego zmartwiona Sakura
- Dzień może dwa. – Powiedział zerkając na nią a Sakura bardziej się przybiła siadając pod ścianą.
***

Weszłam do jakiejś jaskini kuląc się. Nic nie było widać przez szalejącą burzę a ja poczułam silny ból w nodze i syknęłam zerkając na ranę. Nie dostrzegłam, gdy zostałam ranna dotknęłam rozcięcia i zamknęłam oczy ze zmęczenia zasnęłam. 

środa, 8 stycznia 2014

Wpadka w Gorących źródłach

Pod skalnymi wizerunkami pięć najsilniejszych osób w wiosce znajdował się pewien budynek. Był on największy z wszystkich innych budynków w wiosce. Pałac ten był kształtu koła o czerwonych ścianach. Budynek był bardzo dobrze widziany z daleka. Nad drzwiami znajdował się symbol „Ognia”. Na dachu, bowiem stała pewna kobieta w białym sięgającym ziemi płaszczu oraz biało-czerwonym kapeluszu, który poprawiła delikatną drobną dłonią tak, że zasłaniał jej większą część twarzy. Z uśmiechem wpatrywała się w skalne wizerunki pochłonięta myślami może nawet wspomnieniami mówiąc coś do siebie po cichu. Najdłużej zatrzymała swój wzrok na wizerunku czwartego z postaci i uśmiechnęła się znacząco. Po chwili odwróciła się plecami do nich i podeszła na kraniec budynku wpatrując się na wioskę. Mieszkańcy jak zwykle spacerowali uśmiechnięci po ulicach. Wchodzili to do sklepów bądź kwiaciarni. Dzieci bawiły się na podwórku w zabawę o nazwie ninja. Bądź siedzieli na placu zabaw bawiąc się z przyjaciółmi, rodzeństwem bądź tylko poszli tam posiedzieć. Wioskę otaczał ogromny mur, po którym widać było maszerujących ludzi należących do patrolu. Sprawdzali czy wiosce nic nie zagraża. Czasem sobie pożartowali śmiejąc się razem. Czasami znudzeni ziewali ze zmęczenia zastanawiając się, kiedy w końcu skończy się ich warta i będą mogli wrócić do domu. Młoda Kobieta zaśmiała się na głos ciesząc się z spokoju, w jakim żyła wioska. 
- Hokage-sama wzywała mnie pani?- Powiedział pewnym głosem jeden z dowódców drużyny Geninów.
- Tak Kakashi. – Odpowiedziała odwracając się do niego tak, iż patrzała się w jego jedyne odsłonięto oko. Siwowłosy zmarszczył brwi zastanawiając się, co mogło znaczyć tak nagłe wezwanie w końcu nie długo miał wyruszyć na misję ze swoją drużyną.
- Słucham.- Powiedział pewnie….
- Na tę misję przydzielam ci jeszcze jednego ucznia mam nadzieje, że dobrze się nim zaopiekujesz…- powiedziała Kobieta podając męrzczyźnie teczkę, a on nie chętnie ją otworzył. Im bardziej czytał tym na jego twarzy pojawiało się coraz większe niezadowolenie z tego właśnie powodu.
- Jutro z rana wyruszacie mam nadzieję, że nie będzie to dla ciebie problemem? – Zapytała się Kobieta delikatnie klepiąc jego ramię.
- Oczywiście, że nie Hokage-sama.- Opowiedział Menszczyzna znikając. A Kobieta natomiast zacisnęła rękę na klamce otwierając drzwi jeszcze raz spojrzała się na wioskę i weszła do budynku w czasie, gdy na dach pałacu zaczęły uderzać z głośnym pluskiem krople deszczu.

~&~
Dzyń…
Zmarszczyłam niezadowolona brwi starając się zignorować znienawidzony chyba przez wszystkich dźwięk budzika. Przekręciłam się na bok, a na głowę położyłam poduszkę zasłaniając w ten sposób ucho. Spałam dalej spokojnie oddychając.
Dzyń…
Ponownie rozniósł się owy dźwięk, co wywołało nie zadowolenie na mojej twarzy. Zdjęłam poduszkę przekręcając się na łóżku tak bym mogła wyłączyć denerwujący już budzik. Moja ręka delikatnie starała się w powietrzu znaleźć komodę, na której, znajdował owy zegarek.
Dzyń…
- Kurde… gdzie ten cholery zegarek się podział. – Powiedziała zaspanym głosem nerwowo szukając budzika najpierw w powietrzu, po czym na komodzie z zamkniętymi oczami wzięłam prostokątne urządzenie i zaczęłam szukać przycisku, który wyłączy budzik. Nacisnęłam na owy dzyndzelek i zmarszczyłam brwi.
Dzyń…
Usłyszałam i przetarłam oczy zerkając na zegarek. Był wyłączony… Wstałam przecierając oczy. Ubrałam kapcie i zaczęłam się kierować ku drzwiom wyjściowym. Oczywiście musiałam przedrzeć się przez masę śmieci na ziemi oczywiście górowały książki.
Dzyń…
- Już idę!- Zawołałam niezadowolonym tonem, po czym przekręciłam klucz w zamku otwierając drzwi. Wychyliłam zaspaną głowę za nie zerkając na jakiegoś Faceta. Zmarszczyłam brwi, po czym ziewnęłam.
- Pomylił się pan tu nie mieszka osoba, do której pan przyszedł. – Powiedziałam chcąc zamknąć drzwi, lecz powstrzymał mnie.
- Minami Ayako?- Zapytał się zerkając na dokumenty w swojej ręce.
- Tak to ja. – Opowiedziałam mrużąc oczy.
- Jednak się nie pomyliłem. – Opowiedział męszczyzną a ja westchnęłam otwierając drzwi, po czym cofnęłam się do swojego pokoju.
- Więc co pana sprowadza?- Zapytałam się zbierając papiery książki i inne śmieci z ziemi by zrobić łatwiejszy dostęp do pokoju.
- Hokage przydzieliła cię tymczasowo do mojej drużyny. – Powiedział a ja przetarłam delikatnie oczy zerkając na niego.
- Co proszę?- Nie zbyt się jeszcze wybrudziłam ze snu, więc myślałam, że to, co usłyszałam było moją wybujałą wyobraźnią.
- Od dziś będziesz chodzić na misje z moją drużyną. – Powiedział i uśmiechną się, mimo iż prawie całą twarz miał zasłoniętą widać było jedynie jedno oko, które wpatrywało się we mnie.
- A jak się pan w ogóle nazywa? – Powiedziałam, po czym nalałam sobie soku.
- I napije się pan?- Dodałam zerkając na niego.
- Nie dziękuje.- Powiedział siwowłosy męszczyzną już miałam wrażenie, że go skądś znam tylko nie potrafiłam sobie skojarzyć… No tak… Denerwująca osoba…. Denerwująca osoba… Zmarszczyłam brwi starając się coraz bardziej sobie przypomnieć, kim on jest.
Zaczęłam powoli mierzyć go wzrokiem zaczynając od nóg, na których miał czarne spodnie. Miał na sobie znajomą mi zieloną kamizelkę zmrużyłam oczy gdyż, bowiem każdy z ninja nosił taką o to kamizelkę prawie każdy… czarną bluzkę…. Zasłaniającą mu szyję oraz pół twarzy… Taki ubiór już gdzieś widziałam tylko gdzie. Na czole miał opaskę Konohy, która zakrywała mu lewe oko a moje oczy się zwęziły. Jego włosy były szare i były sterczące.
- Hatake Kakashi…- wyszeptałam z mniejszym zapałem niż miałam wcześniej.
- Widzisz a jednak mnie znasz.- Powiedział z uśmiechem na twarzy a ja pobladłam bardziej.
- Jest pan kapitanem drużyny siódmej…- wyszeptałam z mniejszym zapałem musiałam aż usiąść nie wierzyłam, że Hokage wybrała akurat tę drużynę ze wszystkich możliwych.
 - Tak to właśnie moja drużyna a jutro z samego rana będziemy wyruszali z Tobą na misje. – Powiedział rozglądając się po moim mieszkaniu. Co było bardzo krępującym doświadczeniem i nie przyjemnym czasem nawet miałam ochotę mu dość mocno przywalić i wyrzucić grzecznie za drzwi, ale w ostateczności nie powstrzymałam mrużąc jedynie oczy.
- Dużo jak na genina trenujesz. – Powiedział zerkając na zwoje na ziemi i oczywiście podniósł jednego czytając zawartość. Zacisnęłam pięści tak, iż moje kości zaczęły nie przyjemnie strzelać.
- Widać, że podstawy, czyli będzie kiepsko moja drużyna jest bardziej rozwinięta. – Powiedział cicho chyba myślał, że nie słyszę, ale był w wielkim błędzie. Słyszałam wszystko doskonale zerknęłam na szklankę, która nie bezpiecznie zatrzeszczała w mojej ręce.
- Przepraszam, ale te zwoje już opracowałam i tylko sobie przypominałam. Jak jestem mało rozwiniętym ninja to po cholerę jasną pan mnie wybrał…- powiedziałam zła nie patrząc się na niego. Starałam się uspokoić by czasem nie zniszczyć czegoś. Nie stać było mnie na remont, więc zamknęłam na chwile oczy.
- Zostałaś przydzielona odgórnie, więc nie miałem żadnego zdania, co do tego. – Powiedział zerkając do lodówki a moje ciśnienie zaczęło nie bezpiecznie piąć się w górę. Wstałam i podeszłam do lodówki zamykając drzwi jeszcze moment a przycięłabym nimi głowę siwowłosego. Który w ostatniej chwili się wyprostował?
- przepraszam jak ma pan jakieś pytania, co do mojej osoby to proszę je zadać wie pan jak każdy inny człowiek nie lubię jak ktoś grzebie w nie swoich rzeczach. – Powiedziałam zerkając na niego.
- Sprawdzam, co lubisz.
- O to można zapytać. – Powiedziałam zakładając ręce na piersi oraz blokując dostęp do lodówki.
Człowiek imieniem Kakashi usiadł na jednym z krzeseł i zaczął zadawać pytania oczywiście odpowiadałam na niektóre bardziej się rozpowiadałam. A na niektóre oczywiście mniej i jak można by się spodziewać więcej było odpowiedzi typu drugiego, co nie za bardzo się spodobało mojemu nowemu sensei’owi. Po jakiś nie całych piętnastu minutach wstał od stołu.
- Dziękuje i proszę o przybycie pod bramę o godzinie szóstej. – Powiedział, po czym wyszedł. Zakluczyłam zdenerwowana drzwi, po czym ruszyłam do łazienki napuszczając wodę do wanny. Zamknęłam oczy zdejmując piżamę i weszłam do przyjemnie ciepłej wody. Delikatnie przejechałam po swoim ramieniu czując świeżą ranę zadaną kuna’iem zanurzyłam głowę starając się ochłonąć. Nie wiem ile zajęło mi takie leżenie po prostu musiałam poukładać sobie to w głowie. Po chwili usiadłam i zgarnęłam mokre włosy na bok wypuszczając powoli powietrze, po czym wstałam i owinęłam się ręcznikiem wyszłam z wanny. Weszłam do pokoju zostawiając za sobą mokre ślady na podłodze. Otworzyłam szafę i wyjęłam mój strój ninja. Weszłam ponownie do łazienki ubierając się w niego, po czym rozczesałam czarne włosy sięgające mi pasa. Ubrałam na czoło opaskę wioski i wyszłam na schody musiałam zrobić jeszcze drobne zakupy na jutrzejszą misję. Ubrałam czarne sandały i zaczęłam iść rozglądając się.
Na ziemi powstawały coraz to większe kałuże przez padający deszcz. Ludzie z ulic poukrywali się w swoich domach bądź w jakiś kawiarniach czy innych tym stylu budynkach. Tylko ja szłam nie zwracając na krople deszczu, które delikatnie uderzały w moje ciało. W mojej głowie ciągle była myśl, że musiałam iść na misję z tą drużyną. Budynki, jakie zmieniałam się różniły kształtem rozmiarem kolorem. Z kwiaciarni wychodziły niezadowolone pogodą osoby. Weszłam po schodkach do sklepu z artykułami Shinobi a na mojej twarzy pojawił się uśmiech dziecka, które właśnie weszło do wesołego miasteczka… nie dziecka, które właśnie dostało cukierka. Zaczęłam chodzić między regałami biorąc do ręki kunie sprawdzając ich wagę jak leży w mojej dłoni. I czy dobrze mi się nim posługiwać. Zajęło mi to oczywiście trochę czasu. Po czym skierowałam się do szału z Shurikenami tu nie miałam takiego problemu. Uśmiechnęłam się szerzej z radością w oczach.
Po wybraniu wszystkiego z listy poszłam do kasy i zakupiłam wszystko, co było potrzebne. Wychodząc ze sklepu miałam nie zbyt zadowoloną minę. Wydałam resztę oszczędności, więc nawet jak bardzo nie podoba mi się Myśl o misji razem z nimi nie miałam innego wyjścia. Westchnęłam i ruszyłam do domu.
Trasa jakby zdawała się krótsza nim się spostrzegłam byłam już w domu. Więc zaczęłam powoli pakować do plecaka potrzebne jak dla mnie rzeczy. Między innymi: Broń oczywiście, wybuchowe notki, apteczkę, bez której się nie ruszam, ostrza chakry, kunai’e, shurikeny oraz szpiwur. Plecak położyłam kolo drzwi. Na krześle zawiesiłam ubranie na jutro.
Westchnęłam ciężko zwieszając niezadowolona na samą myśl głowę. Wzięłam ścierkę i zaczęłam sprzątać. Musiałam robić, co kol wiek by nie myśleć o tym, co się miało właśnie jutro wydarzyć. Poukładałam zwoje na półkach oczywiście sama większość informacji przepisałam i przerobiłam. Papiery wrzuciłam do kosza i pozamiatałam. W prawdzie sprzątanie zajęło mi do wieczora, co by mogło zdawać się rzeczą nie możliwą przy trzy pomieszczeniowym mieszkaniu, jakie miałam powinno zejść znacznie szybciej, lecz nie miałam ochoty tego robić za szybko.
Gdy skończyłam szorować kuchnię była już dwudziesta pierwsza. Uśmiechnęłam się zjadłam kolacje zrobiłam wieczorną toaletę i weszłam do łóżka nastawiając budzik na piątą nie chciałam się spóźnić. Po czym położyłam budzik na komodzie.
Tik tak…
 Czy mi się tylko zdawało czy tykanie zegara jest znacznie głośniejsze niż zazwyczaj. Moje oczy za nic w świecie nie chciały się zamknąć. Mimo iż starałam się zasnąć na każdy możliwy sposób nie dawałam rady.
Tik tak…
Ponownie tykanie zegara sprawiało, że moje serce waliło jak oszalałe. To pewnie z powodu misji już od pewnego czasu nie dostawałam jej gdyż moja drużyna jest w terenie i nie mam pojęcia, kiedy wrócą. A teraz mam iść z nieznaną mi drużyną. Wiedziałam, że nie będzie z tego nic dobrego po prostu czułam to. Ten niepokój…
Tik tak…
Jedna owca, dwie owce, trzy owce. Liczyłam z zamkniętymi oczami by sprawdzić czy to się sprawdza czy też nie. Liczyłam i liczyłam aż w końcu zasnęłam kamiennych snem.

~&~
Nawet nie wiedziałam od jak dawna dzwonił budzik po prostu zaczęłam słyszeć wrzaski niezadowolonych sąsiadów. Usiadłam na skraju łóżka i zerknęłam na zegarek zamarła z przerażenia było za piętnaście Szósta. Poderwałam się wbiegając do łazienki ubierając się po drodze związałam włosy w kitkę ubrałam ochraniacz na czoło umyłam szybko zęby wzięłam przygotowaną kanapkę do buzi i ubrałam buty nakładając na nogi sandały zakluczyłam drzwi i wybiegłam najszybciej jak mogłam. Nie chciałam się spóźnić. Więc wybrałam drogę na skróty, więc udało mi się zdążyć przed czasem. Byłam pierwsza, co bardzo mnie zdziwiło nie spodziewałam się tego z końcu byliśmy umówieni na szóstą. A może coś źle usłyszałam. Zmarszczyłam brwi. Po kilku minutach pojawił się czarno włosy chłopak. Który zmarszczył brwi na mój widok z resztą nie byłam mu dłużna?
Za nim pojawiło się większe utrapienie. Różowo włosa dziewczyna gdyby nie jej chore zachowanie była by nawet synaptyczna. Landryna jedna. Na samym końcu pojawił się chłopak w pomarańczowym dresie a ja zwiesiłam zrezygnowana głową.
- A ty, co tu robisz Ayako?- Powiedziała Landryna niezadowolonym tonem.
- Idę na misję…- opowiedziałam krótko odwracając wzrok.
- Niby, na jaką?- Ponownie zadała pytanie Landryna czasem potrafiła być bardziej nieznośna niż Naruto.
- Nie mam pojęcia… - Stwierdziłam fakt dopiero teraz zdałam sobie fakt, iż nie powiedział mi, na czym ona polegała.
- Haha!- Zaśmiała się a ja zerknęłam na nią wrogo. Jeszcze jedno głupie pytanie a nie wiem czy z Landryny byłoby, co zbierać.
Mijały godziny a ja zastanawiałam się czy czasem mi się to nie przyśniło. W końcu pojawił się Hatake Kakashi, po czym zerkną na mnie podchodząc do mnie. Oparł się delikatnie o poją głowę i uśmiechną się.
- Widać, że już się zapoznaliście z nawą osobą w grupie.- Powiedział zerkając na nas a ja prychnęłam cicho.
- Co proszę?- Powiedziała zdziwiona Landryna jej spojrzenie mierzyło mnie od stóp po głowę.
 Zaraz jej kark ukręcę….
Zmrużyłam oczy wrogo i zaczęłam iść nie zwracając na nikogo uwagi.  Słyszałam niezadowolone szepty Sakury tak, bowiem nazywała się Landryna, ale cóż to nie była moja decyzja gdyby to ode mnie zależało nigdy nie przyłączyłabym się do ich drużyny.
- Młotku nie właź mi w drogę podczas tej misji.- Powiedział czarno włosy chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Ummm Sasuke!- Zawołała podniecona Sakura a mnie się zrobiło od tego nie dobrze. Przyśpieszyłam by być jak najdalej od napalonej ja Sasuke Sakury. Szłam wpatrując się przed siebie. Kierowaliśmy się do Kraju wiatru. Mieliśmy pomóc podczas misji Shinobi Suny. Zamknęłam oczy czując na swojej twarzy przyjemny wiatr. Kakashi coś tam tłumaczył Sakurze mogłam jedynie zgadywać, ale wiedziałam, o co chodziło… O mnie z resztą jak zawsze.
Czasem się zastanawiałam, co robiłam w tej wiosce. Nigdy nie potrafiłam opowiedzieć na te myśli. W końcu i tak nikt na mnie nie polega nie ważne, co bym robiła. Odwróciłam wzrok w bok wpatrując się w drzewa pragnęłam by coś się stało obojętnie, co ta cisza była przygnębiająca. Przygryzłam wargę.
- Hej…- Usłyszałam czyjś głos, po czym zerknęłam na niego. Był to blond włosy chłopak o niebieskich oczach. Miał na sobie pomarańczowy dres.
- Witam…- odpowiedziałam patrząc się przed siebie…
- Jestem Uzumaki Naruto. – Przedstawił się a ja wypuściłam powietrze z jednej strony się cieszyłam, że ktoś w końcu przerwał tę śmiertelną ciszę, lecz z drugiej strony jednak byłam załamana z tego powodu.
- Minami Ayako.- Odpowiedziałam krótko nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Dziś zrobimy przestanek w gorących źródłach. – Powiedział Kakashi, co sprawiło, iż Sakura zaczęła skakać z radości. Westchnęłam ciężko kierując się w ich stronę, po czym szłam za nimi. Naprawdę nie widziałam możliwości współpracy. Nawet jakbym naprawdę bardzo chciała nie było możliwości i to się nie zmieni.
W oddali było już słychać przyjemny dźwięk wody.  Zmrużyłam oczy chcąc się już zanurzyć w gorącej wodzie i zapomnieć o feralnej misji. Weszłam do Hotelu i przeszyłam szok. Po pierwsze miałam dzielić pokój z Landryną… Grrrr…. Po drugie najpierw musiałam się zapoznać z członkami drużyny. Siedziałam na ziemi wpatrując się w owych członków w milczeniu. Ja na pewno nie miałam zamiaru zaczną z resztą nie tylko ja gdyż oni też nie mieli zbyto ochoty.
- No to, kto zaczyna?- Zapytał się Kakashi zerkając na nas, lecz nikt mu nie odpowiedział, co sprawiło, iż zwiesił niezadowolony głowę z tego powodu.
- Zdajecie sobie sprawę, iż nie wypuszczę was zanim się nie zapoznacie.- Oznajmił spokojnym tonem Kakashi zerkając na mnie jakby oczekiwał, iż to ja rozpocznę zapoznanie się. O… nie miałam nastroju do zapoznawania się.
- Czyli mam rozumieć, że nie macie zamiaru brać kąpieli w gorących źródłach?- Oznajmił wstając.
- Jestem Haruno Sakura… Moim marzeniem jest…. – Zerknęła na Sasuke a mnie zamodliło się starałam się to ukryć.
- Ja jestem Uchiha Sasuke…- Moimi marzeniami nie powinnaś się interesować… A nienawidzę tylko jednego… Swojego Brata…- powiedział czarnowłosy chłopak a ja uniosłam brew delikatnie ku górze.
- Moje imię i nazwisko już poznałaś. Moim marzeniem jest zostać Hokage natomiast nienawidzę… nie wiem, czego chyba trzech minut nim ramen się nie zaparzy. – Powiedział a ja kiwnęłam głową.
- Ja jestem natomiast jak już wiesz Hatake Kakashi- Kapitan nauczyciel owej drużyny. Co moich marzeń nie za bardzo o tym myślałam. Czego nie lubię, nienawidzę nie powinno być w twoim interesie. – Powiedział siwowłosy a ja kiwnęłam jedynie głową.
- Ja jestem Minami Ayako…, O czym marze… O wielu rzeczach…, Czego nie lubię nie warto wyliczać… - powiedział w prawdzie tak Zamo jak oni. Mało treściwie.
- Dobrze zapoznaliście się możecie iść do gorących źródeł. – Oznajmił przyjemnym tonem a ja wyszłam za resztą. Udałam się do przebieralni dla dziewczyn, po czym zdjęłam ubranie starannie je składając, po czym owinęłam się ręcznikiem i weszłam do gorącej wody. Sakura oczywiście na samym początku chciała zagadać do Sasuke, co miało kiepski rezultat. Zerknęłam na drewnianą ścianę gdzie było słychać głosy Kakashiego i Naruto.
- Sensei!- Krzykną Naruto. Po chwili doszła do mnie Sakura niezadowolona z tego faktu.
- Sasuke!
- Czego chcesz młotku!
- Pomóż
-Zdurniałeś
- Sasuke… bdmmm …wielkie…..usta bdmmmm…. Królik…..Zęby.- Mówił dziwne jakby się topił, po czym było słychać chlupnięcie wody i zmarszczyłam brwi.
- Kyaa!- Krzykną Sasuke a ja zerknęłam zdziwiona na Sakurę z resztą nie tylko ja gdyż ona spojrzała się na mnie wzruszając ramionami.
-Puszczaj to Naruto!- Krzykną wściekle Sasuke. Zaczęłam się zastanawiać czy warto wiedzieć, co się tam stało…
Krzyki, wrzaski trwały przez kilka minut a na mojej twarzy pojawiły się bordowe wypieki. Po czym zanurzyłam twarz do połowy w wodzie.
- Oni tak zawsze.- Powiedziała Sakura widząc moją reakcję.
- Zawsze?
- Tak starają się zobaczyć twarz sensei i tak to się kończy. – Powiedziała a ja zmarszczyłam brwi.
Wstałam nie chętnie zerkając się na Sakure. Widać było po jej twarzy ogromnie niezadowolenie z tego właśnie powodu, iż oni mają tak doskonałą okazje. Zrezygnowana wyszłam.
- Jak sensei będzie się pytał powiedz, że poszłam już do pokoju. – Powiedziałam wychodząc spokojne z wody i skierowałam się w stronę przebieralni po swoje rzeczy. Ubrałam się i wyszłam kierując się do pokoju otworzyłam drzwi nie pewnie wchodząc do środka. I podeszłam do parapetu siadając na nim i zerkając za okno gdzie zaczęło już padać. Nie mogłam tego pojąć. Dlaczego Hokage przydzieliła mnie przecież mieli już swoją drużynę to, dlaczego?
Oparłam głowę o ścianę nie wiedząc, kiedy zasnęłam.
~&~
- Kakashi-sensei czy to konieczne żeby ona chodziła z nami na misje?- Powiedział kobiecy głos na korytarzu.
- Sakura rozumiem twoje nie zadowolenie.- Powiedział spokojnym głosem Kakashi. Zmarszczyłam brwi po czym przekręciłam głowę w bok patrząc na rozsuwane drzwi.
- To dlaczego?- Zapytała się nieusatysfakcjonowana odpowiedzią Sakura.
- Taki rozkaz wydał Hokage-sama i nie wolno jest nam podważać jej rozkazów.- Powiedział nie zmieniając tonu siwowłosy zamykając głośno książkę.
- Ale ona jest jakaś dzika sam pan widział nie chce się z nami zapoznać ani porozmawiać.- Powiedziała Sakura, co sprawiło, iż zerknęłam na sufit zaciskając ręce w pieści.
- Sakura wy też zbytnio nie jesteście rozmowni, więc nie ma, co się dziwić. – Powiedział zerkając na różowowłosą. Wstałam biorąc ręcznik i otworzyłam drzwi, po czym wyszłam.
- Łazienka jest już wolna?- Zapytałam się zerkając na nich nie pewnie.
- Tak mamy wspólną, więc nie siedź tam za długo. – Powiedział Kakashi a ja kiwnęłam jedynie twierdząco głową i ruszyłam.
Rozebrałam się wchodząc pod prysznic odkręciłam przyjemnie ciepła wodę zanurzając głowę. Byłam strasznie spięta, więc delikatnie pomasowałam kark by przestał mnie bolec. Z korytarza było jeszcze słyszeć dziwne dźwięki.
- Ayako kolacje już jest. – Powiedziała niechętnym głosem Sakura.
- Zaraz do was dołączę. – Oznajmiłam zakręcając wodę. Zerknęłam na ręcznik i zawinęłam się nim, po czym wyszłam. Drugim suszyłam włosy stojąc akurat za drzwiami, gdy te się gwałtownie otworzyły uderzając we mnie z dużą prędkością. Tak, że stacilam równowagę upadając na ziemię. Owa osoba nie zdając sobie chyba sprawy z tego, iż ktoś jeszcze znajduje się w łazience powoli zdjął koszule.
- Zamorduje go kiedyś.- Powiedział.
- To ty niedługo zginiesz…- oznajmiłam wściekła wpatrując się w nieproszonego gościa. Jego czarne oczy wpatrywały się we mnie z dziwną ciekawością, po czym z obojętnieniem. Stałam trzymając kurczowo ręcznik i oparłam się ścianę.
Moja twarz miała chyba wszystkie kolory czerwieni nigdy w życiu nie czułam się za razem tak zawstydzona i wściekła jak to miało miejsce właśnie teraz. Wpatrywałam się w Sasuke z chęcią mordu.
Łup.
Rozniósł się donośny huk. Zerknęłam na leżącego na ziemi chłopaka. Moja dłoń zacisnęła się w pięść a do oczu mimo wolnie napłynęły mi łzy. Przygryzłam sfrustorowna wargę.
Zerknęłam na swoją rękę, która właśnie przed chwilą uderzyła go w twarz.

środa, 1 stycznia 2014

Prolog: Tajemnica

Drodzy Minato, Kuschino oraz Fugaku i Mikoto.
        Na samym początku chciałam was wszystkich pozdrowić mam nadzieje, że dobrze się odżywiacie Miko i ty Kusch. Cieszę się, że u was wszystko w porządku. A co u mnie? U mnie? Chciałam was przeprosić. Naprawdę żałuje. Żałuje, że poznałam tę osobę. Mogłam was w tedy posłuchać. Gomene.  Wiecie jak to jest śnić o czymś prawda. Mówiliście mi, że jestem silna, lecz to nie prawda.  Kusch… mam nadzieje, że jak Naruto się urodzi będzie tak silny jak jego ojciec. Mam nadzieje, że wam się ułoży. Gomen Minato. Gomen Kushino. Za to, że nie będzie mnie podczas narodzin Naruto. Za to, że nie zobaczę już was nigdy więcej. Cieszę się, że los obdarzył mnie takimi przyjaciółmi, jakimi jesteście wy i Fugaku i Mikoto.
Gdy ten list otrzymacie to znak, że już mnie nie ma na tym świecie. A wioska została brutalnie wymordowana. Gomene, że tak to się wszystko stało. Gomene za to, że nie byłam wstanie ochronić swojego ludu. Byłam ślepa. Tylko tak można to wyjaśnić. Nie powinnam była tego robić. To wy we mnie uwierzyliście mimo mojego wieku daliście mi szansę. Gomene Minato, Gomene Kushina zawiodłam was. Miałam zostać chrzęsną Naruto a teraz mnie nie ma. Nie płaczcie za mną nie jestem tego warta. Mam jedynie prośbę.. Przepraszam, że postawiłam was przed tym faktem. Widzicie tą dziewczynkę, którą przyniósł ten chłopiec z waszej wioski. To moja jedyna córka. Jedyna osoba, która przeżyła z całej wioski.  Wiem nie powiedziałam wam o tym, bo bałam się. Wiecie, że nie powinnam była mieć dzieci. Przez to mój klan… moja wioska… wszyscy, których kochałam zginęli. A ja… a ja… jedynie mogłam patrzeć jak umierają… Jak płoną… Słyszałam ich krzyki, lecz nie mogłam nic zrobić… Płacz dzieci… widziałam jak starały się uciec i schować się, lecz bez skutecznie. Jedyne moje marzenie to by moja córka miała dobre dzieciństwo, aby stała się silna. I aby była bezpieczna. Jedynym takim miejsce jest Konoha. Błagam was zaopiekujcie się nią moją kruszynką kochaną.
Minato… wiesz, gdy byliście tu z Kushiną i pod czas tego, o czym nie wolno nam mówić stało się coś złego. To dziecko, gdy podrośnie będzie wyjątkowe. Nie mówię tego, jako jego matka. Lecz czułam to i czuje nadal. Piszę do was ten list, bo to wy, jako jedyni w we mnie uwierzyliście a później opiekowaliście się mną. I jesteście dla mnie jak rodzina. Więc proszę zaopiekujcie się moim aniołkiem. I proszę nigdy nie mówcie jej skąd tak naprawdę pochodzi i kim byłam. To dla jej dobra. Mam nadzieje, że was syn się z nią zaprzyjaźni i oczywiście syn Fugaku i Mikoto. Słyszałam, że już urodziła, kiedy to było?? Jak dobrze pamiętam to 23-go lipca prawda? Możecie jej pogratulować. Pozdrówcie ich ode mnie i pokaście ten list. Waszej czwórce ufam nad życie i wiem, że mnie nie zawiedziecie i nie zdradzicie jak to miało miejsce w dzień mojej śmierci. Mimo iż wiedziałam, co mnie czeka. Wiedziałam, że zginę. Nie mogłam się wycofać.
Wiem, że to, co się stało to moja wina. Przepraszam za to wszystko za te kłopoty, jakimi was teraz obdarzam. Proszę ciebie Minato Namikaze byś zaopiekował się moją małą dziewczynką. Wiem, że to nie właściwa pora, bo za około kilku miesięcy urodzi się twój syn. Ale proszę o to. 

On nie może wiedzieć o jej istnieniu. Nie może o tym się dowiedzieć w innym razie zabije ją.

A ciebie Sarutobi Hiruzen. Proszę byś nauczył ją to, co jest dobre. Mam nadzieje, że odziedziczy wolę ognia i nie stanie się taka jak jej rodzice. Mam nadzieje, że wyrośnie na piękną i zdrową dziewczynkę silną i mądrą. Mam nadzieje, że znajdzie swoich przyjaciół nawet teraz, gdy sprawiliśmy jej wielki ból.
Żałuje tego wszystkiego. Mój aniołek wycierpiał przeze mnie wiele. Nawet nie umiem tego opisać w słowach.  Żałuje tego wszystkiego. 
Gomene.
Wasza przyjaciółka
Ps Mała ma trzy dni. Dziękuje za wysłanie wsparcia to dzięki temu moja córeczka jeszcze żyje.


W pomieszczeniu znajdowały się cztery osoby. Jedna z nich trzymała w swoich małych rączkach śpiące spokojnie dziecko, które spało spokojnie czując się bezpiecznie.
- Nie bój się nie pozwolę cię skrzywdzić malutka.- Powiedziało to jakieś dziecko. Spokojnym głosem.
- Jak ma na imię?- Zapytał się Staruszek, który przez ową wioskę nazywany był III Hokage. Zerkną na białą karnacje dziewczynki, która trzymał kurczowo palca owego chłopca.
- nie jest tu to napisane.- Powiedział spokojnie żółto włosy meszczyzna trzymając w swoich rękach owy list.
- Minato musimy nadać jej jakoś na imię.- Powiedziała zapłakana czerwonowłasa kobieta rękę trzymała na swoim zaokrąglonym już brzucha.
- Hai wiem o tym Kushino. Powiedział podchodząc do dziecka odsłaniając delikatnie jego twarzyczkę.
- Lecz nie mam pojęcia, jakie?- Dodał a kila kropel spadło na twarz dziecka, co sprawiło, że zmarszczyło czółko i zaczęło płakać.
- Wiem niech się nazywa Ayako– Powiedział chłopiec z szerokim na twarzy uśmiechem.
- Dobrze niech się tak nazywa. – Powiedzieli pozostali w pomieszczeniu.