niedziela, 16 marca 2014

Nie spodziewana pomoc.


- Ayako wiesz czemu cię wezwałam.- Powiedziała dość wysoka kobieta z jasną karnacją. Uśmiechnęłam się nie pewnie spoglądając w jej brązowe oczy które wpatrywał się we mnie. Po moich plecach przeszły ciarki. Miała blond sięgające jej do pasa. Często wiąże je w dwie luźne zwisające końskie ogony.  Na czole widnieje mały fioletowy romb.
Nosi często n sobie zielony płaszcz ze znakiem Hazard. Pod spodem ma szare kimono bez rękawów i granatowe spodnie. Na nogach nosi sandałach n wysokich obcasach.
- Nie za bardzo Hokage-sam – Powiedziałam szczerze starałam się przypomnieć za co mogła by mnie  wezwać.
- Otrzymałam list z piasku…- Zaczęła, a ja zesztywniałam.
- To nie tak to nie była moja wina to Sakura zaczęła… - Powiedziałam pośpiesznie.
- są bardzo zadowoleni z misji i mówią że się bardzo spisałaś. – Powiedziała z uśmiechem siadając za biurkiem.
- że co proszę? – Zdziwiłam się siadając na krześle. A to dopiero mi nowina.
- Mam listy napisane przez rodzeństwo piasku oceny twojej misji.- Zaczęła spokojnie lecz mi się coś tu nie podobało.
- Ocenę?- Zapytałam się przyglądając się uważnie Tsunade nie podobało mi się to o czym ona do mnie mówiła.
- Poprosiłam ich by ocenili twoje zdolności.- Powiedziała jak gdyby nic się nie stało.
- Co pani zrobiła?- Zdziwiłam się nic z tego nie rozumiałam przecież zawsze wykonywałam  zadania pozytywne.
- Oczywiście trochę słabiej ocenili twoją współprace z drużyną.- Powiedziała spoglądając na mnie. Zacisnęłam pięści i zerknęłam na nią.
- A czego się pani spodziewała że będę się z nimi dogadywać od tak. Naruto jeszcze, ale Sakura!- Krzyknęłam wściekła wstając z miejsca.
- AYAKO!- Uderzyła pięścią w biurko na tyle mocno że pękło na pół. Spojrzałam się na to stojąc.
- Postanowiłam że będziesz chodzić na misje z drużyną Kakashiego.- Powiedziała uspakajając się. Spojrzałam się na nią tak jakbym oberwała właśnie czymś twardym w głowę. Potrzebowałam kilka minut by mogło dojść do mnie ta wiadomość. Usiadłam załamana zwieszając głowę.
- Widzę że się cieszysz z tego.- Powiedziała przeglądając jakieś dokumenty. Mówiąc to chyba nie zwróciła uwagi na to że się poważnie myli. Nie cieszę się z tego i nie będę się cieszyć.
- Nie…- Odpowiedziałam ledwie słyszalnie. Spoglądając na swoje kolana po czym podniosłam wzrok na Hokage.
Tsunade – Tak bowiem miała na imię owa kobieta siedząca naprzeciw mnie. Nie odrywała oczu od dokumentów leżących n biurku.
- Mam nadzieje że zaprzyjaźnisz się z Haruno Sakurą.- Dodała jak gdyby nic. Przez chwile miałam ochotę ją wyśmiać lecz się powstrzymałam.
- Nigdy…- Powiedziałam pewnie spoglądając na Tsunade.
- Będziesz troszczyć się by nic się nie działo złego Naruto.- Powiedziała ignorując to co wcześniej powiedziałam.
- Jestem nianią czy co?- Zapytałam się ironicznie przekręcając głowę w bok.
- Będziesz wspierać przyjacielskimi stosunkami Sasuke…- Powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Chyba w pani snach. Pani chce by Landryna zginęła.- Powiedziałam przekręcając głowę w bok.
- Będziesz się słuchała rozkazów Kakashiego.- Powiedziała nie zwracając nawet na moje sprzeciwy i docinki.
- To jeszcze można zrobić… nie chętnie ale lepsze to niż to wszystko co powiedziała pani wcześniej. – Powiedziałam patrząc się w Okno. W końcu to była prawda. Najlepiej będzie mi się dogadać z Kakashim niż z pozostałymi
- Czemu pobiłaś Sakure?- Zadała pytanie zerkając na mnie swoim tajemniczym spojrzeniem.
- Ooo w końcu przeszła pani do sedna sprawy.- Powiedziałam nie patrząc się na nia.
- Ayako!- Uniosła głos co sprawiło, że spojrzałam na nią niechętnie.
- Może dlatego że landryna sobie na to zasłużyła. – Powiedziałam zakładając ręce na piersiach.
- Zasłużyła?- Kolejne pytanie co sprawiło, że zacisnęłam dłonie w pieści
- Tak zasłużyła ale to jest sprawa między nami dwiema i same rozwiążemy to- Powiedziałam zerkając na wchodzącego Kakashiego.
- Ooo chyba przeszkodziłem?- Zapytał zdziwiony moim towarzystwem Kakashi.
- Nie Kakashi właśnie miałem cię wzywać.- Powiedziała spokojnie zerkając na niego z uśmiechem.
- Tak?- Ponownie zapytał lecz się nie wiedząc czego mógł się spodziewać.
- Ayako została oficjalnie dołączona do grona twojej drużyny. – Powiedziała z uśmiechem Tsunade. Oczywiście na mojej twarzy nie widniał uśmiech. Z resztą jak u Kakashiego.
- Eh…- Westchnął podłamany Kakashi w prawdzie mówiąc zgadzam się z tym co pewnie pomyślał.
- Jak sobie pani życzy. – Powiedział kłaniając się.
- Macie kolejną misję. – Powiedziała podając mu informacje związane z misją.
- Dobrze.- Powiedział biorąc informacje a ja wyszłam by się przyszykować na misję. Przez wioskę szłam przybita tym wszystkim. Już nie rozumiałam. Czy Temari mnie w tedy chwaliła? Czy może krytykowała?
I co im strzeliło do głowy aż tak bardzo mnie chwalić teraz nie uwolnię się od tej przeklętej drużyny.  Naprawdę musiałam mieć pecha. Weszłam do domu i przygotowałam plecak wychodząc oczywiście czekając pod bramą Kakashi nie omieszkał się spóźnić natomiast Sakura widząc mnie opartą o ścianę muru była tak wściekła, że mogłam przysiąść ze z uszu poszła jej para a twarz zmieniła się na bordową.  Ale cóż mało mnie to obchodziło postanowiłam ją ignorować tak jakby jej nie było. Oczywiście Naruto zdążył mi wyliczyć wszystkie spóźnienia Kakashiego, a Sasuke przyglądał mi się w milczeniu. I w końcu Kakashi dotarł do nas na wyznaczone miejsce. Owa misja trwała dwa tygodnie. Dwa tygodnie piekła w którym o mały włos nie zabiłam Sakury. Sasuke jak zwykle denerwował Naruto. Natomiast Kakashi pod sam koniec misji się mocno wściekł. I skoczyliśmy na tym, że jeśli nie znajdziemy porozumienia nasze misje będą tylko misjami rangi D. Oczywiście Naruto szybko doszli do porozumienia z Sasuke gorzej było ze mną i z Landryną. Nie widziałam żadnego porozumienia. Z resztą nie tylko ja.
- Sakura… Ayako zachowujecie się jak jakieś bachory.- Powiedział wściekły Sasuke po kolejnej naszej kłótni.
- Kurwa spójrz się na siebie i Naruto.- Powiedziałam wściekła zerkając na niego.
- Nie mów tak do Sasuke!- Krzyknęła wściekła Sakura. Spojrzałam na nią z uśmiechem na twarzy.
- Przymknij się Landryna!- Ryknęłam przygotowując się do Ataku.
- Nie nazywaj tak Sakurci!- Krzyknął oburzony Naruto.
- Uspokójcie się w końcu jesteśmy już w wiosce, a wy jak nie wiem co się zachowujecie cala czwórka do odwołania ma zero misji poza wioską.- Powiedział w końcu wściekły Kakashi który po chwili zniknął.
- Widzisz to twoja wina Ayako!- Krzyknęła do mnie Landryna co sprawiło że wyprostowałam się z zaciśniętymi w pieści dłońmi
- Gdybyś się tak Sakura nie zachowywała byś miała spokój. –Powiedziałam wściekła. Sakura spojrzała się na mnie wrogo.
- Chcesz zgonić całą winę na mnie!- Krzyknęła Sakura przybliżając się do mnie. Spojrzałam się na nią. Nie miałam pojęcia czemu mnie tak wnerwia.
- Nie. Ja też zawiniłam, ale potrafię się do tego przyznać.- Powiedziałam i odwróciłam się plecami do nich.

Szłam po wiosce zatrzymując się przy kilku miejscach. Poczym swoje kroki skierowałam się w kierunku domu. Zatrzymałam się. Wyjęłam klucze z kieszeni i włożyłam do zamka słysząc znajome kliknięcie. Otworzyłam drzwi i włożyłam do środka dwa wiadra i reklamówkę.
Zdjęłam buty kładąc tuż przy drzwiach i weszłam do środka. Po czym skierowałam się do szafy wyjmując jakieś stare czarne spodenki i białą koszulkę na ciężkich ramiączkach. Po czym weszłam do łazienki i przebrałam się w owe ciuchy. Po czym weszłam powrotem do pokoju. Folią zasłoniłam odsunięte łóżko po czym szafę i komodę.
Wzięłam pędzel i zanurzyłam w farbie i powoli zaczełam malować ścianę przy drzwiach.
~&~
Malowałam tak rozluźniając się i zapominając o zmartwieniach i innych rzeczach. Uśmiechałam się delikatnie odsłaniając twarz. Dłonie miałam pobrudzone farbą.
Puk puk.
Usłyszałam stukot do drzwi i odstawiłam pędzel. Po czym podeszłam do nich i otworzyłam je.
- S…Sasuke?- Zdziwiłam się na widok chłopaka który mi się przyglądał z dziwnym wyrazem twarzy.
- Możemy pogadać?- Zapytał aż nadto spokojnym głosem. Oczywiście jak by to nie był Sasuke nie zwróciła bym na to najmniejszej uwagi, lecz właśnie z tego że to był on. Nie spodobał mi się ten jego ton. Zazwyczaj nie był tak spokojny czy miły.
- O czym? Wiesz jestem teraz zajęta.- Powiedziałam spoglądając na niego po czym na swoje dłonie ubrudzone farbą.
- Remont?- Zdziwił się spoglądając na nie.
- A jak tak to co?- Powiedziałam spoglądając na niego.
- Może ci pomóc?- Zapytał. Spojrzałam ze zdziwieniem w oczach. Zaczęłam się go bać.
- D…dobrze.- Otworzyłam drzwi wpuszczając go do środka.
- Czegoś się na wdychałeś?- Zapytałam, a ten spojrzał się na mnie jak na wariatkę.
- Nie? Coś się stało?- Zapytał spoglądając się na mnie. Przełknęłam ślinę odwracając wzrok
- Nie… Nic takiego. – Powiedziałam biorąc pędzel i powoli malowałam.
- Pogódź się z Sakurą. W tedy będziemy mogli chodzić na lepsze misje. – Powiedział, a ja westchnęłam zerkając na niego.
- Czyli o to chodziło?- Zapytałam znając odpowiedz.
- Tak. – Powiedział spokojnie. Zerknęłam chwilę na niego. Po czym zaczęłam malując dalej. Podskoczyłam.
- Aa! C…Co ty robisz!- Krzyknęłam zerkając na brudne od farby nogi i spojrzałam na niego. Machnęłam pędzlem tak by pobrudziłam jego policzek.
- O hoho!- Powiedział podbiegając do mnie. Cofnęłam się dotykając plecami ściany.
- Nie zbliżaj się!- Zawołałam widząc jak coraz bardziej podchodził do mnie. Zacisnął pędzel i zaczął nim mazać po mnie.
- Zapłacisz za to dobrym za nadobne! Pokarz twarz!- Wołał z uśmiechnęłam na twarzy. Pierwszy raz tak dobrze mi się z nim rozmawiało.
- Nie ma mowy! Zostaw! Aaa!- Krzyknęłam starając się nie dopuścić do tego by mnie pomalował.
- Wiesz ze się nie poddam?- Zapytał. Wiedziałam o tym doskonale.
- Aa! Puść! Nie!- Krzyczałam siedząc na ziemi skulona w kłębek za wszelką cenę starając się osłonić twarz przed mazaniem.  Mimo to Starał się znaleźć jakąś szczelinie gdzie mógłby pomazać mi twarz.
- Co to jest?- Zapytał. Odruchowo podniosłam twarz zerkając o co mogło mu chodzić.  Żałując potem tego. Jego biała od farby dłoń dotknął mój policzek zostawiając biały odcisk. Na moich policzkach pojawiły się bordowe rumieńce.
- Ej!- Krzyknęłam odsuwając się i dotknęłam białego policzka wpatrując się na skulonego ze śmiechu Sasuke. Pierwszy raz widziałam jak się tak śmieje. Nigdy nie myślałam ze On potrafi się śmiać. Ba! Ze się uśmiecha i to normalnie, a nie stylem „ale mnie brzuch boli” bądź „ zaraz cię zabije”. Zamrugałam kilkakrotnie zdziwiona.
- Co to za wyraz  twarzy.- Spojrzał się na mnie, a ja odwróciłam wzrok. Sasuke wciąż się śmiał lecz inaczej.
- Nie ważne. – Powiedziałam i zaczęłam mazać po nim pędzlem. Sasuke złapał mnie za nadgarstki spoglądając się w moje oczy.
Przez chwile miałam wrażenie jakby moje serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej po czym jednak gwałtownie zamarło. Patrzałam się w jego oczy.
- Puścisz?- Zapytałam zerkając na niego,  a on się uśmiechnął spoglądając na mnie.
Jego uścisk poluźnił się po czym puścił moje dłonie. Spojrzałam na jego dłonie. Po chwili jego ręka delikatnie złapała delikatnie mój kark.
Po moich plecach przeszły delikatnie ciarki. Na chwile zamknęłam oczy. Druga dłoń chłopaka delikatnie dotknęła mój zabrudzony od farby policzek. Po czym delikatnie złapał ją i się uśmiechnął. Czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. Spojrzałam się na jego czarne oczy.
- Sasuke…- Wyszeptała drżącym głosem. A on delikatnie cofnął dłonie pokazując kawałek papieru po czym uśmiechnął się zerkając na swoją bluzkę. Zaśmiał się delikatnie. Zerknęłam na niego po czym objęłam się za kolana. Spojrzałam się na niego. Wzięłam pędzel i wstałam po czym zaczęłam delikatnie kończyć malować. Podszedł do mnie pomagając mi malować ściany. Z ledwością sięgałam mu do ramienia.
- Uśmiechnij się.- powiedział i maznął mnie po nosku białą farbą. Zmarszczyłam go spoglądając na niego. Zaśmiał się z mojej miny.
Machnęłam pędzlem robiąc na Sasuke białe kropki. Zaśmiałam się z szokowanej miny Sasuke. Jeszcze nigdy nie widziałam na jego twarzy skuliłam się łapiąc się za brzuch nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
 - Aa!- Pisnęłam łapiąc się gdy przerzucił mnie przez ramie.  Po czym przekręcił tak że wisiałam do góry nogami.
- Puszczaj mnie Sasuke!- Krzyknęłam usiłując się wydostać z jego uchwytu.
- A co mi zrobisz?- Zapytał się z tym swoim szyderczym uśmiechem.
- Musze skończyć malować…- Powiedziałam patrząc się na niego. Nie puści mnie? Na pewno tego nie zrobi?
O dziwo postawił mnie na ziemię i się uśmiechnął biorąc pędzel i zaczął malować wstałam z ziemi i zaczęłam malować stojąc w pewnej odległości od niego. Po jakiś trzech może czterech godzinach skończyliśmy.
- Dziękuje za pomoc – Powiedziałam gdy zaczął wychodzić z mojego mieszkania.
- Nie ma za co. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.

- Do zobaczenia jutro – Dodał znikając za drzewami. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę. Zastanawiając się nad tym wszystkim. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Po chwili  zamknęłam drzwi. Osunęłam się na ziemię po drzwiach. Odgarnęłam włosy z twarzy i cicho się zaśmiałam.

niedziela, 9 marca 2014

Powrót

W końcu mogłam pozwiedzać wioskę ukrytą w piasku i to bez Sakury, Naruto czy Sasuke. Miałam odrobinkę czasu dla siebie. Oczywiście Kakashi powiedział, że zostaniemy tu na dwa dni. Tylko dwa dni mam by zwiedzić najciekawsze miejsca w tej wiosce. Oczywiście nie chciałam tracić czasu więc pozbyłam się nie potrzebnego balastu i ruszyłam przed siebie.
Suna była całkowicie inna niż Konoha, a  zarazem bardzo podobna. Budynki w Sunie zbudowane były z piasku od razu można było dostrzec najważniejsze miejsca.
Pierwszym miejscem, który minęłam był oczywiście budynek administracyjny. Był to olbrzymi kulisty budynek o piaskowym kolorze. Znajdowały się w nim różne biura miedzy innymi biuro Kazekage. Gdy spogląda się w górę można dostrzec jak ptaki wlatują bądź wylatują z niego. Zmarszczyłam delikatnie brwi. Po czym spojrzałam się na ludzi wchodzących do budynku. Niektórzy patrzeli się na mnie wrogo lecz widząc opaskę uspakajali się. Skierowałam się dalej. Minęłam Arenę na której było widać jak dzieciaki trenują celność. Zatrzymałam się. A moje usta wykrzywiły się w uśmiech. Na twarzach dzieciaków było widać wściekłość gdy im nie wychodziło. Niektóre rzuciły shurikenami o ziemię depczą po nich. Nie którzy zaczęli płakać myśląc, że nikt ich nie widzi. A inni natomiast nie poddawali się i nieustannie starały dopiąć swego i sprawić by przynajmniej jeden trafił w wyznaczony przez siebie cel.
Wstałam i otrzepałam się z piasku po czym podążyłam dalej.  Nie miałam pojęcia jak długo wpatrywałam się w trenujące dzieciaki, a musiałam jeszcze wiele zwiedzić.
Wioskę otaczał wielki klif. W ten sposób wioska była chroniona. Jedyną drogą umożliwiającą opuszczenie wioski jest wyrwa w klifie i oczywiście jest ona dobrze strzeżona. Jak przez nią przechodziliśmy było wiele ninja stojących na nim i bacznie przyglądających się nam. Czasem nawet mogłam pomyśleć, że podejrzewali nas o atak. Ale nie dziwię się temu.
Pod klifem znajdował się cmentarz. Niektóre dzieci delikatnie czyściły nagrobki kładąc kwiatki na nim. I szły smutno w stronę budynków.
Spojrzałam bez żadnego wyrazu i odwróciłam się idąc powrotem. Można było dostrzec sklepy takie same jak w liściu oczywiście zatrzymując się przed kwiaciarnią zdziwiona. Na samym początku pomyślałam, że sprzedają tam same kaktusy, lecz zdałam sobie sprawę, iż mogą hodować kwiaty w szklarniach tak samo jak zioła lecznicze. 
Każda osoba jaka mnie minęła bacznie mi się przyglądała na szczęście na szyi miałam zgodę na pobyt w tej wiosce. Mimo to i tak czułam się nie swojo. Chciałam już wyjść z tej wioski.
Moim oczom rzucił się bar i weszłam tam oczywiście jakby nic. Oczywiście  było pełno ludzi większość z nich to Shinobi. Usiadłam pewnie pod oknem czekając na to jak podejdzie do mnie kelnerka. Nie wołałam i tak mi się nigdzie nie śpieszyło mogłabym tak siedzieć przez cały dzień.
- P…Przepraszam…- Wyszeptała nie pewnie szatynka wpatrując się na mnie.
- Nic się nie stało. Nie śpieszy mi się nigdzie.- powiedziałam poważnie, a ta skłoniła się nisko.
- Czego pani sobie życzy?- Zapytała podając mi menu. Zaczełam się zastanawiając nad zamówieniem.
- Po proszę 15 dango. – powiedziałam podając jej menu z uśmiechem.
- A do picia?- Ponownie zapytała zapisując starannie moje zamówienie w małym czarnym notesiku.
- Może być woda. –dodałam patrząc jak odchodzi spojrzałam za okno zamyślona. W oddali słyszałam szepty innych osób znajdujące się w barze.
- Widzisz jej ochraniacz?- zapytał jeden z zgromadzonych ludzi lecz nie mogła stwierdzić kto to był. Przecież nie będę się rozglądaj jak jakaś wariatka.
- Oczywiście… nie jestem jeszcze ślepy!- Uniósł głos kolejny. Delikatnie zmarszczyłam brwi zastanawiając się czy dobrze postąpiłam wchodząc do baru.
- Co robi tu Konoha?- Ponownie zapytała ta sama osoba co wcześniej. Czuję się jak jakiś rzadkie stworzenie w zoo.
- Może przybyli by nas zaatakować?- Zapytała kolejna osoba. Mimo iż siedziałam plecami do nich mogłam powiedzieć ze wlepia we mnie swoje oczy jak bym miała naprawdę zrobić coś nie dozwolonego.
- Przestań tak gadać są naszymi sojusznikami!- Powiedział kolejny uniesionym głosem.
- Ale wiesz jak to jest. My ich zaatakowaliśmy.- Powiedział zaczęło mnie to ciut denerwować.
- Hokage nam wybaczył za to wszystko.- Powiedział spokojnym głosem kolejna osoba. Nabrałam powietrza przez nos i cicho wypuściłam je.
- Wiesz że niektórzy mają do nas za to za złe.- Powiedział i tu miał ciut prawdy niektórzy mieli im to za złe.
- Przepraszam?- Powiedziała dziewczyna siadając naprzeciwko mnie i przyglądała mi się. Przez chwilę miałam chęć jej przywalić za to.
- Nie chcesz nas zaatakować. – Nie wiedziałam czy stwierdziła to czy się pytała. Zmarszczyłam brwi.
- Nie…- Odpowiedziałam, a ta zmarszczyła brwi.
- To co cię sprowadza do naszej wioski.- Powiedziała. Spojrzałam na nią poważnie co sprawiło, że delikatnie się wystraszyła.
- Misja.- powiedziałam spokojnie opierając głowę o swoje dłonie.
- Misja?- Zapytała przekręcając głowę w bok.
- Oczywiście.- powiedziałam uśmiechnęłam się delikatnie widząc swoje zamówienie.
- A jaka?- Spojrzała się na mnie zaciekawiona.
- Wiesz jeśli zdradzę informacje związane z misją będę musiała cię zabić? Jesteś na to gotowa? – Zapytałam widząc jak gwałtownie zaczęła kręcić przecząco głową. Zasłoniłam usta śmiejąc się.
- Żartowałam.- powiedziałam śmiejąc się dalej. – Po prostu mieliśmy wspólną misję z waszymi kolegami. Aby poprawić nasze stosunki sojusznicze.- powiedziałam, a ta się zaśmiała.
- Przepraszam, że cię podejrzewałam.- powiedziała nie patrząc się na mnie. Kiwnęłam głową a ta odeszła szybciej niż się pojawiła. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wzięłam jedno dango nawet nie dostrzegłam tego kiedy kelnerka je położyła. Zjadłam powoli jedną kuleczkę po czym powoli przełknęłam.
- Przeszkadzam?- Zapytał się męski głos. Spojrzałam się na swojego rozmówcę.
- Nie.- odpowiedziałam odwracając wzrok. Powoli jełam. A on usiadł naprzeciwko mnie zamawiając to samo co ja.
- Jestem brudna?- Zapytałam zerkając na niego, a ten się zdziwił.
- N..Nie?-  Powiedział nie pewnie. odwróciłam wzrok tak by nie patrzec w jego oczy. Czułam na sobie jego spojrzenie.
- To się tak na mnie nie patrz. – powiedziałam, a on się cicho zaśmiał. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Opowiesz mi coś o sobie?.- powiedział tajemniczo. odwróciłam wzrok.
- Mówiłam już. Więc nie mam po co mówić więcej. –Powiedziałam nie patrząc na niego.
- A jak bym chciał cię poznać lepiej?- zapytał się spoglądając na mnie jego ręka zadrżała na chwilkę.
- Nie ma co opowiadać to była moja ostatnia misja z wami.- powiedziałam wzruszając ramionami.
- A zresztą po co ci to. – powiedziałam marszcząc brwi. Zaczął się śmiać co sprawiło, że zostałam zbita z tropu i nie wiedziałam zbyt dobrze co się działo.
- Wiesz to tajemnic…- powiedział przybliżając do mnie twarz. Odwróciłam wzrok spoglądając na spacerujących ludzi.
- I jesteś zaskakująco tajemnicza.- powiedział przyglądając mi się uważnie. Zerknęłam na niego delikatnie się cofając. Był zbyt blisko jak dla mnie.
- Może powiem to co o tobie wiem.- powiedział opierając głowę o swoje dłonie.
- Wiem dobrze co wiesz, a z resztą bardziej powinieneś się interesować Sakurą, a nie mną.- powiedziałam jedząc po woli od razu dostrzegłam jak jego nastrój drastycznie uległ zmianie. Oczywiście umilkł. Ucieszyło mnie to i mogłam dokończyć jeść.
- Podać jeszcze coś pani?- zapytała ta sama kelnerka co wcześniej.
- Nie dziękuje po proszę rachunek.- odpowiedziałam spoglądając na Sasuke.
- Dla mnie też proszę przynieść rachunek. – Powiedział spokojnym tonem, a dziewczyna o mały włos nie zeszła by na drugi świat.
- Dobrze.- powiedziała Kelnerka znikając mi z oczu spojrzałam w czarne oczy Sasuke. Które były pełne bólu, cierpienia i smutku. Patrzał się na mnie tym swoim spojrzeniem, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka .
- Proszę to rachunek Pani.- powiedziała podając mi rachunek, a ja spojrzałam się na cenę po czym wyjęłam portfel.
- A to pana.- powiedziała i zrobiła to samo. Zapłaciłam wstając i zaczęłam iść w stronę drzwi. Tuż koło mnie szedł Sasuke uśmiechając się. Otworzył mi drzwi, a ja wyszłam stając w murowana tuż  przed Sakurą. Spojrzałam się zdziwiona gdy poczułam uderzenie. Na samym początku zerknęłam na krew kapiącą na ziemię. Po czym jednak uniosłam głowę spoglądając się na  Landrynę. Wyprostowałam się i zacisnęłam dłonie w pięści.
- ooo…- Wyszeptałam podchodząc do niej. Chciałam ja uderzyć z całej siły. Za to co mi zrobiła. Zamachnęłam się spoglądając na nią, lecz moja ręka się zatrzymała. Spojrzałam na nią po czym na Sasuke, który trzymał ją mocno.
- Puść….- Powiedziałam w mierę spokojnie. Nie posłuchał. Usiłowałam ją wyrwać, lecz nie miałam siły więc uderzyłam go z pięści w przeponę.
- Zgłupiałaś co ty mu robisz!- Powiedziała Sakura podbiegając do Sasuke i spoglądając na mnie.
- Ten cios był dla ciebie Sakura.- Powiedziałam z nienawistnym spojrzeniem. Podeszłam do niej zaciskając pieści.
- Ayako uspokój się.- Powiedział Sasuke spoglądając na mnie Sharinganem. Zaśmiałam się.
- Ja mam się uspokoić? Ja! O nie!- Cofnęłam się i oddaliłam kawałek dalej.
- To ona powinna się uspokoić. bić osobę, która nawet nie ma pojęcia za co oberwała.- Odwróciłam się do nich plecami.
- Jesteście siebie warci.- Powiedziałam oddalając się od nich.
~Sasuke~
Otworzyłem drzwi przepuszczając dziewczynę przed sobą. Uśmiechnęłam się delikatnie zerkając od włosów po sam dół. oczywiście zatrzymałem wzrok tam gdzie pewnie oberwał bym za to. Zatrzymałem się jednak po chwili zdziwiony po tym co właśnie zobaczyłem. Sakura uderzyła Ayako? Byłem w szoku nigdy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek zobaczę jak różowo włosa uderza inną dziewczynę. Zmrużyłem brwi czując dziwną atmosferę i spojrzałem na Ayako. Zacisnęła niebezpiecznie pięść i zamachnęła się by uderzyć sakurę. Moja ręka poruszyła się odruchowo. Złapałem ją za nadgarstek ściskając mocno. Spojrzałem się na nią. Czułem jej ciepło… mogłem nawet powiedzieć że była delikatna bałem się ścisnąć mocniej by nie skruszyć jej dłoni. Lecz to były tylko pozory gdyż tak naprawdę była znacznie silniejsza już za pierwszym szarpnięciem uwolniła by dłoń gdybym nie ścisnął mocniej.
- Puść…- Powiedziała w miarę spokojnie, lecz czułem, że tak nie jest. Nie posłuchałem, a nawet zacisnąłem mocniej dłoń by się nie wyrwała. Ale nie przewidziałem jednego. Zamachnęła się wolną ręką i uderzyła z całą siłą w moją przeponę. Złapałem gwałtownie powietrze upadając na kolana. Puściłem jej nadgarstek łapiąc się za brzuch. Mój świat zaczął wirować, a ja wciąż nie mogłem złapać powietrza..
- Zgłupiałaś co ty mu robisz!- Powiedziała Sakura podbiegając do mnie. Spojrzała się na mnie tym swoim zatroskanym spojrzeniem. Byłem wściekły. To nawet za mało powiedziane. Chciałem zamordować ją za ten cios. Przez Moment straciłem kontrolę co sprawiło że na mojej szyi zaczęła razszeżać się pieczęć.
- Ten cios był dla ciebie Sakura.- Powiedziała z nienawistnym spojrzeniem. Podeszła do niej zaciskając pieści. Czułem zbliżające się niebezpieczeństwo. Sakura mogła jej nie bić.
- Ayako uspokój się.- Powiedziałem po czym  spojrzałem na nią. W moich oczach mogła zobaczyć jedynie Sharingana. Tej reakcji po czarnowłosej się nie spodziewałem zaczęła się po prostu śmiać.
- Ja mam się uspokoić? Ja! O nie!- Cofnęła się i oddaliła kawałek dalej.
- To ona powinna się uspokoić. bić osobę, która nawet nie ma pojęcia za co oberwała.- Odwróciła się ponownie do nas  plecami.
- Jesteście siebie warci.- Powiedziała oddalając się od nich. No nie dziś oberwałem dwa razy ucierpiała na tym moja duma. Po pierwsze powaliła mnie na kolana, a co gorsze porównała mnie do niej. Spojrzałem się na Sakure wstając po czym zaczęłam iść chciałem pobyć sam. Nie zwracałem uwagi na to co mówiła za mną Sakura zniknąłem.
~Ayako~
- cholerny Sasuke! Po cholere się mieszał! Mogłam jej przywalić! Od uczyła by się takiego zachowania! Ale mnie zdenerwował… - Spojrzałam się na drżące dłonie i ruszyłam  w stronę Hotelu.  Powoli wytarłam krew cieknącą mi z rozciętej wargi i szłam dalej.
Weszłam do hotelu kierując się pod numer Sali, który podała mi recepcjonistka i weszłam z po schodach.
- 105…
-105…
- sala 105- Powtarzałam nie pewnie po czym zatrzymałam się przed salą i wyjęłam kluczyk. Wsadziłam do zamka przekręcając go. Gdy usłyszałam znajome klikniecie złapałam za klamkę otwierając drzwi. Weszłam do drzwi i weszłam do przestronnego pokoiku. W środku znajdowały się dwa łóżka stolik i dwie komody. Po prawej stronie były drzwi do łazienki. Podeszłam do jednego z łóżek po czym położyłam się na nim.
Obudziłam się słysząc otwieranie drzwi zerknęłam na ową osobę a moje oczy się zwęziły niebezpiecznie. Był to nie kto inny jak Landryna. Poszła w milczeniu do łazienki z której dopiero po godzinie wyszła. Weszłam w milczeniu z nią umyłam włosy, zęby. Zajęło mi to nie całe półgodziny po czym wróciłam do pokoju i się położyłam. Po czym zamknęłam oczy zasypiając.
~&~
- Ayako! Sakura wstawać wracamy już.- usłyszałam za drzwi głos Kakashiego bez sprzeciwu wstałam  i spakowałam się po czym ubrałam plecak na plecy i wyszłam nie mówiąc kompletnie nic do Sakury. Zatrzymałam się koło Kakashiego, a ten zerknął na mnie i uśmiechnął się.
- Zła noc?- zapytał cicho odwarknęłam by się nie odzywał co nie zbyt się mu spodobało. Po kilku minutach dołączyli pozostali. Sasuke chciał coś powiedzieć, lecz się odwróciłam do niego plecami i zaczełam iść.
- Sasuke co się stało?- Zapytał Kakashi zerkając na czarno włosego, a ten wzruszył jedynie ramionami.
- A było tak pięknie. – Powiedział zawiedziony Kakashi zerkając na moje plecy. Zignorowałam to.
- Ayako...- Usłyszałam Sasuke, który podszedł do mnie.
- Daj mi spokój…- Powiedziałam idąc nie patrząc się na niego.
- W…- Zaczął, a ja zerknęłam na niego.
- Nie chce się z Tob rozmawiać… czemu zawsze to ja mam kłopoty.- Powiedziałam kręcąc przecząco głową po czym  podeszłam do Naruto. Byłam zła nie wiedziałam czy na Sasuke czy na Sakure. Po prostu nie wiedziałam. Przygryzłam wargę idąc koło Naruto, który o dziwio milczał.
Wciąż miałam chęć uderzyć Sakure za to co mi zrobiła. Nie powinna uderzać kogoś bez powodu. Bo jaki miała? Dlatego ze wyszłam przed Sasuke z Baru? Co myślała ze co? Ze ja i on byliśmy na randce? Jej już naprawdę z mózgu woda została. Nie spodziewałam się, że mnie tak zdenerwuje tym swoim zachowaniem. Wiem, że Sasuke nie zawinił. nie mógł przewidzieć, że landryna mi przywali za nic. 
W milczeniu podążałam przez pustynie nie zwracając na nic uwagi z upływem czasu moja złość malała. Zatrzymaliśmy się dopiero gdy dotarliśmy na koniec pustyni i wbiegliśmy do lasu.
Poszłam na chwile nad jezioru. Ukucnęłam powoli nad brzegiem i zanurzyłam dłonie opłukując twarz.
Starałam się uspokoić swoje serce.
- Nie patrz się tak na mnie Sasuke. Nie myśl, że to głupie, iż jestem wściekła. W końcu to nie ty oberwałeś za nic. Tylko ja. A dlaczego? Nie wiem. Mogę jedynie przypuszczać.- Powiedziałam zerkając na niego.
- To na co jesteś zła?- Powiedział zdenerwowany.
- Przecież nic nie zrobiłem, a ty się na mnie złościsz.- Dodał, a ja podeszłam do niego.
- Nic nie zrobiłeś… - Powiedziałam pokazując na siniaka na nadgarstku w kształcie dłoni.
- Miałam prawo oddać Sakurze za to co mi zrobiła. A ty mnie powstrzymałeś. – Powiedziałam zła spoglądając na niego.
- Chciałaś ją zabić.- powiedział przybliżając.
- Zabić?- Zaśmiałam się krzywiąc. Chciałam go ominąć lecz zapał mnie za ramie zatrzymując w ten sposób.
- Puść mnie! Sasuke bo cię znów uderzę.- Powiedziałam zerkając na niego. Sasuke spojrzał się w moje oczy i puścił pochylając się nade mną odruchowo się cofnęłam uderzając plecami w pień drzewa spojrzałam na nie po czym na Sasuke.
Po chwili cofną się i ruszył. Osunęłam się na ziemię łapiąc się za kołatające serce. Starałam się je uspokoić ale nie udawało mi się po jakimś czasie zaczęłam słyszeć na wołania.
- Ayako…- Usłyszałam głos Naruto. I cicho westchnęłam. Czemu zawsze mnie wołają gdy nie mam ochoty jak na razie wychodzić.
- Do cholery gdzie ona polazła?- Zapytała Poirytowana Sakura. Wypuściłam powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Może się zgubiła?- Zapytał zaniepokojony Naruto. Wstałam niechętnie wpatrując się w stronę z której dochodziły głosy.
- Byłby przynajmniej spokój.- Powiedziała spokojnie Sakura.
- Sakura!- Zagrzmiał groźnie Kakashi. No tak jego cierpliwość poddaliśmy bardzo ciężkiej próbie.
- Mówię prawdę.- Powiedziała Sakura lecz zamilkła po chwili.
- Jest pewnie nad jeziorem.- Odezwał się nagle Sasuke.
- Skąd o tym wiesz Sasuke?- Zapytał Kakashi.
- Poszedłem z nią porozmawiać i wyjaśnić kilka nie jasności.- Odpowiedział na pytanie Sasuke. Cicho przeklnęłam. Sakura pewnie dostała furii. Przez to co właśnie powiedział.
- Jak to!- Krzyknęła Sakura. Mogłam jedynie wyobrażać sobie jak teraz wyglądała.
- Sakura uspokój się.- Powiedział Sasuke poirytowanym głosem.  Zaczęłam iść w ich kierunku. W prawdzie nawet nie spostrzegli, że się do nich zbliżałam.
- Wszyscy się uspokójcie.- Powiedziałam podchodząc do Kakashiego. Sakura oczywiście zmierzyła mnie swoim spojrzenie typu „ zamorduje cię gdy wejdziesz w drogę mojej miłości”
- Możemy iść już do wioski.- powiedziałam wskakując na drzewo po czym ruszyłam. Droga powrotna oczywiście przebiegła bez zastrzeżeń. A dlaczego? Ponieważ oczywiście ja się nie odzywałam do Sakury. A ona zresztą do mnie też. Sasuke nie rozmawiał z Naruto. Naruto starał się zagadać do Sakury. Natomiast Sakura do Sasuke.
W oddali widziałam już bramę wejściową do wioski. Za nią pojawił się oczywiście dwoje mężczyzn. Którzy byli zawsze ci sami.
Kotetsu ma ciemne, rozwichrzone włosy oraz czarną bródkę. Nos ma zawinięty bandażem. Ma na sobie standardowy strój shinobiego a na czole opaskę. Izumo natomiast ma czarne oczy. Jego włosy są koloru brązowego o średniej długości, Które przykrywają mu jedno oko. Opaskę nosi na głowie w formie bandany. Tak jak jego Kolega nosi standardowy strój shinobiegoz Konohy.  
Oby dwaj mężczyźni strzegli owej bramy. I zresztą odkąd pamiętam zawsze mieli takie zadanie. Byli jednymi z chuninów.
- Witaj Kakashi-san jak misja?- Powiedział Kotetsu z uśmiechem.
- W miarę dobrze jak zwykle jakimś cudem udało nam się ją wykonać.- Powiedział zerkając na swoich podopiecznych.
- Wracam do domu!- Powiedziałam głośno kierując się do domu.
- Jak zwykle lepiej uciekać- Powiedziała Sakura. Zatrzymałam się.
- Sakura wystarczy.- Powiedział Sasuke zerkając na moją twarz.
- Nie jest beznadziejna. Nie można na nią liczyć. Jest rozpieszczonym bachorem któremu rodzice pozwalają na wszystko pewnie są jakimiś nieudacznika…- Nie zdążyła do kończyć gdyż upadła na ziemie z  hukiem. Zaczęłam uderzać ją pięściami w twarz. Nie przestałam gdy zaczęła lecieć jej krew z nosa i z ust. W prawdzie była w takim szoku, że nawet się nie broniła.
- Ayoko!- Krzyknął Naruto starając mnie odciągnąć od landryny. Uderzyłam go na tyle silnie, że uderzył w o ścianę.
- Auu!- Wykaszlał krzywiąc się.
- Ayoko kurwa co ci odbiło!- Krzyknął Kakashi odciągając mnie spojrzałam na niego po czym na nią.
- Nic o mnie nie wiesz Landryna! I nie zbieraj sobie by oberwać jeszcze raz to było za to, że mi bez powodów przywaliłaś, ale powstrzymał mnie Sasuke.- Powiedziałam z nienawiścią w głosie.
- Zasłużyłaś sobie.- Powiedziała chcąc mnie uderzyć lecz złapał ją Sasuke. Spojrzałam się na nią lecz Kakashi odepchnął mnie.
- Macie się uspokoić zrozumiano! Sakura! Dla twojej wiadomości to Ayako odzyskała Zwój więc można polegać na niej na misji. A ty Ayako nie powinnaś tak wybuchać.- powiedział spoglądając na mnie.
- Jeszcze nie wybuchłam bo inaczej żadne z was by mnie nie powstrzymało.- Odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu. Po czym wbiegłam do środka i upadłam na łóżko zamykając oczy.