niedziela, 16 lutego 2014

To co już wszystko w porządku?


Ciemność powoli otaczała moje ciało. O dziwo ból jaki wcześniej czułam zaczął powoli zanikać. Bardzo mnie to cieszyło.  Każdy oddech zdawał mi się być trudny do wykonania. Na twarzy czułam dziwne krople. Nie były one zimne, a tym bardziej ciepłe. Owa ciemność zaczęła stawać się coraz silniejsza, aż w końcu pochłonęła mnie w całości. Mimo, iż walczyłam nie byłam w stanie się z niej uwolnić. Mój krzyk chciał wydobyć się z gardła tylko, że nic z tego nie wyszło. Czułam palenie w gardle tak jakby ktoś wlewał mi na siłę wrzątek.
- Co z nią?
W oddali słyszałam ciche głosy. Zdziwiłam się gdy wiedziałam, że znam je. Tylko musiałam sobie przypomnieć do kogo one należały.
- Kto mógł jej coś takiego zrobić?- Zapytała się jakaś dziewczyna. W mojej głowie zaczęły pojawiać się urywki wspomnień.
- Nie wiem kto, ale nie miał żadnego sumienia.- Ponownie usłyszałam czyjś głos. Pragnęłam podążać w ich kierunku, lecz z jakiegoś powodu nie miałam siły.
- Jest silnie odwodniona i mocno poturbowana.- Głos ten należał do nieznanej mi dotąd osoby. Po moich plecach przeszyły ciarki.
- Musicie już wyjść.
-Dlaczego?
- Musi odpoczywać gdy się obudzi to zostaniecie natychmiastowo o tym poinformowani.
- Trzymam was za słowo. Chodźcie!
- Hai
Głosy tak jak szybko się pojawiły to tak samo znikły. A ja pozwoliłam ciemności otoczyć minie.
Od zawsze zdawało mi się, że w ciemności będzie zimno i strasznie, lecz nie tu. Tu czułam się bezpiecznie nie musiałam się niczego obawiać. Wiedziałam, że nie zostanę tu zraniona.
Jednak po upływie czasu ból zaczął wracać z dwukrotnie większą siłą. Zmarszczyłam brwi z bólu, a z gardła wydobył się cichy syk.
Na samym początku widziałam nie wyraźnie. Zamrugałam kilkakrotnie zerkając ponownie. Nie znałam tego miejsca. Ściany jakby to ująć białego koloru na sali znajdowały się jeszcze dwa inne łóżka.
Koło każdego mała szafka. Zerknęłam na swoje nogi. Byłam przykryta białą pościelą. Moje dłonie delikatnie leżały na niej obie owinięte bandażami. Zerknęłam po chwili na drzwi, które się otworzyły i weszła nieznana mi kobieta.
- Obudziłaś się w końcu- Powiedziała przyjemnym głosem spojrzałam na swoje dłonie.
- Gdzie ja jestem?- Wyszeptałam słabo rozglądając się w około. Było już widno zastanawiałam się jak długo byłam nieprzytomna. Lecz nie chciałam jak na razie się o to pytać. Wolałam poczekać jakiś czas.
- W szpitalu.- Odpowiedziała spojrzałam na nią nie pewnie.
- W szpitalu? Dlaczego?- Zapytałam się usiłując usiąść, lecz pielęgniarka powstrzymała mnie kładąc na ramieniu rękę.
- Nie wstawaj jesteś jeszcze osłabiona.- Powiedziała spokojnie uśmiechając się do mnie.
- Byłam na pustyni…- wyszeptałam przypominając sobie urywki.
- Tak. I zostałaś tam znaleziona.- Odpowiedziała mi opanowanym tonem.
- Kto mnie tu przyprowadził?- Zapytałam mrużąc brwi zerkając na pielęgniarkę, która spokojnie się uśmiechała. Czasem się zastanawiałam czy to naprawdę był jej uśmiech czy też sztuczny.
- Oczywiście twoja drużyna.- Powiedziała zerkając na mnie, a ja zmarszczyłam brwi.
- Moja drużyna?- Zdziwiłam się zerkając na nią.
- Tak twoja drużyna. Coś nie tak?- Wyszeptała patrząc się na mnie zmartwionym wzrokiem opuściłam głowę zastanawiając się nad tą drużyną i przypomniałam sobie nie zbyt miłe wydarzenie.  Spoważniałam po chwili.
- Są tu?- Zerknęłam na drzwi nie chciałam jak na razie z nikim rozmawiać, lecz wiedziałam, że to będzie nie do wykonania. Bowiem pewnie dostali rozkaz by poinformować ich o poprawi mojego stanu zdrowia. Więc wiedziałam już, co mnie czeka w najbliższym czasie. Co mi się nie zbyt podobało. Nie chciałam się tłumaczyć z tego co robiłam, a czego nie.
- Oczywiście martwią się o ciebie…- Powiedziała pielęgniarka poprawiając moja pościel spojrzałam na nią jak na wariatkę, która właśnie uciekła z zakładu psychiatrycznego.
- He?- Odpowiedziałam jej patrząc na nią nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Więc gdy tylko się na mnie spojrzała cofnęła się wystraszona.
- Dziwnie się zachowujesz może zawołam lekarza?- Zapytała się zmartwionym głosem podchodząc do drzwi chcąc przez nie wyjść.
- Nie. To tylko zmęczenie- uśmiechnęłam się delikatnie. Zerkając na nią spokojnie. Na szczęście uwierzyła mi i zaczęła nalewać mi do szklanki wodę.  Wypiłam powoli zawartość szklanki krzywiąc się z bólu.
- Mogę ich zawołać.- Powiedziała nie musiała mi mówić o kim jest mowa dobrze wiedziałam, kogo miała na myśli. Wzięłam szklankę w dłonie wpatrując się przez chwilę w wodę.
- Jak to nie sprawi pani kłopotów. – Powiedziałam spoglądając się na znikającą pielęgniarkę w drzwiach.
Na korytarzu było słychać głosy. Pewnie należały do lekarzy oraz innych pacjentów. Zamknęłam oczy gdy doszedł mnie donośny huk. Spojrzałam ze strachem na blondyna, który oczywiście bardzo cicho i spokojnie wszedł do sali, że o mały włos nie wyważył drzwi.
- Naruto?- Zdziwiłam się nie pewna czy dobrze widzę. Moje dłonie zacisnęły się mocniej na szklance którą miała właśnie w rękach.
- Tak to ja- Odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Następnym razem nie rób takiego wejścia smoka.- Powiedziałam ciut oburzona każdy byłby wściekły na takie zachowanie.
-Gomene- wyszeptał zerkając na drzwi w których znajdowała się reszta.
- Jak się czujesz?- Zapytał się Kakashi co Mnie trochę zdziwiło. spojrzałam nie pewnie w bok. Wpatrując się w białą ścianę.
- Um… Dobrze…- wyszeptałam nie patrząc na nich.
- Naruto i reszta możecie nas zostawić samych?- Zapytał  Kakashi mimo iż, ja wiedziałam o co chodziło mu po tej głowie. Sakura złapała Naruto i Sasuke wychodząc z Sali. Zresztą tak samo postąpiła  pielęgniarka.
- Musimy pogadać.- Powiedział siadając na krześle.
„ O boże zapowiada się długa rozmowa” – myślałam zerkając na niego ze strachem. Po chwili opuściłam jednak  wzrok na ziemię.
- Więc zacznijmy od tego kto cię tak załatwił?- Zapytał spokojnym tonem. Spojrzał się na mnie starając się pewnie dostrzec jak zareaguje na to. Spojrzałam jedynie na dłonie. Bandaż jaki miałam na nich zaczął zmieniać barwę na bordowy.
- Spadłam ze wzgórza…- powiedziałam nie pewnie. Wiedziałam że wyczuje moje wahanie. Przecież nie mogę powiedzieć, że spotkałam jakiś ludzi na niej. Nawet nie byłam pewna czy naprawdę ich widziałam.
- Z wzgórza? Na pustyni? – Zdziwił się. Oczywiście nie uwierzył mi w to. Byłabym zdziwiona jak by było odwrotnie oczywiście.
- Nie wiem jak mam nazwać te ogromne górki z piaski.- Powiedziałam zła na niego. Spojrzałam Kakashiego zaciskając dłonie na szklance. Wiedziałam ze nie zbyt mi wierzył. W końcu byłam do tego przyzwyczajona.
- Uspokój się…- Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zacisnęłam bardziej dłonie co sprawiło, że zwrócił na to swoją uwagę.
- Łatwo panu mówić. – Powiedziałam oburzona nie patrząc na niego. Mój oddech był spokojny, mimo iż zadawał jak dla mnie niepotrzebne pytania.
- Chodziło mi o to kto cię zaatakował.- Powiedział przyglądając się mojej reakcji. Zadawałam sobie z tego sprawę, lecz nie mogłam dać po sobie poznać tego, że kogoś chyba widziałam na pustyni. Wolałam siedzieć cicho.
- A kto miałby mnie atakować? – Zdziwiłam się jakbym o niczym nie wiedziała. Kakashi zmrużył podejrzliwie swoje jedyne widoczne.
- To ja tu zadaje pytania nie odwrotnie.- Przypomniał mi co sprawiło ze zacisnęłam zęby mocniej. Musiałam się uspokoić. Poluźniłam swój uścisk na szklance.
- Nikt mnie nie zaatakował rozumie pan.- Powiedziałam spokojnie. Spojrzałam na niego.  O dziwo byłam poważna.  
- Twoje rany nie są dowodem na to co mówisz.- Powiedział pokazując na bandaże. Spojrzałam na niego i wzruszyłam delikatnie ramionami. Tym razem to on zacisną dłonie w pięści. Po chwili jednak schował je do kieszeni w spodniach i oparł się o ścianę
- A po co mieli by mnie atakować? Zgubiłam się na pustyni wcześniej czy później zdechła bym tam. Po co mieli by marnować na mnie siły?- Zapytałam ironicznie co nie spodobało się Kakashiemu, a mnie mało to obchodziło. Miałam dosyć tych wszystkich pytań.
- Ayako!- Uniósł głos, lecz jeszcze nie krzyczał. Widać, że trudno jest wyprowadzić go z równowagi nie tak jak inni.
- Proszę pana nie okłamuje pana to jest logiczne, że nie traciliby siły na osobę, która ledwie co zipie. Czyż nie? Proszę mi już nie zadawać tak głupich pytani. – Powiedziałam zerkając przed siebie.
- Kiedy będę mogła opuścić szpital?- Dodałam mimo, iż znałam odpowiedz na swoje pytanie chciałam chodź raz się mylić.
- Nie wiemy jeszcze to zależy od lekarz.- Powiedział podchodząc do okna.
- Oczywiście!- Krzyknęłam zła, a zarazem poirytowana tym wszystkim.
- Ayako…- Upomniał mnie tym razem spokojniej. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
-  Co tym razem?- Zapytałam się podnosząc przy tym ton.
- Nie takim tonem.- Powiedział odwróciłam jedynie głowę w bok nie zwracając na niego uwagi.
Nie wiedziałam, czemu pozostali wchodzili do sali osobno. Pierwszą osobą, która weszła był nie kto inny jak Naruto. Usiadł na krześle patrząc się na mnie.
- Jak się czujesz?- Zapytał się zmartwionym tonem. Nie patrzałam się na niego. Moje dłonie zaciskały się niebezpiecznie na szklance.
- Dobrze…- Odpowiedziałam krótko i zwięźle.
- Wiesz jak się martwiliśmy o ciebie.- Powiedział a mi zachciało się śmiać mogłam jeszcze uwierzyć w to, że on ale Sasuke, a tym bardziej  Sakura. 
- O mnie?- Zapytałam się nie pewnie.
- Tak o ciebie!- Krzyknął nagle, aż podskoczyłam. Kiedyś mu za to przywalę. Spojrzałam na mokrą plamie która pojawiła się na pościeli po wylaniu wody.
- Sakurka z wszystkich sił biegła by cię dogonić!- Ponownie krzyknął coraz bardziej uważałam, że jest w niej mocno zakochany.
- Landryna biegła chcąc mnie dogonić?- Ponownie zadałam pytanie z niedowierzaniem w głosie co nie spodobało się zbytnio Naruto.
- Tak… I to nie jest LANDRYNA!- Powiedział zmieszany nie wiedząc jak na to zaaragować. W prawdzie nawet poprawił mi odrobinę nastrój.
- Wątpię…- Powiedziałam odwracając wzrok. Słyszałam jak nabiera gwałtownie powietrza.
- Ayako!- Krzyknął zły na mnie.
- Mówię prawdę Sakura starała się was dogonić, a nie mnie.- powiedziałam spokojnie spoglądając się na niego.
- Czemu w to wątpisz. - Zerknął smutno na mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami co sprawiło, że Naruto zaczął się coraz bardziej denerwując.
- Mówię to co wiem Naruto. – Powiedziałam spokojnie zerkając na niego. Po chwili jednak opuściłam wzrok. Po chwili jednak ktoś zapukał w drzwi. Zerknęłam na nie gdzie pojawiła się Sakura.
- Naruto rusz tę dupę nie tylko ty chcesz z nią porozmawiać – Powiedziała zła na blondyna. Zmarszczyłam brwi po czym ciężko westchnęłam. Spojrzałam jeszcze raz na Naruto.
- Na razie!- Zawołał Naruto z uśmiechem wybiegając z sali. Uśmiechnęłam się delikatnie. Do środka weszła nie pewna Sakura. Spojrzałam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. W prawdzie nawet dobrze nie było widać czy się uśmiecham czy po prostu skrzywiłam się z bólu.
- Przepraszam…- Wyszeptała zerkając na mnie smutnym spojrzeniem. Spojrzałam na nią nie dowierzając za to co słyszę.
- Za co?- Zdziwiłam się. Nie miałam pojęcia co myśleć o tym wszystkim. Wolałam jak Sakura była dalej taka jaka była.
- Za moje zachowanie.- Powiedziała smutno, a ja zerknęłam na nią nie pewnie.
- Nic się nie stało.- Wyszeptałam nie pewnie zamykając oczy.
- Przepraszam nie chcę ci przeszkadzać więc pójdę już odpoczywaj. – Powiedziała wychodząc, a ja oparłam głowę o poduszkę zerkając na sufit. Zamknęłam oczy by chodź odrobinkę się zdrzemnąć.
~&~
Powoli otworzyłam oczy zerkając na okno. Ile to ja spałam? Przetarłam delikatnie oczy krzywiąc się. Po chwili przeciągnęłam się.
- W końcu się obudziłaś. – Powiedział znajomy mi głos. Spojrzałam się w czarne oczy Sasuke. Moje oczy delikatnie się zwęziły.
- A nie widać.- Powiedziałam zerkając na niego. I cicho prychnęłam zakładając ręce na piersiach.
- Wciąż jesteś zła za tą łazienkę? – Zapytał  zerkając na mnie tajemniczym spojrzeniem.
- Czy to nie logiczne. – Powiedziałam zerkając na niego. - Wszedłeś mi do łazienki.- Powiedziałam zła na niego.
- Miałaś ręcznik.- Powiedział, a ja poczerwieniałam na twarzy.
- I co z tego, że miałam ręcznik…- wyszeptałam nie patrząc na niego, a on się uśmiechnął chciałam by przestał się na mnie tak patrzeć.
- To o co się tak wściekłaś bo wątpię ze o to, że ciebie widziałem.
- Myślisz, że będę jak Sakura… jesteś w błędzie po prostu nie spodziewałam się, że wleziesz mi do łazienk,i a powinieneś wiedzieć, że lepiej nie włazić dziewczynie do łazienki. –Powiedziałam wypuszczając powietrze co sprawiło, że się zaśmiał.
- Bardzo zabawne! No naprawdę…- powiedziałam pod denerwowana i spojrzałam w okno.
- Twoi rodzice widzieli cię bez ubrań więc czego się wstydzisz.
- Przykro mi, ale nie miałam rodziców. I co cię to obchodzi o co jestem wściekła może po prostu czuję upokorzenie i wstyd. – Powiedziałam zerkając na niego, a on spokojnie się na mnie spojrzał.
- I muszę kłamać przed Sakurą. – Powiedziałam w prawdzie tak czy siak nie powiedziała bym o tym Sakurze. Po prostu wiedziałam co by się stało.
- Jak chcesz możesz jej powiedzieć, ale mogę ci powiedzieć co się stanie.- Powiedział spokojnie. Po czym przysuną krzesło bliżej łóżka na którym leżałam.
- Co takiego?- Zapytałam zerkając na niego. Sasuke uśmiechnął się złośliwie.
- Jeszcze tego nie zauważyłaś?- Zapytał z tym uśmieszkiem na twarzy.
- Oczywiście zauważyłam jej dziwne zachowanie i nie martw się nie chce o tym nawet wspominać i myśleć o tym.- Powiedziałam zerkając na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- I przepraszam.- Powiedział zwieszając głowę co mnie zdziwiło.
- Za to ze weszłam ci do łazienki nie zrobiłem tego specjalnie po prostu ten cholerny głupek imieniem Naruto wylał na mnie gorący napój gdy spytałem się czy łazienka jest wolna służąca powiedziała, że tak, więc wszedłem i wtedy zostałem powalony uderzeniem. – Powiedział. Poczułam się winna tego co się wydarzyło w łazience..
- Przepraszam, że cię uderzyłam, ale…- Powiedziałam zerkając na ziemię.
- Nic się nie stało nikt z nas nie zawinił.- Powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam czemu nie podobał mi się ten jego spokój.
- Ale drugi raz mnie bić nie musiałaś.- Powiedział mrużąc czoło.
- To nie musiałeś mierzyć mnie tak wzrokiem po prostu mogłeś wyjść, a nie.- Powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Więc wszystko jasne?- Zapytał, a ja zmrużyłam oczy nie pewnie zastanawiając się nad tym.
- Tak po prostu zapomnijmy o tym co miało miejsce w gorących źródłach. – Powiedziałam spokojnie z uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem czy to będzie możliwe do wykonania.- Powiedział zasłaniając usta. Spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach.
- Zachowam to dla siebie.- Powiedział spokojne spoglądając na mnie.
- Jak komuś powiesz zginiesz.- Powiedziałam pokazując na niego palcem wskazującym. Nie żartowałam mówiąc to.
- Przecież nic takiego nie widziałem.- Powiedział spokojnie podnosząc delikatnie ręce do góry w geście poddania się.
- Koniec tematu nie wspominaj o tym…- Powiedziałam spoglądając się przed siebie.
- Dobrze niech ci będzie. – Uśmiechnął się podając mi rękę. Uścisnęłam ją delikatnie po czym zabrałam kładąc na pościeli.
- Dziękuje…- powiedziałam oddychając spokojnie natomiast Sasuke delikatnie się uśmiechnął. I umilkliśmy oboje. Nie miałam powodów by rozmawiać z nim i z resztą on tak samo.
Czas mijał nam w milczeniu. Po pewnym czasie w końcu przyszedł do mnie lekarz, który pozwolił mi już opuścić szpital. Wstałam zerkając na Sasuke po czym wyszłam z sali i zaczęłam kierować się na podwórko od razu dostrzegłam Sakure. Podeszłam do niej i usiadłam nie wiedząc za bardzo czy dobrze postępuje.
- Coś się stało?- Zapytałam nie pewnie zerkając na nią.
- Nie to nic takiego.- Powiedziała spokojnie.
- Rozumiem.- Wyszeptałam nie wiedząc zbytnio co powiedzieć wiedziałam, że jak coś nie tak powiem to może wpaść w szał, a przed chwilą udało mi się ciut załagodzić kłótnie z Sasuke. Miałam wpakować się w kolejną kłótnie.
- W końcu jesteśmy wszyscy razem, więc możemy zaczynać naszą misję. – Powiedział Kakashi podchodząc do nas z Sasuke, Naruto i trzema innymi osobami.
- Ayako to jest Temari.- Powiedział spokojnie Kakashi pokazując na dziewczynę z wielkim wachlarzem na plecach miała cztery kiteczki na głowie.
- Miło mi cię poznać Temari.- Powiedziałam kłaniając się delikatnie.
- To jest Kankuro.- Powiedział na dziwnie ubranego i pomalowanego chłopaka. Kiwnęłam jedynie głową.
- A ten tutaj to…
- Sabaku no Gaara.- Przedstawił się spokojnym głosem Uśmiechnęłam się do niego.
- Milo mi was poznać.- Powiedziałam do nich zerkając na Kakashiego.
- Wiesz, że przyszliśmy wzmocnić nasze stosunki sojusznicze, więc mamy pomóc im w schwytaniu pewnych ludzi.- Powiedział Kakashi.
- Rozumiem.- Powiedziałam spokojnie wstając po czym podążyłam w stronę bramy.
- Już lepiej się czujesz?- Zapytał się Gaara spojrzałam się na niego.
- Dobrze się czuję.- Powiedziałam spokojnie zerkając na nich.
- Gdzie idziemy Kakashi?
- Nie martw się nie daleko i to oni prowadzą.- Powiedział pokazując na ruszającą już trójkę Shinobi z piasku. Pognałam za nimi w milczeniu przyglądałam się im z uwagą.
- Nie powinnaś tak robić.- Powiedział Kakashi zwalniając tak by wyrównać tępa do mojego.
- Jak?- Zdziwiłam się spoglądając na niego. Poprawiłam delikatnie włosy.
- Iść za nami znów chcesz się zgubić.- Powiedział spokojnie.
- Nie zgubie się.- Uśmiechnęłam się delikatnie.
Kakashi biegł tuż obok mnie spoglądałam na ziemie starając się dotrzymać ich kroku. Gaara rozmawiał z Naruto jakby znali się od dziecka. Sasuke biegł kolo milczącej Temari pewnie, dlatego wybrał właśnie ją. A Sakura biegła koło Kankuro gdzie oboje zaskakująco milczeli.
Cała podróż zajęła nam cały dzień, gdy dotarliśmy na miejsce oparłam się o drzewo ciężko oddychając.
- Słaba jesteś…- zaczęła Temari a ja zerknęłam na nią. Zignorowałam ją idąc w stronę Kakashiego.

- Odpocznijcie jutro porozmawiamy o naszym planie- powiedział. Podeszłam do drzewa obierając się o nie, po czym zasnęłam jak zabita.

4 komentarze:

  1. Dzieje się dzieje :D Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ten wątek z Sasuke. Życzę weny na nową notkę i pamiętaj że czekam na nią z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, witam ;)
    Szybko przeczytałam wszystkie i mało mi! Z tego co zdążyłam zauważyć, to Ayako z Temari nie polubią się za bardzo.Osobiście mam nadzieję, że napiszesz coś więcej o tejże wielkiej i cudownej organizacji Brzasku, którą spotkała główna bohaterka (po prostu ubóstwiam Akatsuki <3) Życzę dużo weny na dalsze rozdziały, czekając niecierpliwie ;D
    PS. Jeśli to nie problem to proszę o informowanie mnie pod notkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Sasuke przeprosił???Chyba nam saska podmienili!!Ludzie sasuke nam podmienili?!!
    Ayako taka biedna i obolała, normalnie szkoda mi silnej biulki. Sakura z nią gada NORMALNIE???? Że what?? Sakure tez nam chyba podmienili!
    Pozdrowienia i weny zycze !
    Nari Miroki

    OdpowiedzUsuń
  4. No muszę przyznać.. Notka prezentuje się bardzo dobrze :d Aż ciekawa jestem, jak Temari i Ayako bd się dogadywać ^^ :D haha już głowie zrodził mi się pomysł na walkę między nimi :D Zgadzam się z koleżanką z góry (tak sądzę, że tak będzie jak dodam koma), chyba Saska podmienili :D Ciekawe co dalej.. To cholerne pytanie pojawiło się w mojej głowie i nie mogę się go pozbyć. Jeśli chodzi o styl pisania. Za dużo słowa "zerknąć" czytam i "zerknąć zerknąć zerknąć". Potem nagle spojrzeć, zobaczyć, a później znowu zerknąć. używaj słownika wyrazów bliskoznacznych, albo przeplataj raz zerknąć, raz spojrzeć i to nie będzie widoczne. poza tym, krótko mówiąc "opieprzyłam" cię za ortografię i widzę naprawdę sporą poprawę, jeszcze trochę i błędów nie będzie. Ale z kolei teraz doczepię się interpunkcji. To wygląda tak, jakbyś sobie stawiała przecinek gdzie chcesz, bo nie przywiązujesz do tego jakiejś wagi, albo "bo tak ładnie wygląda". Spróbuj przeczytać na głos i zobacz, kiedy robisz "oddech". Najprawdopodobniej tam musi być przecinek (oczywiście przed i po "i" przecinka się nie stawia, znaczy czasami tak, ale w innej sytuacji). Poza tym źle dobierasz niektóre znaki, przez co jak się czyta, to ten tekst jest taki "bez uczuć". Przykłady: Było "Nikt mnie nie zaatakował rozumie pan." Powinno być: "Nikt mnie nie zaatakował, rozumie pan?" (zwróć uwagę na znak zapytania, już nie wspomnę, że powinien być przecinek w miejscu, w którym go postawiłam) Tak samo powinno być : "Czemu w to wątpisz??" "A nie widać??" No to tyle z mojej strony czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń