Ciemność powoli otaczała
moje ciało. O dziwo ból jaki wcześniej czułam zaczął powoli zanikać. Bardzo
mnie to cieszyło. Każdy oddech zdawał mi
się być trudny do wykonania. Na twarzy czułam dziwne krople. Nie były one zimne,
a tym bardziej ciepłe. Owa ciemność zaczęła stawać się coraz silniejsza, aż w
końcu pochłonęła mnie w całości. Mimo, iż walczyłam nie byłam w stanie się z
niej uwolnić. Mój krzyk chciał wydobyć się z gardła tylko, że nic z tego nie
wyszło. Czułam palenie w gardle tak jakby ktoś wlewał mi na siłę wrzątek.
- Co z nią?
W oddali słyszałam ciche
głosy. Zdziwiłam się gdy wiedziałam, że znam je. Tylko musiałam sobie przypomnieć
do kogo one należały.
- Kto mógł jej coś takiego
zrobić?- Zapytała się jakaś dziewczyna. W mojej głowie zaczęły pojawiać się
urywki wspomnień.
- Nie wiem kto, ale nie miał
żadnego sumienia.- Ponownie usłyszałam czyjś głos. Pragnęłam podążać w ich kierunku,
lecz z jakiegoś powodu nie miałam siły.
- Jest silnie odwodniona i
mocno poturbowana.- Głos ten należał do nieznanej mi dotąd osoby. Po moich
plecach przeszyły ciarki.
- Musicie już wyjść.
-Dlaczego?
- Musi odpoczywać gdy się
obudzi to zostaniecie natychmiastowo o tym poinformowani.
- Trzymam was za słowo. Chodźcie!
- Hai
Głosy tak jak szybko się pojawiły
to tak samo znikły. A ja pozwoliłam ciemności otoczyć minie.
Od zawsze zdawało mi się, że
w ciemności będzie zimno i strasznie, lecz nie tu. Tu czułam się bezpiecznie
nie musiałam się niczego obawiać. Wiedziałam, że nie zostanę tu zraniona.
Jednak po upływie czasu ból
zaczął wracać z dwukrotnie większą siłą. Zmarszczyłam brwi z bólu, a z gardła
wydobył się cichy syk.
Na samym początku widziałam
nie wyraźnie. Zamrugałam kilkakrotnie zerkając ponownie. Nie znałam tego
miejsca. Ściany jakby to ująć białego koloru na sali znajdowały się jeszcze dwa
inne łóżka.
Koło każdego mała szafka.
Zerknęłam na swoje nogi. Byłam przykryta białą pościelą. Moje dłonie delikatnie
leżały na niej obie owinięte bandażami. Zerknęłam po chwili na drzwi, które się
otworzyły i weszła nieznana mi kobieta.
- Obudziłaś się w końcu-
Powiedziała przyjemnym głosem spojrzałam na swoje dłonie.
- Gdzie ja jestem?-
Wyszeptałam słabo rozglądając się w około. Było już widno zastanawiałam się jak
długo byłam nieprzytomna. Lecz nie chciałam jak na razie się o to pytać. Wolałam
poczekać jakiś czas.
- W szpitalu.- Odpowiedziała
spojrzałam na nią nie pewnie.
- W szpitalu? Dlaczego?-
Zapytałam się usiłując usiąść, lecz pielęgniarka powstrzymała mnie kładąc na
ramieniu rękę.
- Nie wstawaj jesteś jeszcze
osłabiona.- Powiedziała spokojnie uśmiechając się do mnie.
- Byłam na pustyni…-
wyszeptałam przypominając sobie urywki.
- Tak. I zostałaś tam
znaleziona.- Odpowiedziała mi opanowanym tonem.
- Kto mnie tu przyprowadził?-
Zapytałam mrużąc brwi zerkając na pielęgniarkę, która spokojnie się uśmiechała.
Czasem się zastanawiałam czy to naprawdę był jej uśmiech czy też sztuczny.
- Oczywiście twoja drużyna.-
Powiedziała zerkając na mnie, a ja zmarszczyłam brwi.
- Moja drużyna?- Zdziwiłam
się zerkając na nią.
- Tak twoja drużyna. Coś nie
tak?- Wyszeptała patrząc się na mnie zmartwionym wzrokiem opuściłam głowę
zastanawiając się nad tą drużyną i przypomniałam sobie nie zbyt miłe
wydarzenie. Spoważniałam po chwili.
- Są tu?- Zerknęłam na drzwi
nie chciałam jak na razie z nikim rozmawiać, lecz wiedziałam, że to będzie nie
do wykonania. Bowiem pewnie dostali rozkaz by poinformować ich o poprawi mojego
stanu zdrowia. Więc wiedziałam już, co mnie czeka w najbliższym czasie. Co mi
się nie zbyt podobało. Nie chciałam się tłumaczyć z tego co robiłam, a czego
nie.
- Oczywiście martwią się o
ciebie…- Powiedziała pielęgniarka poprawiając moja pościel spojrzałam na nią
jak na wariatkę, która właśnie uciekła z zakładu psychiatrycznego.
- He?- Odpowiedziałam jej
patrząc na nią nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Więc gdy tylko się na mnie
spojrzała cofnęła się wystraszona.
- Dziwnie się zachowujesz
może zawołam lekarza?- Zapytała się zmartwionym głosem podchodząc do drzwi
chcąc przez nie wyjść.
- Nie. To tylko zmęczenie-
uśmiechnęłam się delikatnie. Zerkając na nią spokojnie. Na szczęście uwierzyła
mi i zaczęła nalewać mi do szklanki wodę. Wypiłam powoli zawartość szklanki krzywiąc się
z bólu.
- Mogę ich zawołać.- Powiedziała
nie musiała mi mówić o kim jest mowa dobrze wiedziałam, kogo miała na myśli. Wzięłam
szklankę w dłonie wpatrując się przez chwilę w wodę.
- Jak to nie sprawi pani kłopotów.
– Powiedziałam spoglądając się na znikającą pielęgniarkę w drzwiach.
Na korytarzu było słychać
głosy. Pewnie należały do lekarzy oraz innych pacjentów. Zamknęłam oczy gdy
doszedł mnie donośny huk. Spojrzałam ze strachem na blondyna, który oczywiście
bardzo cicho i spokojnie wszedł do sali, że o mały włos nie wyważył drzwi.
- Naruto?- Zdziwiłam się nie
pewna czy dobrze widzę. Moje dłonie zacisnęły się mocniej na szklance którą miała
właśnie w rękach.
- Tak to ja- Odpowiedział z
uśmiechem na twarzy.
- Następnym razem nie rób takiego wejścia smoka.- Powiedziałam ciut oburzona każdy byłby wściekły na
takie zachowanie.
-Gomene- wyszeptał zerkając
na drzwi w których znajdowała się reszta.
- Jak się czujesz?- Zapytał
się Kakashi co Mnie trochę zdziwiło. spojrzałam nie pewnie w bok. Wpatrując się
w białą ścianę.
- Um… Dobrze…- wyszeptałam
nie patrząc na nich.
- Naruto i reszta możecie
nas zostawić samych?- Zapytał Kakashi
mimo iż, ja wiedziałam o co chodziło mu po tej głowie. Sakura złapała Naruto i
Sasuke wychodząc z Sali. Zresztą tak samo postąpiła pielęgniarka.
- Musimy pogadać.-
Powiedział siadając na krześle.
„ O boże zapowiada się długa
rozmowa” – myślałam zerkając na niego ze strachem. Po chwili opuściłam
jednak wzrok na ziemię.
- Więc zacznijmy od tego kto
cię tak załatwił?- Zapytał spokojnym tonem. Spojrzał się na mnie starając się
pewnie dostrzec jak zareaguje na to. Spojrzałam jedynie na dłonie. Bandaż jaki miałam na nich zaczął zmieniać barwę na bordowy.
- Spadłam ze wzgórza…-
powiedziałam nie pewnie. Wiedziałam że wyczuje moje wahanie. Przecież nie mogę powiedzieć, że spotkałam jakiś ludzi na niej. Nawet nie byłam pewna czy
naprawdę ich widziałam.
- Z wzgórza? Na pustyni? – Zdziwił
się. Oczywiście nie uwierzył mi w to. Byłabym zdziwiona jak by było odwrotnie
oczywiście.
- Nie wiem jak mam nazwać te
ogromne górki z piaski.- Powiedziałam zła na niego. Spojrzałam Kakashiego
zaciskając dłonie na szklance. Wiedziałam ze nie zbyt mi wierzył. W końcu byłam
do tego przyzwyczajona.
- Uspokój się…- Powiedział
tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zacisnęłam bardziej dłonie co sprawiło, że zwrócił
na to swoją uwagę.
- Łatwo panu mówić. – Powiedziałam
oburzona nie patrząc na niego. Mój oddech był spokojny, mimo iż zadawał jak dla
mnie niepotrzebne pytania.
- Chodziło mi o to kto cię
zaatakował.- Powiedział przyglądając się mojej reakcji. Zadawałam sobie z tego sprawę,
lecz nie mogłam dać po sobie poznać tego, że kogoś chyba widziałam na pustyni.
Wolałam siedzieć cicho.
- A kto miałby mnie
atakować? – Zdziwiłam się jakbym o niczym nie wiedziała. Kakashi zmrużył
podejrzliwie swoje jedyne widoczne.
- To ja tu zadaje pytania
nie odwrotnie.- Przypomniał mi co sprawiło ze zacisnęłam zęby mocniej. Musiałam
się uspokoić. Poluźniłam swój uścisk na szklance.
- Nikt mnie nie zaatakował
rozumie pan.- Powiedziałam spokojnie. Spojrzałam na niego. O dziwo byłam poważna.
- Twoje rany nie są dowodem
na to co mówisz.- Powiedział pokazując na bandaże. Spojrzałam na niego i
wzruszyłam delikatnie ramionami. Tym razem to on zacisną dłonie w pięści. Po
chwili jednak schował je do kieszeni w spodniach i oparł się o ścianę
- A po co mieli by mnie
atakować? Zgubiłam się na pustyni wcześniej czy później zdechła bym tam. Po co
mieli by marnować na mnie siły?- Zapytałam ironicznie co nie spodobało się
Kakashiemu, a mnie mało to obchodziło. Miałam dosyć tych wszystkich pytań.
- Ayako!- Uniósł głos, lecz
jeszcze nie krzyczał. Widać, że trudno jest wyprowadzić go z równowagi nie tak
jak inni.
- Proszę pana nie okłamuje
pana to jest logiczne, że nie traciliby siły na osobę, która ledwie co zipie.
Czyż nie? Proszę mi już nie zadawać tak głupich pytani. – Powiedziałam zerkając
przed siebie.
- Kiedy będę mogła opuścić
szpital?- Dodałam mimo, iż znałam odpowiedz na swoje pytanie chciałam chodź raz
się mylić.
- Nie wiemy jeszcze to
zależy od lekarz.- Powiedział podchodząc do okna.
- Oczywiście!- Krzyknęłam zła,
a zarazem poirytowana tym wszystkim.
- Ayako…- Upomniał mnie tym
razem spokojniej. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
- Co tym razem?- Zapytałam się podnosząc przy
tym ton.
- Nie takim tonem.- Powiedział
odwróciłam jedynie głowę w bok nie zwracając na niego uwagi.
Nie wiedziałam, czemu
pozostali wchodzili do sali osobno. Pierwszą osobą, która weszła był nie kto
inny jak Naruto. Usiadł na krześle patrząc się na mnie.
- Jak się czujesz?- Zapytał
się zmartwionym tonem. Nie patrzałam się na niego. Moje dłonie zaciskały się
niebezpiecznie na szklance.
- Dobrze…- Odpowiedziałam
krótko i zwięźle.
- Wiesz jak się martwiliśmy
o ciebie.- Powiedział a mi zachciało się śmiać mogłam jeszcze uwierzyć w to,
że on ale Sasuke, a tym bardziej Sakura.
- O mnie?- Zapytałam się nie
pewnie.
- Tak o ciebie!- Krzyknął
nagle, aż podskoczyłam. Kiedyś mu za to przywalę. Spojrzałam na mokrą plamie
która pojawiła się na pościeli po wylaniu wody.
- Sakurka z wszystkich sił
biegła by cię dogonić!- Ponownie krzyknął coraz bardziej uważałam, że jest w
niej mocno zakochany.
- Landryna biegła chcąc mnie
dogonić?- Ponownie zadałam pytanie z niedowierzaniem w głosie co nie spodobało
się zbytnio Naruto.
- Tak… I to nie jest
LANDRYNA!- Powiedział zmieszany nie wiedząc jak na to zaaragować. W prawdzie
nawet poprawił mi odrobinę nastrój.
- Wątpię…- Powiedziałam
odwracając wzrok. Słyszałam jak nabiera gwałtownie powietrza.
- Ayako!- Krzyknął zły na
mnie.
- Mówię prawdę Sakura
starała się was dogonić, a nie mnie.- powiedziałam spokojnie spoglądając się na
niego.
- Czemu w to wątpisz. - Zerknął
smutno na mnie. Wzruszyłam jedynie ramionami co sprawiło, że Naruto zaczął się
coraz bardziej denerwując.
- Mówię to co wiem Naruto. –
Powiedziałam spokojnie zerkając na niego. Po chwili jednak opuściłam wzrok. Po chwili
jednak ktoś zapukał w drzwi. Zerknęłam na nie gdzie pojawiła się Sakura.
- Naruto rusz tę dupę nie
tylko ty chcesz z nią porozmawiać – Powiedziała zła na blondyna. Zmarszczyłam
brwi po czym ciężko westchnęłam. Spojrzałam jeszcze raz na Naruto.
- Na razie!- Zawołał Naruto
z uśmiechem wybiegając z sali. Uśmiechnęłam się delikatnie. Do środka weszła
nie pewna Sakura. Spojrzałam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. W prawdzie
nawet dobrze nie było widać czy się uśmiecham czy po prostu skrzywiłam się z
bólu.
- Przepraszam…- Wyszeptała
zerkając na mnie smutnym spojrzeniem. Spojrzałam na nią nie dowierzając za to
co słyszę.
- Za co?- Zdziwiłam się. Nie
miałam pojęcia co myśleć o tym wszystkim. Wolałam jak Sakura była dalej taka
jaka była.
- Za moje zachowanie.- Powiedziała
smutno, a ja zerknęłam na nią nie pewnie.
- Nic się nie stało.- Wyszeptałam
nie pewnie zamykając oczy.
- Przepraszam nie chcę ci przeszkadzać
więc pójdę już odpoczywaj. – Powiedziała wychodząc, a ja oparłam głowę o
poduszkę zerkając na sufit. Zamknęłam oczy by chodź odrobinkę się zdrzemnąć.
~&~
Powoli otworzyłam oczy
zerkając na okno. Ile to ja spałam? Przetarłam delikatnie oczy krzywiąc się. Po
chwili przeciągnęłam się.
- W końcu się obudziłaś. –
Powiedział znajomy mi głos. Spojrzałam się w czarne oczy Sasuke. Moje oczy
delikatnie się zwęziły.
- A nie widać.- Powiedziałam
zerkając na niego. I cicho prychnęłam zakładając ręce na piersiach.
- Wciąż jesteś zła za tą
łazienkę? – Zapytał zerkając na mnie
tajemniczym spojrzeniem.
- Czy to nie logiczne. – Powiedziałam
zerkając na niego. - Wszedłeś mi do łazienki.- Powiedziałam zła na niego.
- Miałaś ręcznik.-
Powiedział, a ja poczerwieniałam na twarzy.
- I co z tego, że miałam
ręcznik…- wyszeptałam nie patrząc na niego, a on się uśmiechnął chciałam by
przestał się na mnie tak patrzeć.
- To o co się tak wściekłaś
bo wątpię ze o to, że ciebie widziałem.
- Myślisz, że będę jak
Sakura… jesteś w błędzie po prostu nie spodziewałam się, że wleziesz mi do
łazienk,i a powinieneś wiedzieć, że lepiej nie włazić dziewczynie do łazienki.
–Powiedziałam wypuszczając powietrze co sprawiło, że się zaśmiał.
- Bardzo zabawne! No
naprawdę…- powiedziałam pod denerwowana i spojrzałam w okno.
- Twoi rodzice widzieli cię
bez ubrań więc czego się wstydzisz.
- Przykro mi, ale nie miałam
rodziców. I co cię to obchodzi o co jestem wściekła może po prostu czuję
upokorzenie i wstyd. – Powiedziałam zerkając na niego, a on spokojnie się na
mnie spojrzał.
- I muszę kłamać przed
Sakurą. – Powiedziałam w prawdzie tak czy siak nie powiedziała bym o tym
Sakurze. Po prostu wiedziałam co by się stało.
- Jak chcesz możesz jej powiedzieć,
ale mogę ci powiedzieć co się stanie.- Powiedział spokojnie. Po czym przysuną
krzesło bliżej łóżka na którym leżałam.
- Co takiego?- Zapytałam
zerkając na niego. Sasuke uśmiechnął się złośliwie.
- Jeszcze tego nie zauważyłaś?-
Zapytał z tym uśmieszkiem na twarzy.
- Oczywiście zauważyłam jej dziwne
zachowanie i nie martw się nie chce o tym nawet wspominać i myśleć o tym.-
Powiedziałam zerkając na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
- I przepraszam.- Powiedział
zwieszając głowę co mnie zdziwiło.
- Za to ze weszłam ci do
łazienki nie zrobiłem tego specjalnie po prostu ten cholerny głupek imieniem
Naruto wylał na mnie gorący napój gdy spytałem się czy łazienka jest wolna
służąca powiedziała, że tak, więc wszedłem i wtedy zostałem powalony
uderzeniem. – Powiedział. Poczułam się winna tego co się wydarzyło w łazience..
- Przepraszam, że cię uderzyłam,
ale…- Powiedziałam zerkając na ziemię.
- Nic się nie stało nikt z
nas nie zawinił.- Powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam
czemu nie podobał mi się ten jego spokój.
- Ale drugi raz mnie bić nie
musiałaś.- Powiedział mrużąc czoło.
- To nie musiałeś mierzyć
mnie tak wzrokiem po prostu mogłeś wyjść, a nie.- Powiedziałam zakładając ręce
na piersi.
- Więc wszystko jasne?-
Zapytał, a ja zmrużyłam oczy nie pewnie zastanawiając się nad tym.
- Tak po prostu zapomnijmy o
tym co miało miejsce w gorących źródłach. – Powiedziałam spokojnie z uśmiechem
na twarzy.
- Nie wiem czy to będzie
możliwe do wykonania.- Powiedział zasłaniając usta. Spojrzałam na niego z nienawiścią
w oczach.
- Zachowam to dla siebie.- Powiedział
spokojne spoglądając na mnie.
- Jak komuś powiesz
zginiesz.- Powiedziałam pokazując na niego palcem wskazującym. Nie żartowałam
mówiąc to.
- Przecież nic takiego nie
widziałem.- Powiedział spokojnie podnosząc delikatnie ręce do góry w geście
poddania się.
- Koniec tematu nie
wspominaj o tym…- Powiedziałam spoglądając się przed siebie.
- Dobrze niech ci będzie. –
Uśmiechnął się podając mi rękę. Uścisnęłam ją delikatnie po czym zabrałam
kładąc na pościeli.
- Dziękuje…- powiedziałam
oddychając spokojnie natomiast Sasuke delikatnie się uśmiechnął. I umilkliśmy
oboje. Nie miałam powodów by rozmawiać z nim i z resztą on tak samo.
Czas mijał nam w milczeniu.
Po pewnym czasie w końcu przyszedł do mnie lekarz, który pozwolił mi już
opuścić szpital. Wstałam zerkając na Sasuke po czym wyszłam z sali i zaczęłam kierować się na podwórko od razu dostrzegłam Sakure. Podeszłam do niej i
usiadłam nie wiedząc za bardzo czy dobrze postępuje.
- Coś się stało?- Zapytałam
nie pewnie zerkając na nią.
- Nie to nic takiego.-
Powiedziała spokojnie.
- Rozumiem.- Wyszeptałam nie
wiedząc zbytnio co powiedzieć wiedziałam, że jak coś nie tak powiem to może
wpaść w szał, a przed chwilą udało mi się ciut załagodzić kłótnie z Sasuke. Miałam
wpakować się w kolejną kłótnie.
- W końcu jesteśmy wszyscy razem,
więc możemy zaczynać naszą misję. – Powiedział Kakashi podchodząc do nas z
Sasuke, Naruto i trzema innymi osobami.
- Ayako to jest Temari.-
Powiedział spokojnie Kakashi pokazując na dziewczynę z wielkim wachlarzem na
plecach miała cztery kiteczki na głowie.
- Miło mi cię poznać
Temari.- Powiedziałam kłaniając się delikatnie.
- To jest Kankuro.- Powiedział
na dziwnie ubranego i pomalowanego chłopaka. Kiwnęłam jedynie głową.
- A ten tutaj to…
- Sabaku no Gaara.- Przedstawił
się spokojnym głosem Uśmiechnęłam się do niego.
- Milo mi was poznać.- Powiedziałam
do nich zerkając na Kakashiego.
- Wiesz, że przyszliśmy
wzmocnić nasze stosunki sojusznicze, więc mamy pomóc im w schwytaniu pewnych
ludzi.- Powiedział Kakashi.
- Rozumiem.- Powiedziałam
spokojnie wstając po czym podążyłam w stronę bramy.
- Już lepiej się czujesz?- Zapytał
się Gaara spojrzałam się na niego.
- Dobrze się czuję.- Powiedziałam
spokojnie zerkając na nich.
- Gdzie idziemy Kakashi?
- Nie martw się nie daleko i
to oni prowadzą.- Powiedział pokazując na ruszającą już trójkę Shinobi z
piasku. Pognałam za nimi w milczeniu przyglądałam się im z uwagą.
- Nie powinnaś tak robić.- Powiedział
Kakashi zwalniając tak by wyrównać tępa do mojego.
- Jak?- Zdziwiłam się
spoglądając na niego. Poprawiłam delikatnie włosy.
- Iść za nami znów chcesz
się zgubić.- Powiedział spokojnie.
- Nie zgubie się.- Uśmiechnęłam się delikatnie.
Kakashi biegł tuż obok mnie
spoglądałam na ziemie starając się dotrzymać ich kroku. Gaara rozmawiał z
Naruto jakby znali się od dziecka. Sasuke biegł kolo milczącej Temari pewnie,
dlatego wybrał właśnie ją. A Sakura biegła koło Kankuro gdzie oboje zaskakująco
milczeli.
Cała podróż zajęła nam cały dzień,
gdy dotarliśmy na miejsce oparłam się o drzewo ciężko oddychając.
- Słaba jesteś…- zaczęła
Temari a ja zerknęłam na nią. Zignorowałam ją idąc w stronę Kakashiego.
- Odpocznijcie jutro
porozmawiamy o naszym planie- powiedział. Podeszłam do drzewa obierając się o nie,
po czym zasnęłam jak zabita.
Dzieje się dzieje :D Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ten wątek z Sasuke. Życzę weny na nową notkę i pamiętaj że czekam na nią z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńWitam, witam ;)
OdpowiedzUsuńSzybko przeczytałam wszystkie i mało mi! Z tego co zdążyłam zauważyć, to Ayako z Temari nie polubią się za bardzo.Osobiście mam nadzieję, że napiszesz coś więcej o tejże wielkiej i cudownej organizacji Brzasku, którą spotkała główna bohaterka (po prostu ubóstwiam Akatsuki <3) Życzę dużo weny na dalsze rozdziały, czekając niecierpliwie ;D
PS. Jeśli to nie problem to proszę o informowanie mnie pod notkami ;)
Rozdział świetny. Sasuke przeprosił???Chyba nam saska podmienili!!Ludzie sasuke nam podmienili?!!
OdpowiedzUsuńAyako taka biedna i obolała, normalnie szkoda mi silnej biulki. Sakura z nią gada NORMALNIE???? Że what?? Sakure tez nam chyba podmienili!
Pozdrowienia i weny zycze !
Nari Miroki
No muszę przyznać.. Notka prezentuje się bardzo dobrze :d Aż ciekawa jestem, jak Temari i Ayako bd się dogadywać ^^ :D haha już głowie zrodził mi się pomysł na walkę między nimi :D Zgadzam się z koleżanką z góry (tak sądzę, że tak będzie jak dodam koma), chyba Saska podmienili :D Ciekawe co dalej.. To cholerne pytanie pojawiło się w mojej głowie i nie mogę się go pozbyć. Jeśli chodzi o styl pisania. Za dużo słowa "zerknąć" czytam i "zerknąć zerknąć zerknąć". Potem nagle spojrzeć, zobaczyć, a później znowu zerknąć. używaj słownika wyrazów bliskoznacznych, albo przeplataj raz zerknąć, raz spojrzeć i to nie będzie widoczne. poza tym, krótko mówiąc "opieprzyłam" cię za ortografię i widzę naprawdę sporą poprawę, jeszcze trochę i błędów nie będzie. Ale z kolei teraz doczepię się interpunkcji. To wygląda tak, jakbyś sobie stawiała przecinek gdzie chcesz, bo nie przywiązujesz do tego jakiejś wagi, albo "bo tak ładnie wygląda". Spróbuj przeczytać na głos i zobacz, kiedy robisz "oddech". Najprawdopodobniej tam musi być przecinek (oczywiście przed i po "i" przecinka się nie stawia, znaczy czasami tak, ale w innej sytuacji). Poza tym źle dobierasz niektóre znaki, przez co jak się czyta, to ten tekst jest taki "bez uczuć". Przykłady: Było "Nikt mnie nie zaatakował rozumie pan." Powinno być: "Nikt mnie nie zaatakował, rozumie pan?" (zwróć uwagę na znak zapytania, już nie wspomnę, że powinien być przecinek w miejscu, w którym go postawiłam) Tak samo powinno być : "Czemu w to wątpisz??" "A nie widać??" No to tyle z mojej strony czekam na next :D
OdpowiedzUsuń